Vuković: Po golu musiałem odreagować
- Mam szczęście, bo znów udało mi się zdobyć naprawdę ładną i niezwykle ważną dla nas bramkę. Wiem jednak, że nie zagrałem dzisiaj najlepszego meczu. Przez większość spotkania byłem na siebie po prostu zły - mówi pomocnik Korony Kielce, Aleksandar Vuković.
Miał być lider, jest za to lekki niedosyt. Takie uczucie towarzyszy po niedzielnym meczu z Jagiellonią Białystok piłkarzom kieleckiej Korony. - Przed meczem liczyliśmy na trzy punkty. Planu niestety nie udało nam się zrealizować - mówi ze smutkiem w głosie pomocnik „żółto-czerwonych”, Aleksandar Vuković. „Żółto-czerwoni” z Kielc i tak mają jednak powody do umiarkowanego zadowolenia. Do 84. minuty niedzielnego spotkania to Jagiellonia była górą i prowadziła z Koroną 1:0. Dopiero w końcówce pojedynku, za sprawą strzału Vukovica właśnie, gospodarze zdołali uratować cenny punkt. - Biorąc pod uwagę przebieg tego spotkania z wyniku możemy być w miarę usatysfakcjonowani. Tym bardziej, że po pierwszej połowie mogliśmy przecież przegrywać więcej niż 0:1 - przyznaje szczerze popularny „Vuko”.
Pomocnik z Serbii ma rację. Pierwsza część spotkania w wykonaniu kieleckiej drużyny nie była najlepsza. Serb zaznacza jednak, że perspektywa gry w meczu na szczycie, którego stawką była pozycja lidera, nie związała nóg jemu oraz jego kolegom. - Nie szukałbym w tym przyczyn naszej słabej gry. Wcześniej nie graliśmy o pierwsze miejsce, a czasami też w pierwszej części meczu nie prezentowaliśmy się zbyt dobrze. Po prostu - jako drużyna nie mieliśmy dzisiaj najlepszego dnia. Cieszy jednak to, że w drugiej połowie pokazaliśmy charakter, zagraliśmy z determinacją i nie odpuściliśmy - podkreśla Vuković.
Przez większą część drugiej połowy gospodarze również bili głową w białostocki mur. Przełamać obronę gości udało się dopiero po sam koniec spotkania. - Szkoda, ze tego gola nie zdołaliśmy zdobyć troszkę wcześniej. Widać było, że ta bramka wpłynęła na nas bardzo dobrze, złapaliśmy wreszcie wiatr w żagle. Gdyby tych minut do końca spotkania zostało nieco więcej, to pewnie zdołalibyśmy jeszcze coś strzelić - przyznaje Serb, którego gol z około 13 metrów zapewnił kieleckiej drużynie remis.
Bramka Vukovica była zresztą niezwykle rzadkiej urody. - Tak się składa, że w tym roku jeżeli już zdobywam gole to są one dla nas bardzo ważne, a zarazem dosyć ładne - śmieje się „Vuko”. - Dzisiaj ten gol też jest niezwykle istotny, ponieważ zapewnił nam cenny punkt. Nie tylko my powiększyliśmy swój dorobek punktowy, ale też zabraliśmy dwa „oczka” Jadze. To również jest ważne - dodaje pomocnik Korony. Serb po zdobytym golu cieszył się w sposób niezwykle emocjonalny. Dlaczego? - Byłem na siebie po prostu zły. Wiedziałem, że nie gram najlepszego meczu, i to mnie bardzo denerwowało. W tym momencie, gdy piłka - po moim strzale - znalazła się w siatce, wszystkie te emocje ze mnie zeszły, odreagowałem to - przyznaje.
Kielczanie nie zdołali zasiąść w fotelu lidera, ale utrzymali drugą pozycję w tabeli. Przed Koroną teraz trzy mecze, które mogą zadecydować o tym, o jakie cele „żółto-czerwoni” walczyć będą w następnej rundzie. - Patrzenie w tabelę może być dla nas zgubne. Nie zajmujemy się tym teraz. Najważniejsze to zdobywać punkty - zaznacza Vuković - Przyjdzie taki moment kiedy siądziemy i będziemy rozmawiać o tym, jakie miejsce w tej lidze mamy szanse zająć. Póki co walczymy o jak najlepszy dorobek punktowy. Mamy trzy mecze do końca i chcemy w nich ugrać jak najwięcej - dodaje.
fot. Oskar Patek
Wasze komentarze