Rok Kamila Kuzery. "Doprowadziliśmy do tego, że ludzie chcą się z nami identyfikować"
To już rok od momentu zwolnienia trenera Leszka Ojrzyńskiego. Decyzja o takim kroku została podjęcia 29 października zaraz po remisie żółto-czerwonych z Piastem Gliwice 1:1. Po raz kolejny w roli strażaka zameldował się Kamil Kuzera i jest przy Koronie do dziś. Ja on ocenia ten rok? – Z perspektywy organizacji i gry zespołu na pewno jest olbrzymi postęp – mówi szkoleniowiec.
Jego dotychczasowy ligowy dorobek to 11 wygranych, 9 remisów i 11 porażek. Wśród tych wyników są punkty, które na Wiosnę sezonu 2022/2023 okazały się bezcenne, bo dały Koronie utrzymanie na najwyższym szczeblu rozgrywek. Obecna kampania nie zawsze przebiega zgodnie z planem, jednak kielczanie powoli wychodzą z dołka, do którego wpadli na początku sezonu.
– Oczywiście jest dużo rzeczy do poprawy, co cały czas staramy się robić. To jest normalne w życiu, że przytrafiają nam się błędy. W piłce tym bardziej tak jest. Co mnie najbardziej w tym wszystkim cieszy, to ta otoczka wokół klubu i to, co dzieje się w środku. Jest naprawdę dobrze. Musimy te małe rzeczy pielęgnować i rozwijać się. Ten rok nie był stracony, można pewne rzeczy zrobić lepiej. Jednak mamy swój rytm pracy i z każdym dniem będzie coraz lepiej – zapowiada trener Korony Kielce.
Warty odnotowania jest fakt, że w ostatnim roku żółto-czerwoni mają swój renesans i widać to po frekwencji na trybunach. – Doprowadziliśmy do tego, że ludzie chcą się z nami identyfikować. My się identyfikujemy z tymi ludźmi. W tym czasie realnie wprowadziliśmy kilku chłopaków do gry. Dzisiaj Miłosz Strzeboński, Jakub Konstantyn i kilku kolejnych to chłopaki z których może będziemy mieć fajny pożytek. To cieszy. Mamy naprawdę fajną młodzież, którą trzeba pielęgnować, dbać o nich i nieustannie dopingować, żeby klub i kibice byli zadowoleni – podsumuje Kuzera.
Fot. Grzegorz Ksel