Z takiej Korony możemy być naprawdę dumni
25 punktów po rundzie jesiennej i czwarte miejsce w tabeli – takim dorobkiem mogą pochwalić się piłkarze Korony Kielce. Konia z rzędem temu, kto latem spodziewał się podobnego wyczynu złocisto-krwistych. Jeśli ktoś mówi dziś o kryzysie, słabszej formie, to... oby Korona z tego „kryzysu” nigdy nie wyszła.
To że obecny lider rozgrywek, Jagiellonia Białystok będzie rewelacją ligi, wiele osób przewidywało. To że niewiele słabsza od „Jagi” będzie Korona dla wszystkich jest niespodzianką. Inni, jeśli nawet twierdzą inaczej, z dużą dozą prawdopodobieństwa po prostu kłamią.
Ostatnio oberwało się wprawdzie kielczanom za to, że grają słabiej, że stać ich na więcej. I te osoby, nazwijmy ich krytykantami, mają rację. Ale słuszność mieli też piłkarze i trener Marcin Sasal, którzy zalecali spojrzenie na grę drużyny nie poprzez pryzmat dwóch, trzech ostatnich spotkań, lecz całej rundy.
Oczywiście żółto-czerwoni zapomnieli o starej prawdzie, że apetyt rośnie w miarę jedzenia. Drudzy zaś, że każdy sukces wymaga pokory, a ocena sytuacji nie może być pozbawiona odpowiedniej dawki rozsądku.
Złocisto-krwistych czeka jeszcze jedno spotkanie w tym roku – wyjazd do Zagłębia Lubin. Runda jesienna już się jednak de facto zakończyła wczorajszym meczem z Lechem Poznań. I ten akcent końcowy trzeba ocenić jak najbardziej pozytywnie.
Blisko 10-tysięczna publiczność, choć z powodu zimna i nieustannie padającego śniegu, stadion opuszczała w tempie błyskawicznym, mogła być zadowolona. To paradoks, bo biorąc pod ocenę ilość dogodnych sytuacji, wczoraj na Arenie Kielc zobaczyliśmy jedno z najmniej ciekawych spotkań w tym roku. Jednak ambicja zawodników, walka na każdym centymetrze boiska oraz gra do samego końca wynagrodziły kibicom niedostatek okazji bramkowych.
Można żałować, że w końcówce meczu znakomitej sytuacji nie wykorzystał Andrzej Niedzielan. Ale podobny żal mogą odczuwać lechici, bo gościom należał się rzut karny po faulu Hernaniego na Semirze Stiliciu. To oczywiście kontrowersyjna sytuacja i pewnie wiele osób będzie się spierać z tym osądem, lecz naszym zdaniem Bośniak został nadepnięty przez Brazylijczyka i po prostu sprytnie chciał wykorzystać tę sytuację. Miał prawo upaść, sędzia mógł gwizdnąć.
Korona zdobyła więc jeden punkt. I należy go uszanować. Szkoda tylko jednego – nie uda się w tym roku spełnić pierwszego celu trenera Sasala, jego zespół trzydziestu punktów nie zdobędzie. W najlepszym przypadku zabraknie mu do tego dwóch punktów. To miało dać utrzymanie żółto-czerwonym.
Ale zadowalająca i napawająca optymizmem jest zmiana w podejściu kieleckiego szkoleniowca co do przyszłości Korony. To zauważyli już niektórzy kibice, a my to szczególnie podkreślamy.
Dotąd Sasal, podobnie jak Andrzej Niedzielan na czwartkowym spotkaniu z kibicami, prezentował aż przesadną skromność. I pewnie gdyby tylko był obecny w klubie Focus, przyklasnąłby słowom „Wtorka”: Cisze budiesz, dalszie jedziesz.
Wczoraj usłyszeliśmy: Mamy potencjał punktowy, żeby wiosną powalczyć o wysokie cele, oczywiście jeśli zespół uda się odpowiednio wzmocnić i dobrze przygotujemy go do rundy wiosennej.
Chyba wszyscy czekaliśmy na takie słowa.
W nich kryje się jednak też apel do władz klubowych - mamy szansę zrobić coś naprawdę wielkiego, ale do tego potrzebne są wzmocnienia. Oczywiście przeprowadzone z głową, tak jak te ostatnie. Bo przecież wczoraj na boisku w pierwszej jedenastce zobaczyliśmy niemal wszystkich piłkarzy, którzy latem dołączyli do Korony – zabrakło tylko Lukasa Janicia. To świadczy o tym, że polityka transferowa Sasala jest naprawdę inteligentna.
Miejmy nadzieję, że to się zimą nie zmieni. Ale na razie skupmy się na ostatnim tegorocznym meczu z Zagłębiem. Nie zapominajmy, że Korona wciąż ma szansę zakończyć ten rok na pozycji wicelidera ekstraklasy. A wtedy święta byłyby udane nie tylko w domach zawodników i trenerów, ale też u wszystkich ludzi, którym kolory żółty i czerwony w pierwszej chwili kojarzą się z ukochaną Koroneczką.
P.S. To, że możemy być dumni z naszego klubu, pokazała choćby postawa Jacka Kiełba tuż po zakończeniu wczorajszego spotkania oraz to, co później mówił w wywiadach prasowych. Do Kielc naprawdę chcę się wracać. Cieszmy się z tego, że jesteśmy blisko, że Korona to nasz klub.
Zobacz relację Scyzorykiem wyryte! z sobotniego meczu!
fot. Paula Duda
Wasze komentarze