Vuković: Chcieliśmy więcej, ale szanujemy, co mamy
W końcu zagraliśmy na „zero” z tyłu. Wiedzieliśmy, że to jest podstawą osiągnięcia dobrego wyniku i udało się – zagraliśmy w obronie bardzo dobrze. Lech praktycznie nie doszedł do żadnej stuprocentowej sytuacji – twierdzi Aleksandar Vuković, pomocnik Korony Kielce.
Bezbramkowo zremisowaliście u siebie z Lechem Poznań. Czy jesteś zadowolony z tego wyniku?
Aleksandar Vuković: – Na pewno szanujemy ten rezultat, chociaż człowiek zawsze chce więcej. Ale „jak się nie ma, co się lubi, to się lubi, co się ma”.
Macie jednak również powody do radości. W defensywie prezentowaliście się koncertowo, dzięki czemu nie straciliście żadnej bramki.
– Chcieliśmy w końcu zagrać na „zero” z tyłu. Wiedzieliśmy, że to jest podstawą osiągnięcia dobrego wyniku i udało się – zagraliśmy w obronie bardzo dobrze. Lech praktycznie nie doszedł do żadnej stuprocentowej sytuacji. Warto podkreślić, że to jest drużyna, która stoi w tabeli dość nisko, ale potencjałem zasługuje na o wiele lepszą lokatę.
Czego zabrakło kielczanom do pełni szczęścia?
– Mieliśmy swoje szanse i nie wykorzystaliśmy ich po prostu. Tak to jest – coś za coś. W tym wypadku nie straciliśmy nic, ale i nie zdobyliśmy. Może gdybyśmy zagrali otwartą piłkę, coś by wpadło, ale niewiadomo jak to mogłoby się skończyć pod naszą bramką.
W 87. minucie piłkę „meczową” miał Andrzej Niedzielan. Gdyby nie fakt, że strzelał prawą nogą, Korona po spotkaniu z „Kolejorzem” mogłaby świętować zwycięstwo.
– Andrzej musiał strzelać prawą, ponieważ nie było czasu na przełożenie piłki na lewą nogę. Ale on już dla nas zdobył gole w ośmiu meczach i za każdym razem szła za tym zdobycz punktowa. Nie zawsze się udaje.
Chwilę później blisko szczęścia byli lechici. W polu karnym Korony po starciu z Hernanim padł Semir Štilić. Arbiter główny jednak nie wskazał na „wapno” i pokazał Bośniakowi żółtą kartkę za symulację.
– Kontrowersyjna sytuacja. Z tego co widziałem w telewizji, komentatorzy byli zgodni, że przewinienie miało miejsce. Moim zdaniem sędzia zauważył, że zawodnik Lecha nie był sfaulowany na tyle, by upaść. On nie przewalił się od razu. Po chwili uznał, że może trzeba się położyć. To zaważyło na tym, że tego karnego nie było. Byłoby inaczej, gdyby upadł od razu.
Pogoda tym razem wyraźnie nie dopisała. Ciężko gra się w „śnieżnych” warunkach?
– Szkoda, że nie zagraliśmy w piątek, ponieważ mielibyśmy zupełnie inną pogodę i grałoby się lepiej. Zarówno my jak i Lech graliśmy w takich samych warunkach i musieliśmy się do nich dostosować.
Rozmawiał Maciej Urban we współpracy z redakcją mks-korona-kielce.pl
Fot. Paula Duda