JEEEST, Wojciech Szczęsny!!! Awans reprezentacji Polski na Mistrzostwa Europy
Historia napisała się na naszych oczach. Reprezentacja Polski po raz piąty z rzędu zagra na Mistrzostwach Europy. Bohaterem Wojciech Szczęsny!
Gdyby chwilę po wylosowaniu grup eliminacyjnych ktoś powiedział, że o awans na Mistrzostwa Europy będziemy walczyć dopiero w barażu, wielu by nie uwierzyło, a pewnie i pomyślało, że człowiek ten ma niewiele pojęcia o tym co mówi. Tak się jednak stało, Polacy w eliminacyjnej grupie E zajęli miejsce za Albanią i Czechami, przez co musieli zagrać w barażu.
W losowaniu można powiedzieć, że szczęście się do nas w pewnym sensie uśmiechnęło. Estonia na Narodowym, a po zwycięstwie wyjazd do Walii lub Finlandii. Co by nie mówić, można było trafić gorzej.
Docelowa historia zaczęła się pisać 21 marca. Wtedy właśnie podjęliśmy Estonię na Stadionie Narodowym. Pierwszy gol w 22. minucie przy sporej „pomocy” byłego zawodnika Korony Kielce, Kena Kallaste. Chwilę później czerwona kartka dla rywali, więc wszystko układało się po myśli Polaków. Druga połowa meczu to cztery gole biało-czerwonych i pełna kontrola wydarzeń boiskowych. No może poza jednym momentem rozproszenia, w trakcie którego Estończycy zdobyli gola.
Barażowy finał. Stawką awans na Euro!
I w końcu nadszedł najbardziej wyczekiwany moment. Finał baraży na stadionie w Cardiff. Przeciwnikiem Walia, która pokonała w półfinale Finlandię 4:1. Zaczęło się spokojnie, obie strony wyczekiwały na ruch rywala, więc nie było zbyt wielu sytuacji pod bramką. O jednej jednak należy wspomnieć, a tą mieli Walijczycy w doliczonym czasie gry. Wtedy piłka wylądowała nawet w bramce Szczęsnego, całe szczęście chwilę później sędzia asystent zasygnalizował spalonego i do przerwy był remis.
Początek drugiej części to kilka sytuacji gospodarzy. Szczególnie niebezpieczny w powietrzu był Kieffer Moore, którego świetny strzał w 48. minucie odbił Wojciech Szczęsny. Polacy mieli problemy w budowaniu akcji i co ciekawe nie oddali choćby celnego strzału. Walijczycy trzykrotnie trafili w światło bramki, na wysokości zadania stawał golkiper biało-czerwonych i w ten oto sposób doszło do dogrywki.
W dogrywce ponownie, obie ekipy bez celnego strzału… Jednak taka stawka, emocje, jesteśmy w stanie to zrozumieć. Z każdą kolejną minutą czuliśmy, że to wszystko zakończy się w konkursie rzutów karnych.
W 121. minucie sędzia Daniele Orsato gwizdnął po raz ostatni. Przeszliśmy do ostatniego etapu rywalizacji, strzałów z „jedenastek”. Kumulacja wszystkich emocji nagromadzonych przez cały podstawowy czas i dogrywkę. Jako pierwsi podeszli kapitanowie, Robert Lewandowski i Ben Davies. Obaj pewnie pokonali bramkarzy rywali. Podobnie zrobili kolejni. Wśród Polaków Sebastian Szymański, Przemysław Frankowski i Nicola Zalewski. U rywali Kieffer Moore, Harry Wilson i Neco Williams.
Pozostała więc ostatnia, decydująca o wszystkim kolejka. Do piłki podszedł Krzysztof Piątek, trafił, więc dalsze losy karnych w swoich nogach miał kolejny Walijczyk. Padło na Daniela Jamesa, którego intencję wyczuł Wojciech Szczęsny. Wtedy wszystkie emocje eksplodowały. U niektórych ogromna radość, u innych oddech ulgi. Chyba nic nie należy dodawać, po prostu: MAMY TO, jedziemy na EURO.
Fot. Mateusz Kaleta