2010 rok... z Fartem!
W ten sylwestrowy dzień, gdy o północy poleje się szampan, a na niebie ukażą się fajerwerki, przypominamy sobie, kiedy w ostatnich dwunastu miesiącach mogliśmy jeszcze z satysfakcją skosztować tego trunku. I wspominamy, jak to wpierw niedowierzaliśmy, a później świętowaliśmy sukcesy naszego Farta Kielce.
– Cel mamy jasny – chcemy utrzymać się w lidze. Nie dokonaliśmy spektakularnych transferów w lecie, my tylko uzupełniliśmy skład – czy ktoś jeszcze pamięta te słowa? Zostały one wypowiedziane przez Dariusza Daszkiewicza tuż przed rozpoczęciem pierwszoligowych zmagań w 2009 roku. Wtedy po cichu marzyliśmy o środku tabeli. To, czego dokonali kieleccy siatkarze, przerosło najśmielsze oczekiwania.
Mamy lidera!
Skromny beniaminek z województwa świętokrzyskiego już po czterech kolejkach zasiadł w fotelu lidera. Podopieczni Daszkiewicza może nie mieli w swoim składzie wielkich nazwisk czy indywidualności, ale pokazali, że zaangażowaniem i wolą walki o klasę przerastają większość rywali. Kielczanie po spektakularnej serii ośmiu zwycięstw ulegli dopiero u siebie Treflowi Gdańsk, absolutnemu faworytowi do awansu na najwyższy szczebel rozgrywek. To był dopiero początek sportowej wojny między tymi zespołami.
„Półmetek za nami, myśli o utrzymaniu chyba też. Fart w PlusLidze?”
Zwieńczeniem obfitego w siatkarskie emocje roku 2009 była uroczysta wigilia Farta, na której zjawili się siatkarze, trenerzy, zarząd klubu, sponsorzy, włodarze miasta oraz dziennikarze. Przemówienia, podziękowania, opowiastki, suto nakryty stół oraz tradycyjne przełamanie się opłatkiem nie pozwały nikomu zapomnieć o wyjątkowości odbywającej się kolacji. Z głośników natomiast pobrzmiewały znane kolędy wprawiające wszystkich w błogi stan marzeń o grze na najwyższym poziomie. W tym okresie już nikt nie poruszał kwestii utrzymania, a w rozmowach oraz życzeniach świąteczno-noworocznych nieustannie przewijało się słowo „PlusLiga”. – Życzę wam panowie i sobie również, aby wasz portal oraz drużyna Farta rozwijały się tak samo dynamicznie! A nawet, żebyśmy trochę was przegonili – mówił nam z uśmiechem prezes Mirosław Szczukiewicz. Tego dnia nie mieliśmy wątpliwości, że Fart Kielce zajdzie daleko. Kibice mieli wówczas jedną małą prośbę – żeby siatkarze nie zjedli zbyt dużo, ponieważ lada dzień miał się odbyć ciekawy mecz Pucharu Polski z Asseco Resovią Rzeszów.
Runda zasadnicza przetarta. „Jesteśmy gotowi!”
Kielczanie ostatecznie, z osiemnastoma ligowymi zwycięstwami i sześcioma porażkami, zakończyli rundę zasadniczą na drugim miejscu. Lepszy okazał się tylko Trefl Gdańsk, który mając na koncie dwadzieścia jeden wygranych spotkań (w tym dwa z kieleckim zespołem) przystąpił do fazy play-off z pierwszej lokaty. W tym okresie nie sposób było zauważyć, że dzięki perspektywie gry w PlusLidze coś się zmieniło. Zaczynając od pomeczowych konferencji prasowych, przez miejsca prasowe przy parkiecie, na kartach meczowych i kolorowych rozpiskach kończąc – wszystko było jakby... ciekawsze. W międzyczasie pojawiły się pytania, czy oby Fart jest gotów zagrać w jednej z najlepszych lig w Europie. – Zapewniam, że jeśli dostaniemy się do PlusLigi, klub będzie miał gwarancje finansową – mówił prezes Szczukiewicz. W takim razie nie pozostało „Farciarzom” nic innego, jak tylko wygrać play-off.
Nadkomplet publiczności oglądał mecz Farta z Treflem
Play-off: Na śniadanie Joker Piła
Pierwsza z czwartą, druga z trzecią – w takiej konfiguracji czołówka pierwszej ligi miała rozegrać półfinały play-off. Rywalem kielczan w walce o finał był Joker Piła. Ze względu na tragiczne wydarzenia ze Smoleńska, ogłoszona po nich żałoba narodowa oraz pogrzeb pary prezydenckiej, zaplanowane na dziesiątego i jedenastego kwietnia mecze zostały przełożone o kolejne dziesięć dni. Kiedy już doszło do pierwszego starcia między Fartem a Jokerem, chyba nikt w Kielcach nie miał wątpliwości, kto wygra – ludzie w swojej świadomości jakby pominęli ekipę z Piły i myśleli już o wielkim finale z gdańszczanami. Jak to mówił Jerzy Engel przed turniejem w Korei i Japonii w 2002 roku: – Złoto mamy w kieszeni! – szczególnie, że podopieczni Daszkiewicza pierwsze spotkania rozgrywali w Hali Legionów. A tu mały psikus! „Farciarze” tej konfrontacji o mały włos nie przegrali. Kiedy było już 2:0 na korzyść ekipy z Kielc, goście przebudzili się i doprowadzili do tie-breaku. Ku uciesze fanów był to thriller ze szczęśliwym zakończeniem. Kolejne dwie potyczki, w tym jedną na obcym terenie, nie bez problemów wygrali siatkarze Farta, którzy tym samym otworzyli bramy do finału. Tam już czekał na nich pogromca Avii Świdnik, czyli Trefl Gdańsk.
Wielki finał, wielkie nadzieje, wielkie emocje i... 2:2
Z racji tego, że Trefl był wyżej notowanym zespołem w rundzie zasadniczej, finałowa rozgrywa fazy play-off rozpoczęła się w Gdańsku. Jakież było zaskoczenie gospodarzy, kiedy „Farciarze” urwali im jedno z dwóch spotkań. W Kielcach ekipa Daszkiewicza trzeci mecz wygrała gładko, jednak w czwartym musiała uznać wyższość rywala. Tamtego dnia w hali przy ulicy Bocznej zgromadziło się ponad trzy tysiące ludzi, a osoby, które przyszły zbyt późno, musiały szukać swojego miejsca na schodach – również mocno zatłoczonych. To był piękny widok – zobaczyć w Kielcach na siatkówce takie tłumy. Przez cały okres trwania finałowej fazy play-off redakcja naszego portalu ostro harowała, by zachęcić kielczan do przyjścia w tych dniach na halę i miejmy nadzieję, że chociaż te kilka procent zjawiło się na meczu Fart-Trefl właśnie dzięki nam. Niestety, nie był to dzień, w którym reprezentacja naszego miasta wywalczyła sobie miejsce w PlusLidze... Może zawodnicy nie wytrzymali presji tłumu, którego przecież wcześniej nigdy nie było? Tak czy inaczej, szampan, który przynieśliśmy z Krystianem Stępniem, musiał się jeszcze trochę pomrozić.
Po PlusLigę nad morze. 40:40!? Ile jeszcze?
Tym razem Fart teoretycznie był na straconej pozycji. Walka beniaminka z absolutnym faworytem na obcym terenie? Można sobie samemu odpowiedzieć na to pytanie. W pierwszym secie „Farciarze” przegrali minimalnie, bo 23:25. Radość Trefla trwała jednak krótko – kielczanie, wspierani przez skromną grupkę kibiców, w drugiej odsłonie pozwolili gospodarzom zdobyć tylko 18. punktów. Dla odmiany w trzeciej partii to Gdańsk dyktował warunki, czego zwieńczeniem było 25:17 na niekorzyść podopiecznych Daszkiewicza. Czwarty set tego spotkania to już niekwestionowany klasyk, który zakończył się wygraną „Farciarzy” 42:40 (przy takich starciach nazwa Fart jest zupełnie zrozumiała). Kobiety mdlały, a mężczyźni wyrywali sobie włosy z głów oglądając, słuchając i czytając relację z tej potyczki. – Dwa do dwóch!!! – chciało się krzyknąć z radości. Po czymś takim czułem, że Trefl już nie da rady się podnieść na decydujący tie-break – w końcu to nasi byli na fali wznoszącej. Gdańszczanie na dodatek popełnili błąd w ustawieniu, który pogrzebał ich szanse na powrót na najwyższy szczebel rozgrywek. „Zielono-czarni” już swojej przewagi punktowej nie oddali. Trefl złożył później protest przeciwko decyzji sędziów przyznającej punkt przeciwnikowi za błąd w ustawieniu. Wydział Rozgrywek PZPS uznał jednak decyzję arbitrów za słuszną. Mamy PlusLigę!... Można było w końcu wyciągnąć tego szampana.
Radość, a potem... Czy Fart prezentuje zbyt słaby poziom sportowy?
– Panowie, jestem z was dumny. Dokonaliście czegoś wspaniałego, udowodniliście, że jesteście drużyną. Zapracowaliście na ten awans i po prostu wam za to dziękuję – mówił do siatkarzy prezes klubu, Mirosław Szczukiewicz podczas imprezy zorganizowanej z okazji awansu na siatkarskie salony. – Wierzyłeś, że uda nam się wygrać?! – zapytał mnie Adaś Swaczyna tego samego dnia. Szczerze mówiąc zwątpiłem, kiedy suma punktów zdobyta w przez oba zespoły w czwartym secie przekroczyła sześćdziesiątkę. Kiedy już emocje opadły, klub przystąpił do kompletowania drużyny, a Polska Liga Siatkówki do... obliczania jej poziomu sportowego. – Przed rozpoczęciem ligi wielu skazywało nas na pożarcie, a niektórzy nawet nie chcieli dopuścić nas do rozgrywek. Byliśmy wzywani do Polskiej Ligi Siatkówki, żeby tłumaczyć się z naszych transferów i poziomu sportowego jaki prezentujemy. W PLS jest zapis, że zespół „zbyt słaby” może nie być dopuszczony do gry. Szczerze mówiąc nie mam bladego pojęcia jak ktoś mógłby zmierzyć ten poziom sportowy – powiedział Daszkiewicz.
Xavier Kapfer, najlepszy transfer Farta według kibiców
Czas tworzyć historię
Piękne czasy, w których to człowiek za darmochę wchodził na siatkówkę w dobrym wydaniu odeszły w niepamięć. Ale czy biletowanie spotkań Farta kogoś przeraziło? Wręcz przeciwnie! Z miesiąca na miesiąc możemy zaobserwować coraz większe zainteresowanie młodym kieleckim klubem. Zmianie chyba nie uległy tylko słowa, jakie słyszymy na początku każdego sezonu od trenerów i zawodników, czyli że Kielce walczą o utrzymanie. Tym razem to brzmi niezwykle poważnie – w końcu siatkarze Daszkiewicza walczą o byt w PlusLidze m.in. z klubami światowego formatu. W osiągnięciu tego celu mają pomóc nowi zawodnicy „zielono-czarnych”: Xavier Kapfer, Maciej Dobrowolski, Piotr Łuka, Adam Kamiński, Ludovic Castard oraz Robert Szczerbaniuk. Oczywiście pisząc o wzmocnieniach drużyny nie można zapomnieć o kocie „Farciku”, który choć obecnie aktywnością bardziej przypomina bajkowego Bonifacego niż Filemona, to z całą pewnością nie można odmówić mu gracji oraz wdzięku.
Piątka i dziewiątka Farta – wzloty i upadki w PLS
Kielczanie dotychczas wygrali pięć i przegrali dziewięć spotkań. Bilans ten uatrakcyjnia spektakularny pogrom Jastrzębskiego Węgla oraz Politechniki Warszawskiej na własnym parkiecie – to były piękne chwile! Nie brakowało również tych gorszych. Jedną z nich była niespodziewana porażka z Pamapolem Wieluń 1:3 w szóstej kolejce... również u siebie. Warto dodać, że „Farciarze” dotychczas na obcym terenie wygrali tylko raz. Siatkarze jednak nie tracą wiary i wierzą w uzyskanie szóstej lokaty, gwarantującej bezpieczne utrzymanie. – Łatwo nie będzie, ponieważ musimy zdobywać punkty z wymagającymi rywalami na własnym parkiecie oraz zacząć grać lepiej na wyjazdach. Ale wszystko w naszych rękach – powiedział Maciej Dobrowolski.
Co w 2011 roku?
Z całą pewnością nie będzie to łatwy rok dla kieleckiego zespołu. Przed „Farciarzami” ciężkie mecze z Wieluniem, Politechniką Warszawską, ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle oraz AZS-em Częstochową. A potem? Walka o utrzymanie, albo rozgrywki w gronie najlepszej szóstki. Czego można życzyć drużynie Farta w nadchodzącym roku 2011? – Jeżeli chodzi o sferę sportową, życzę drużynie Farta zdrowia, zdrowia, zdrowia, szczęścia oraz fartu – odpowiedział z lekkim uśmiechem Dariusz Daszkiewicz. Bardziej wylewny od trenera był Piotr Łuka. – Życzę kibicom, nam, trenerom oraz całemu zarządowi tego, byśmy utrzymali klub w PlusLidze. Dla beniaminka bardzo ważne jest, żeby poradzić sobie z tym w pierwszym sezonie. Jesteśmy na dobrej drodze, by ten cel osiągnąć – podkreślił.
fot. Paula Duda, Tomasz Fąfara
Co przyniesie PlusLiga w 2011 roku?
Wasze komentarze