Malarczyk: Boli to, że wyszli na dwubramkowe prowadzenie tylko po naszych błędach
W 21. kolejce PKO BP Ekstraklasy Korona Kielce przegrała wyjazdowy mecz z Górnikiem Zabrze 1:3. – Zdajemy sobie sprawę z naszych mankamentów. Czasem musimy być bardziej bezwzględni, prości i konkretni w swojej grze – powiedział po spotkaniu Piotr Malarczyk, obrońca „żółto-czerwonych”.
Wychowanek kieleckiego zespołu zwrócił uwagę na przebieg poniedziałkowego starcia. – Do zdobycia pierwszej bramki Górnik bodajże miał jedną sytuację gdzie piłkę odbił Miłosz (Trojak – przyp.red.), a poza tym nic. Uważam, że to było bardzo wyrównane spotkanie. Mieliśmy swoje okazje na zdobycie bramki, może nie były klarowne, ale były. Sytuacja jest niekomfortowa tym bardziej, ze po chwili dostaliśmy bramkę na 2:0. Mimo wszystko chcieliśmy w pierwszej połowie doprowadzić do wyrównania i mieliśmy swoje sytuacje moim zdaniem. Górnik jakimś cudem je wybronił. Boli to, że wyszli na dwubramkowe prowadzenie tylko po naszych błędach. W drugiej części pracowaliśmy nad złapaniem kontaktu i to zrobiliśmy i mieliśmy przewagę, ale trzeci gol zabił ten mecz. Takiej bramki nie przystoi tracić na tym poziomie – uważał stoper.
Korona nie przełamała złej serii w wyjazdowych starciach z Górnikiem. Na Arenie Zabrze ostatni raz kielczanie pokonali zabrzan 8 listopada 2015. Rozstrzygającą losy tamtego spotkania bramkę zdobył wówczas Airam Cabrera. – Moim zdaniem staraliśmy się kreować dzisiaj sytuacje w ofensywie. Nie uważam, że byliśmy gorsi od Górnika, ale oni zagrali bezwzględnie w obronie, a my z kolei popełniliśmy w niej dużo błędów – wskazał popularny „Malar".
Kielczanie odnieśli pierwszą porażkę w 2024 roku, po której stracili swoją przewagę punktową nad strefą spadkową. – My musimy patrzeć na siebie, bo chcemy mocno punktować, ponieważ tych „oczek" mamy mało. Mam nadzieję, że zdajemy sobie z tego sprawę, iż musimy zacząć dużo lepiej punktować. Czasem musimy zagrać bardziej wyrachowanie a może też prościej. Może czasami mniej atrakcyjną piłkę dla oka w defensywie, ale bardziej skutecznie – diagnozował 32-latek.
Fot. Mateusz Kaleta