Sto minut Marcina Sasala. Czyli jak wygrać z Lechem
– Mamy pomysł na Lecha. Dla mnie i moich zawodników jest to ważny mecz, w którym postaramy się pokazać swoją wyższość. Nie ulega wątpliwości, że jesteśmy dobrym zespołem i potrafimy grać w piłkę – powiedział Marcin Sasal, trener Korony Kielce.
Szkoleniowiec „złocisto-krwistych” rozpoczął konferencję od przygotowania ekipy do sobotniej konfrontacji z Lechem Poznań. – Rozpatrujemy naszą postawę z trzech ostatnich spotkań i jesteśmy rozczarowani tym, ze zdobyliśmy w nich tylko jeden punkt – podkreślił Sasal. – Do końca roku rozegramy jeszcze dwa mecze, do których jesteśmy zmobilizowani. Nie zmarnowaliśmy tego tygodnia – analizowaliśmy nasze poczynania i wiemy co zrobiliśmy źle. W naszej grze widzieliśmy również wiele dobrych rzeczy. Ostatnio nie gorzej zagraliśmy jak z Ruchem, a wynik był zupełnie inny – dodał.
– W sobotę zagramy z mistrzem. Jest to dla mnie ważne spotkanie i jestem na nie już od kilku dni zmobilizowany. Zawodników też nie trzeba do niego specjalnie motywować. Chcemy zagrać i pokazać swoją wyższość. Nie ulega wątpliwości, że jesteśmy dobrym zespołem i potrafimy grać w piłkę – powiedział trener.
Sasal odniósł się również do zarzutów pod adresem postawy drużyny w starciu z Górnikiem, w którym kielczanie rzekomo zagrali zbyt defensywnie. – Pojawiły się głosy, że w Zabrzu walczyliśmy siedmioma defensywnymi zawodnikami, stąd nasza gra nie była ofensywna. Ta defensywna gra w ostatnich meczach z Wisłą Kraków pozwoliła nam na zwycięstwo i remis. Przypominam, że tym sezonie Kamil Kuzera i Paweł Golański byli na jednym skrzydle, a w poprzednim Nikola Mijailović grał w pomocy – stwierdził.
– Korona zawsze słynęła z dobrej gry skrzydłami, które teraz trochę opadły. Musimy poszukać innych sposobów rozwiązywania akcji i ustawić zespół pod konkretnego przeciwnika. Nie udało się to w meczu z Zabrzem... Albo mój plan był zbyt trudny do realizacji przez moich zawodników, bądź rzeczywiście nie dostosowałem się do piłkarzy, których mam. Zarówno ja jak i cały zespół jesteśmy odpowiedzialni za tę porażkę – zaznaczył.
Czy trener Korony już wie, gdzie szukać swoich szans na zwycięstwo w konfrontacji z mistrzem Polski? – Mamy pomysł na to, by z Lechem wygrać i będziemy chcieli tego dokonać. Widzę po zawodnikach, że chcą wiosną walczyć o wysokie cele. Już od trzech kolejek wiemy, że trzeba zdobyć jeszcze minimum cztery punkty. Pierwszy krok ku temu możemy wykonać w sobotę. Pomogą nam w tym koncentracja i odrobina szczęścia jakie w sporcie jest potrzebne. Zdrowotnie zespół wytrzyma sto minut na boisku i to jest dla nas szansą w meczu z Poznaniem – skwitował.
Bardzo prawdopodobne jest, że w najbliższym meczu kieleckiej bramki bronić będzie Radosław Cierzniak, który zastąpi kontuzjowanego Zbigniewa Małkowskiego. Popularny „Morgan” tym samym zagra przeciwko zespołowi, który w poprzednim sezonie wbił mu aż pięć goli. Czy golkiper Korony już zapomniał o tym spotkaniu? – Mam nadzieję, że podniósł się z tego już dawno. Rzeczywiście został przez prasę dobrze zmotywowany przypominając mu, że kiedyś tam wpuścił pięć bramek... Bardzo motywujące – mówił z ironią Sasal. – Myślę, że my i dziennikarze zrobiliśmy wszystko, by podnieść go na duchu. Radek jest dorosłym człowiekiem i nie przez przypadek od kilku lat znajduje się w ekstraklasie. Za chwile kończy mu się kontrakt, ma szansę pokazać, że jest dobry i musi mieć dobry start na następną rundę. W ostatnim spotkaniu Cierzniak nie popełnił dużego błędu. Proszę zobaczyć jakie w tej kolejce ekstraklasy pomyłki popełniali inni bramkarze. To były dopiero „wielbłądy”! – powiedział szkoleniowiec.
Sobotnie starcie będzie również okazją na powrót do gry na pełnych obrotach duetu Niedzielan-Andradina, który do czasu był postrachem w ekstraklasie. – Ta współpraca zaczęła się dobrze układać tak od trzeciej, czwartej kolejki i aż do kontuzji Andrzeja było bardzo fajnie. W ostatnim meczu widać było brak zgrania między nimi, ale przecież przez około miesiąc nie trenowali ze sobą. W czwartek trenowaliśmy pod kątem taktycznym i robiliśmy dużo, by wrócić do dobrego współdziałania tej dwójki. Pozostali zawodnicy również wiedzą jak wykorzystać najlepsze atuty Ediego i Niedzielana. Poza tym cieszę się, że Andrzej i Edi są dobrymi kolegami poza boiskiem. Przy takich relacjach ich wspólna gra może być o wiele bardziej efektywna – zakończył Sasal.
Fot. Paula Duda
Wasze komentarze