Oni cieszyli się z punktu, a my byliśmy źli
W czwartek Industria Kielce wraca do Ligi Mistrzów, w ramach której ponownie zmierzy się z zespołem HC Zagrzeb. Kielczanie mają szansę się odegrać za stracony w Chorwacji punkt.
Rokrocznie tabela układa się tak, że na początku rundy rewanżowej zespoły mierzą się z tym samym rywalem, z którym przyszło im się spotkań na koniec premierowej serii spotkań. Dlatego tydzień po meczu z HC Zagrzeb przyjdzie nam oglądać kolejny mecz Industrii z tym zespołem, do którego tym razem dojdzie w stolicy województwa świętokrzyskiego.
– Oni mieli powody do zadowolenia i mogli cieszy się z tego punktu, a my byliśmy źli. Mieliśmy męczarnie w ataku, między innymi dlatego, że bramkarz Zagrzebia zagrał niesamowicie – przyznaje tuż przed kolejnym meczem z chorwackim klubem Miłosz Wałach, szczypiornista mistrzów Polski.
Tym golkiperem, który tak bardzo napsuł krwi piłkarzom ręcznym Tałanta Dujszebajewa jest Matej Mandić. To właśnie on w pierwszej części spotkania z "Iskrą" wykręcił skuteczność obron na kosmiczny poziom 55 procent. W drugiej połowie nie było już tak niesamowicie, ale i tak utrzymał on 33-procentową skuteczność, przez co kielczanie nie byli w stanie odskoczyć.
Teraz żółto-biało-niebiescy zagrają rewanż, gdzie będą mieli okazję napisać inną historię tej konfrontacji. Są w stanie to zrobić, zwłaszcza ze względu na jeden istotny fakt. Mistrzowie Polski od kilku dni nie musieli nigdzie jeździć, co jest dość wyjątkowe biorąc pod uwagę, że praktycznie cały listopad toczył się pod znakiem rozjazdów. Najpierw kadra, potem Super Globe, a potem jeszcze wyjazd do Chorwacji. – Dobrze w końcu odpocząć w domu, w Kielcach – mówi Wałach.
– Wiemy nad czym musimy popracować. Chodzi między innymi o skuteczność, musimy poprawić grę w ataku pozycyjnym. W obronie dobrze stoimy. Sądzę, że teraz u siebie w rewanżu będziemy już lepiej wyglądać – podsumowuje bramkarz Industrii.
8. kolejka Ligi Mistrzów w czwartek w Hali Legionów. Początek o godzinie 18.45.
Fot. Patryk Ptak