Zanosiło się na komplet punktów, jest remis. Honor ratuje Trojak
Pierwszy historyczny mecz na Stadionie Śląskim zakończony połowicznym sukcesem. Nie udało się wygrać, ale dało się nie przegrać. Piłkarze Korony Kielce kończą mecz z Ruchem Chorzów wynikiem 1:1. Gol na wagę jednego punktu padł w doliczonym czasie gry.
Od pierwszej minuty trener Kamil Kuzera postawił między innymi na Adriana Dalmau. Szkoleniowiec przed meczem zaznaczał, że obecnie sztab szkoleniowy ma pozytywny ból głowy spowodowany dużą liczba zawodników będących do dyspozycji. Kielczanie przez większość rundy zmagali się z kontuzjami. Obecnie poza grą są tylko Kyryło Petrow oraz Jakub Łukowski.
W początek starcia na Stadionie Śląskim lepiej wszedł Ruch Chorzów, jednak ich tempo gry wkrótce przygasło, a wraz z upływem kolejnych minut coraz mocniej na placu gry rywala dawała o sobie znać Korona. Żółto-czerwoni stawiali między innymi na utrzymanie się przy piłce w środku wspomagając się skrzydłami. Kielczanie byli tutaj dynamiczni, starali się grać ja jeden kontakt, co sprawiało rywalom mnóstwo problemów.
Korona postawiła też na wysoki pressing skutkujący odbiorami na połowie rywala. Taka postawa poskutkowała całą serią strzałów z dystansu autorstwa Dawida Błanika, Martina Remacle, czy Ronaldo Deaconu. Każda z tych prób kończyła się skuteczna interwencją Krzysztofa Kamińskiego, przelotem piłki obok słupka lub zablokowaniem uderzenia przez defensorów zawodników ubranych w niebieskie trykoty. Pierwsza połowa, choć naznaczona wyraźną przewagą Korony, zakończyła się bezbramkowym remisem.
I kiedy wydawało się, że kielczanie będą w drugiej połowie kontynuować swoją grę, Ruch Chorzów przypomniał sobie na czym polega piłka nożna. Gospodarze przeprowadzili skuteczny kontratak, którego golem zwieńczył Daniel Szczepan. Przy pierwszym strzale Łukasza Monety interweniował Xavier Dziekoński, który wobec dobitki był już bezradny. Od 49. minuty Korona przegrywała 0:1.
Piłkarze Kuzery długo nie byli w stanie otrząsnąć się z szoku wynikającego ze straty gola. Zawodnicy Korony Kielce w niczym nie przypominali tego zespołu, który rządził i dzieli podczas pierwszych 45. minut. Goście popełniali proste błędy, które tylko nakręcały grę drużyny przeciwnej.
Trzeba odnotować, że Korona nie odpuściła i w okolicy 80. minuty zaczęła dochodzić do głosu. Kiedy wydawało się, że tym meczem kielczanie zakończą passę bez porażki, w doliczonym czasie piłkę do siatki rywali wepchnął Miłosz Trojak. Futbolówkę w pole karne wrzucił Zator, a ta następnie została przedłużona w głąb pola karnego. Przy zamieszaniu piłkę do siatki wepchnął Miłosz Trojak tym samym ratując punkt Koronie Kielce.
Kielczanie mogą się cieszyć, że rzutem na taśmę wywożą z Chorzowa zaliczkę punktową. Z tego obrotu spraw nie była zadowolona miejscowa publiczność, która rzuciła z trybun w kierunku piłkarzy salwę nieprzyjaznych okrzyków.
Ruch Chorzów - Korona Kielce 1:1 (0:0)
49’ Szczepan – 90+3’ Trojak
Ruch: Kamiński – Michalski, Szur, Sadlok, Bartolewski – Moneta (67' Foszmańczyk), Kozak, Sikora (78' Podstawski), Swędrowski, Skwierczyński (46’ Długosz) – Szczepan (88" Feliks)
Korona: Dziekoński – Zator, Trojak, Malarczyk, Godinho – Hofmeister – Błanik (62' Konstantyn), Nono (70' Takacz), Remacle (62' Podgórski), Deaconu (84' Strzeboński) – Dalmau (62' Szykawka)
Żółte kartki: Sadlok, Foszmańczyk – Błanik, Hofmeister
Sędzia: Daniel Stefański (Bydgoszcz)