Małkowski: Spodziewałem się, że będziemy wysoko
Nie wiadomo, czy Zbigniew Małkowski zdąży wyleczyć uraz i osobiście stawić czoło snajperom poznańskiego Lecha. Ale niczym „Pudzian” przekonuje, że cała Korona tanio skóry w sobotę nie sprzeda. „Zibi” zdradza także, że wysoka pozycja Korony nie jest dla niego żadnym zaskoczeniem.
Piotr Borkowski: Jak przebiegają wasze przygotowania do spotkania z Lechem Poznań?
Zbigniew Małkowski: Pracujemy bardzo sumiennie. Dzisiaj przeprowadzaliśmy analizę spotkania z Górnikiem Zabrze. Trener wytknął nam błędy, które popełniliśmy i zwrócił uwagę na to, aby w sobotę ich nie powtórzyć. Postaramy się to zrobić.
Trener Marcin Sasal mobilizuje was w jakiś specjalny sposób na ten mecz? W końcu gracie z mistrzem Polski.
- Przeciwko takim drużynom jak Lech Poznań, Jagiellonia Białystok, Legia Warszawa czy Wisła Kraków dodatkowa mobilizacja jest zupełnie niepotrzebna.
W piątek nie zagrał pan przeciwko Górnikowi, bo na rozgrzewce doznał pan kontuzji. Jak wygląda sytuacja przed sobotnim meczem?
- Niestety, na dzień dzisiejszy mój występ jest zagrożony. Nie potrafię powiedzieć, czy będę mógł zagrać.
Lech zajmuje w tabeli dziesiątą pozycję, a Korona plasuje się siedem miejsc wyżej. Przed sezonem chyba nikt nie spodziewał się takich rozwiązań na półmetku, śmiem twierdzić, że pan również.
- I nie do końca tak jest. Sumiennie przepracowaliśmy letni okres przygotowawczy. W przedsezonowych sparingach prezentowaliśmy się bardzo korzystnie i szczerze mówiąc oczekiwałem podobnych rozstrzygnięć w lidze. Dlatego nie jest to dla mnie jakimś wielkim zaskoczeniem. Z pewnością na naszą korzyść zadziałało to, że piłkarze, którzy dołączyli latem, bardzo szybko wkomponowali się w zespół i to w pewnym sensie spowodowało, że od pierwszej kolejki prezentowaliśmy dobry futbol.
Po ostatnich słabszych występach, przełamanie się w meczu z mistrzem Polski byłoby chyba odpowiednim ukoronowaniem udanej rundy jesiennej i podziękowaniem kibicom.
- Z pewnością tak. Po meczach gorszych zawsze muszą przyjść te lepsze. Mam nadzieję, że zaprezentujemy się korzystnie, tym bardziej, że będzie to już ostatnie spotkanie przed własną publicznością w tym roku. Dobrze byłoby sprawić naszym kibicom wcześniejszy prezent mikołajkowy i pokonać Lecha. Wszystko zweryfikuje boisko, ale na pewno tanio skóry nie sprzedamy. Tym bardziej, że będziemy chcieli poprawić statystykę meczów u siebie, bo na razie nie prezentuje się ona najlepiej.
Rozmawiał Piotr Borkowski.
fot. Paula Duda
Wasze komentarze