Jak nie teraz to kiedy? Fart jedzie po pierwsze wyjazdowe zwycięstwo
U siebie są w stanie pokonać nawet wicemistrzów Polski, na wyjeździe jednak w tym sezonie nie udało im się wygrać ani jednego spotkania. Czy zmieni to się w piątek, kiedy Fart Kielce zmierzy się w Olsztynie z ostatnim w tabeli Indykpolem?
Bilans spotkań „Farciarzy” na obcym terenie zdecydowanie nie powala na kolana. Ze wszystkich sześciu rywalizacji podopieczni Dariusza Daszkiewicza nie wygrali ani jednego. Najbliżej sukcesu było w Kędzierzynie-Koźlu, gdzie Fart zdołał zabrać gospodarzom dwa sety i tym samym zdobyć historyczny punkt na wyjeździe. To jednak był jedyny mecz, w którym chociaż na chwilę zapachniało wygraną kielczan. W pozostałych pięciu potyczkach nasi siatkarze zdołali zdobyć tylko jednego seta. O dziwo udało się to w Rzeszowie z Resovią. W piątek nasi zawodnicy mają ogromną szansę na poprawienie tej niezbyt chlubnej statystyki. Ich rywalem będzie autsajder PlusLigi Indykpol AZS UWM Olsztyn. A gdzie wygrywać jak nie na parkiecie ostatniej drużyny w lidze?
Olsztynianie w tym sezonie zdołali zwyciężyć tylko dwukrotnie. Dużą wpadkę w drugiej kolejce zaliczył Tytan AZS Częstochowa, który w Olsztynie przegrał po tie-breaku. Na pierwszy komplet punktów siatkarze Indykpolu musieli poczekać do piątej serii gier, kiedy na własnym parkiecie pokonali 3:1 bezpośrednich rywali w tabeli, Pamapol Wielton Wieluń.
Późniejsza gra olsztynian pozostawiała jednak wiele do życzenia. Za słabą dyspozycję siatkarzy głową zapłacił trener Mariusz Sordyl, człowiek mocno związany z Olsztynem. Sordyl jeszcze jako zawodnik w latach 1991 i 1992 zdobywał podwójną koronę z AZS-em. W XXI wieku właśnie w tym klubie zaczął karierę szkoleniową. Najpierw jako asystent, a od 2008 roku jako pierwszy trener. - Nie żegnam się z Olsztynem, mówię do widzenia – powiedział zdołowany Sordyl po stracie stanowiska.
Wybór jego następcy wzbudził jednak sporo kontrowersji. Choćby dlatego, że nazwisko 42-letniego Gheorghe Cretu niewiele mówiło kibicom AZS-u. Nowy szkoleniowiec pochodzi z Rumunii, a w poprzednim sezonie prowadził Quasar Massa, który gra we włoskiej serii A2. Wcześniej były reprezentant Rumunii pracował jako trener w Belgii i Austrii. Równie tajemniczy wydaje się asystent Cretu, zatrudniony dopiero w tym tygodniu. Jest nim Włoch Daniele Mario Capriotti, który do tej pory specjalizował się w trenowaniu drużyn… kobiecych, grających od serie C do serie A2.
Debiut Cretu na ławce szkoleniowej olsztynian nie wypadł korzystnie. AZS na własnym parkiecie uległ Resovii Rzeszów 0:3. Światełko nadziei zaświeciło się jednak kilka dni później, kiedy Indykpol dopiero po tie-breaku przegrał z naszpikowaną gwiazdami ZAKSą Kędzierzyn-Koźle. Powrót do przykrej rzeczywistości nastąpił w starciu z Tytanem, który zrewanżował się za porażkę z pierwszej rundy.
Wiele wskazuje jednak na to, że Indykpol powoli wychodzi z kryzysu. Świadczy o tym emocjonująca ostatnia potyczka „studentów”. Do Olsztyna przyjechała Delacta Bydgoszcz. Po niezwykle wyrównanej rywalizacji i tie-breaku nieznacznie lepsi okazali się goście. - W spotkaniu była walka. Czasami graliśmy nierówno, ale na pewno daliśmy dziś z siebie wszystko. Myślę, że możemy być z siebie zadowoleni. Widzimy dobrą przyszłość i, jak sądzę, zrobimy jeszcze wiele dobrego w drugiej części sezonu – powiedział Dawid Gunia, środkowy olsztynian, który punkt z Delectą przypłacił podkręceniem kostki. Meczu nie dokończył także Francuz Samuel Tuia, który w trzecim secie doznał groźnie wyglądającego urazu stawu skokowego. Niestety dla kielczan obaj siatkarze zdołali się wykurować na piątkową potyczkę z Fartem. - Z moją nogą wszystko jest w porządku, tylko trochę boli (śmiech). Będę gotowy w piątek i w pełni do dyspozycji trenera. Już nawet trenuję na pełnych obrotach – przyznał Tuia dla oficjalnej strony internetowej olsztynian. - Z Dawidem Gunią również na całe szczęście nic nie jest poważnego. On także normalnie trenuje i wszystko jest w porządku – poinformował Artur Zborowski, fizjoterapeuta AZS-u.
Doskonale widać, że w piątek w hali Urania „Farciarzy” na pewno nie będzie czekał spacerek. Jeśli jednak kielczanie zagrają tak samo konsekwentnie jak z Jastrzębskim Węglem, to mogą pokusić się o pierwsze wyjazdowe zwycięstwo. - Jest duża szansa, bo Olsztyn jest w naszym zasięgu. W Kielcach ich pokonaliśmy w czterech setach, zdobyliśmy trzy punkty. Teraz też jesteśmy w stanie wygrać. Ale będzie o to bardzo trudno. Olsztyńska hala Urania jest bardzo specyficzna - to duży obiekt i niejeden doświadczony zawodnik miał problem, żeby się tam odnaleźć. Na szczęście przeprowadzimy w niej dwa treningi przed meczem i wierzę, że to wystarczy – powiedział Piotr Łuka.
Początek rywalizacji Indykpol AZS UWM Olsztyn – Fart Kielce w piątek o godzinie 20. Bezpośrednią transmisję z meczu przeprowadzi stacja Polsat Sport.
Fot. Paula Duda
- Chłopaki! W Olsztynie wreszcie musimy wygrać!
Wasze komentarze