Niespodzianka zawisła w powietrzu! Industria Kielce wygrywa kolejny mecz w tym sezonie!
Kto odpuścił mecz 6. kolejki Ligi Mistrzów z udziałem mistrzów Polski nie spodziewając się emocji, ma czego żałować! Industria Kielce zwyciężyła w Północnej Macedonii 24:21, choć ta wygrana rodziła się w bólach. Wszystko za sprawą drugiej połowy spotkania.
Kielczanie do środowego starcia przystąpili bez kontuzjowanych Alexa Dujszebajewa, Andreasa Wolffa, Pawła Paczkowskiego i Szymona Sićko. Do końca ważyła się kwestia występu Igora Karacicia ale ostatecznie zameldował się on na północno-macedońskim placu gry.
Z kolei gospodarz tego meczu w przeddzień spotkania przeszedł przez niemałe trzęsienie ziemi. Otóż w Bitoli doszło do rozstania z Aleksnadera Joviciem oraz kierownikiem drużyny. Wszystko za sprawą fatalnej serii porażek. Pelister zarówno w kraju, jak i w Lidze Mistrzów, w tym sezonie nie zdobył nawet punktu.
Spotkanie Eurofarmu z Industrią od samego początku przebiegało zgodnie z planem i oczekiwaniami kieleckich kibiców. Mistrzowie Polski po 5 minutach prowadzili 3:1 i nie mieli zamiaru na tym poprzestać. Do 10. minuty obie ekipy podwoiły swój dorobek, zaś po kwadransie mieliśmy 7:2. Tego wieczoru gospodarze w ciągu pierwszych 30 minut mieli ogromne problemy ze zdobywaniem goli. Jeśli już udało im się dojść do sytuacji rzutowej, na wysokości zadania stawał Miłosz Wałach blokujący dostępu do bramki. Do końca pierwszej części spotkania skuteczność rzutowa miejscowych utrzymała się na poziomie 42 procent.
Ciekawe zajście miało miejsce tuż przed 17. minutą spotkania. Drugiego gola z rzędu zdobył Igor Karacić, a więc zawodnik, który przed transferem do stolicy województwa świętokrzyskiego spędził 7 lat w klubie Vardar Skopje (największego rywala Bitoli). Jego obecność przy piłce każdorazowo spotykała się z negatywną wrzawą płynącą z trybun. Po drugim golu postanowił przyłożyć palca wskazującego do ust w geście uciszenia miejscowych, za co otrzymał 2-minutową karę. Bilans bramkowy Karacicia w tym meczu zakończył się na dwóch wspomnianych bramkach.
Na szczęście ten fakt nie przełożył się negatywnie na grę Industrii. Kielczanie robili swoje, choć zdarzało im się mieć niemałe kłopoty ze skutecznością. W akcjach sam na sam pomylili się Dylan Nahi i Benoit Kounkoud (2 razy), Dani Dujszebajew trafił w poprzeczkę. Niemniej to nie przeszkodziło mistrzom Polski zakończyć pierwszej połowy z wyraźną przewagą (8:14). Pelister próbował przełamać niemoc wystawiając wszystkich zawodników w pole ale to nie pomogło. Obrona przyjezdnych z Kielc była dla nich zdecydowanie zbyt szczelna.
Na początku drugiej połowy kielczanie podali swoim rywalom tlen, a raczej całą cysternę tlenu. Mistrzowie Polski na dzień dobry tej części gry zdobyli dwie bramki rękami Nahiego oraz Thrastarsona, po czym zacięli się na dobre. To wykorzystała drużyna przeciwna, która złapała wiatr w żagle i poczęła redukować straty. Wystarczy powiedzieć, że zawodnicy Iskry przez pierwsze 20 minut zdołali zdobyć raptem 5 bramek, zaś gospodarze odnotowali ich aż 10. Na 10 minut przed ostatnią syreną na tablicy wyników widniało 18:19 na korzyść żółto-biało-niebieskich.
Losy tej rywalizacji toczyły się do ostatnich chwil. Pelister mimo usilnych prób nie zdołał doprowadzić do wyrównania każdorazowo zbliżając się do Industrii Kielce tylko do wyniku kontaktowego. Na dwie minuty przed końcem miejscowi zdecydowali się wziąć czas i zagrać 7-6. Postawili wszystko na jedną kartę i to się zemściło, bo piłkę przechwycili kielczanie, a następnie do pustej bramki wpakował ją Dani Dujszebajew. Na niespełna minutę przed końcem z wyniku stykowego zrobiło się 21:23. Losy tego starcia były już przesądzone. Ekipa ze świętokrzyskiego na koniec rzuciła do siatki jeszcze raz zamykając mecz wynikiem 21:24.
Eurofarm Pelister – Industria Kielce 21:24 (8:14)
Industria: Wałach, Błażejewski – Nahi 3, Wiaderny, Gębala 2, Stenmalm, D. Dujszebajew 2, Karacić 2, Thrastarson 4, Olejniczak 5, Moryto 4, Kounkoud, Karaliok 1, Tournat 1
Fot. Industria Kielce