Daszkiewicz: Z Resovią możemy tylko zyskać
– Nie mamy nic do stracenia, więc nie ma się czego obawiać. W Rzeszowie zagraliśmy niezłe starcie, po którym zdobyliśmy jednego seta i byliśmy blisko wywiezienia punktu. Mam nadzieję, że u siebie nawiążemy wyrównaną walkę – mówi Dariusz Daszkiewicz.
Czy zarówno sztab szkoleniowy jak i zawodnicy rozpracowali już najbliższego rywala?
Dariusz Daszkiewicz: – Analizowaliśmy spotkania, które ostatnio rozegrała drużyna z Rzeszowa. Jutro będziemy mieć pierwszą odprawę połączoną z analizą materiałów wideo. W dzień meczu odbędzie się ostatnie przedmeczowe zebranie zespołu.
Rzeszowianie są bardzo wymagającym przeciwnikiem. Czy czuje pan jakieś obawy związane z najbliższym spotkaniem?
– Resovia w tym roku będzie walczyć ze Skrą Bełchatów o mistrzostwo Polski. Jednak nie mamy nic do stracenia, a możemy tylko zyskać, więc nie ma się czego obawiać. W Rzeszowie zagraliśmy niezłe starcie, po którym zdobyliśmy jednego seta i byliśmy blisko wywiezienia punktu. Mam nadzieję, że we własnej hali uda nam się coś ugrać.
Szczególnie, że „Farciarze” są podbudowani ostatnim ligowym zwycięstwem nad ekipą z Olsztyna.
– Każda wygrana bardzo pozytywnie wpływa na morale zespołu. Porażka natomiast ma swoje negatywne odbicie na psychice zawodników. Dla nas bardzo ważne jest, że po trzech porażkach odnieśliśmy dwa zwycięstwa, w tym pierwsze poza Kielcami.
Z drugiej strony pojawia niespodziewana porażka z Gorzowem Wielkopolskim w Pucharze Polski. Czy ten wynik nie wpłynie negatywnie na morale zespołu?
– Myślę, że nie. Oczywiście chcieliśmy wygrać z GTPS-em i awansować do finału Pucharu Polski. Z drugiej strony trzeba było ustalić priorytety – zdrowie zawodników i walka w lidze, czy może gra w pucharze. W związku z tym nie zagraliśmy w optymalnym składzie – Piotrek Łuka został w domu, a od początku meczu grał tylko Xavier Kapfer. W kolejnych setach na parkiet weszli jeszcze Robert Szczerbaniuk, Sławek Jungiewicz oraz Maciej Dobrowolski. Na pewno nie jesteśmy zadowoleni z tego rezultatu, bo chcieliśmy dalej grać w pucharze. Pozostaje nam już tylko skupić się na konfrontacjach z Rzeszowem i Wieluniem.
Z jakim nastawieniem kielczanie przystąpią do starcia z Resovią?
– Jeżeli zrobimy jakiekolwiek zestawienia: kadrowe, czy budżetowe, to zdecydowanym faworytem okaże się klub z Rzeszowa. W pierwszym spotkaniu z Resovią chcieliśmy nawiązać walkę. Tym razem oczekujemy po sobie dobrej gry. Czy to wystarczy, by wygrać, bądź zdobyć choćby punkt? Zobaczymy.
W osiągnięciu tego celu potrzebni będą panu czołowi gracze zespołu. Czy udało się w ostatnim czasie uniknąć niepożądanych urazów?
– Wszyscy są w miarę zdrowi. Wiadomo, że grając co trzy dni nie ominiemy drobnych kontuzji, ale to nic poważnego. Oczywiście nie zobaczymy Michała Żuka, z którym rozwiązaliśmy umowę za porozumieniem stron.
Czy okres świąteczny nie przeszkodzi siatkarzom w... oderwaniu się od parkietu?
– Patrząc na to pytanie w kontekście wagi, sądzę, że nie będziemy mieć żadnych problemów. Wiadomo, że organizm jakoś się adaptuje i ta przerwa z pewnością będzie miała jakiś tam wpływ na zawodników. Należy jednak uwzględnić, że przecież każdy zespół miał taki mały świąteczny zastój.
W jaki sposób zachęci pan kibiców do odwiedzenia w środę Hali Legionów?
– Myślę, że najlepszą zachętą będzie nasza dobra postawa, którą już pokazaliśmy w spotkaniu z Jastrzębskim Węglem. Mam nadzieję, że uda nam się to powtórzyć w najbliższą środę. Poza tym warto po sytych świętach trochę się poruszać. Można na przykład wybrać się na najbliższy mecz i gorąco dopingować zespół Farta.
Rozmawiał Maciej Urban.
Fot. Paula Duda.
Wasze komentarze