Tym razem końcówka bez szczęśliwego zakończenia. Koniec marzeń o złotym medalu mistrzostw świata
I tym razem w kwestii złota podczas Super Globe trzeba obejść się smakiem. Industria Kielce przegrywa w Arabii Saudyjskiej z Magdeburgiem 24:28.
Spotkanie Industrii Kielce z Magdeburgiem wstępnie miało rozpocząć się z opóźnieniem, jednak ostatecznie kluby stawiły się do gry punktualnie. W zestawieniu Industrii zabrakło Arkadiusza Moryty, który nie doszedł do siebie po urazie odniesionym przed turniejem.
Jako pierwsi do gry zameldowali się Andreas Wolff, Artsem Karalek, Benoit Koukoud, Dylan Nahi, Igor Karacić, Alex Dujszebajew, Szymon Sićko i Tomasz Gębala.
Magdeburg rozpoczął od dwóch bramek. Pierwszą zdobytą po ataku pozycyjnym, a drugą po kontrze. Pierwsza odpowiedź mistrzów Polski przyszła w 3. minucie za sprawą gola Alexa Dujszebajewa. Po pięciu minutach tablica wyników wskazywała 4:3 na korzyść triumfatorów Ligi Mistrzów.
Po 12 minutach obraz gry praktycznie się nie zmienił. Kiedy tylko Industrii Kielce udawało się dojść do rezultatu kontaktowego, przeciwnicy notowali bramkę (7:5). Chwilę później kielczanie popełnili w ofensywie błąd kroków, stracili piłkę, z czego Niemcy zdobyli gola na 8:5. Blisko poprawy sytuacji był Karalek, jednak jego rzut z koła zatrzymał grający w bramce Nikola Portner.
Mistrzowie Polski sami nie ułatwiali sobie sprawy, gdyż do 17. minuty odgwizdano na nich cztery błędy techniczne. Za moment 2 minuty kary otrzymał Nicolas Tournat, lecz wykluczenie Francuza podziałało na Kielce skądinąd... korzystnie. Industria zdobyła dwa gole po kontratakach, dzięki czemu znacząco zredukowali straty do Magdeburga.
W 20. minucie piłkarze ręczni Tałanta Dujszebajewa wrócili do kontaktowego wyniku (11:10). Niespełna 2 minuty później rzut karny obronił Andreas Wolff, za faul na Sićce na ławkę kar odesłany został Bergendahl, a kielczanie, zamiast doprowadzić do wyrównania, dali sobie wbić dwa gole, w tym jednego po absurdalnej stracie. Na 5 minut przed końcem pierwszej części meczu to kielczanom zasądzono karę (Michał Olejniczczak), a przy następnej akcji Magdeburg dostał rzut karny, który następnie został wybroniony przez Wolffa. Żółto-biało-niebiescy przetrwali grę w osłabieniu bezstratnie, a tuz przed zakończeniem premierowych 30 minut rzucili gola kontaktowego na 14:15.
Druga część półfinałowego meczu Super Globe była równie zacięta, co jej poprzedniczka. Z istotnym zaznaczeniem, że zawodnicy Industrii Kielce w 42. minucie zdołali objąć prowadzenie 19:18. Ten stan rzeczy był nie po myśli trenera Benneta Wiegerta, dlatego Magdeburg zdecydował się sięgnąć po timeout.
Tuż po wybiciu 45. minuty piłkę do kieleckiej siatki skierował Hornke. Za moment miał kolejną okazję, jednak tym razem na wysokości zadania stanął Andreas Wolff! Trzy minuty później tablica wskazywała 22:22. Gola na prowadzenie rzucił Sićko, lecz niemiecki klub na wyrównanie potrzebował tylko kilkunastu sekund. Tym razem czas na naradę wziął Tałant Dujszebajew. Po wznowieniu mistrzowie Polski długo tkwili w ataku pozycyjnym, jakiego nie udało się zwieńczyć golem. Sićko rzucił obok słupka.
W kolejnych akcjach piłka krążyła od bramki do bramki, ale żadnemu z zespołów nie udawało się zdobyć gola. Zrobił to dopiero w 53. minucie Magnusson, którego rzut przeleciał między nogami Wolffa (22:23). Akcję później remis przywrócił Sićko. W końcówce Sićko złapał 2 minuty kary i wtedy graczom Dujszebajewa uciekł ten mecz. W 28. minucie ekipa ze świętokrzyskiego przegrywała już 3 golami (24:27). Losów tego spotkania nie udało się odmienić.
O trzecie miejsce kielczanie zagrają z Barceloną. To spotkanie w niedzielę o godzinie 15.30.
Industria Kielce - SC Magdeburg 24:28 (14:15)