Jungiewicz: Jesteśmy bez wad. Fart ma tylko zalety!
– Tylko niedługo dobra? Bo już głowa mi pęka – powiedział z uśmiechem na wstępie rozmowy Sławomir Jungiewicz. Zapraszamy do przeczytania wypowiedzi kieleckiego atakującego, który udzielił jej tuż po meczu z Indykpolem Olsztyn. Sławkowi dobrego humoru wyraźnie nie brakowało.
Zacznijmy od tego, że zostałeś ogłoszony najlepszym siatkarzem spotkania Fart – Indykpol i trzeba tutaj przyznać, że nagrodę MVP otrzymałeś w pełni zasłużenie.
Sławomir Jungiewicz: – Może coś w tym jest, ale to cała drużyna, a nie pojedynczy zawodnicy decydują o losach meczu. Jeżeli komuś nie idzie, to zawsze uzupełnia go ktoś inny. Myślę, że jako zespół zrobiliśmy kawał dobrej roboty i to nie MVP, tylko my wszyscy wygraliśmy z Olsztynem.
W środę spodziewano się ciężkiego i bardzo wyrównanego spotkania, które zakończy się dopiero w tie-breaku, tymczasem wygraliście 3:1 po niezbyt skomplikowanym starciu.
– Nie wiem co mam powiedzieć... już nie myślę (śmiech). W pierwszym secie zrobiliśmy cztery błędy, do tego sędzia niesłusznie przyznał punkt naszym rywalom i było 20:25. Zabrakło nam właśnie tych pięciu zgubionych oczek. Później było już znacznie lepiej. Jednak wciąż są elementy gry, nad którymi musimy popracować. Nie jest tak, że wygraliśmy i spoczniemy na laurach, bo już za trzy dni gramy kolejny mecz! Jutro będzie trzeba zapomnieć o Indykpolu i skupić się na sobotnim wyjeździe.
Wiele problemów przysporzył wam Francuz Samuel Tuia. Zgadzasz się?
– On ma strasznie niemiłą zagrywkę i w ataku jest bardzo skocznym zawodnikiem.
Duży wkład w wygraną Farta w czwartej kolejce PlusLigi mieli nowi zawodnicy. Czy jesteście obecnie na tyle zgrani, że już teraz śmiało możecie mówić o pewnym utrzymaniu?
– Nie mogę powiedzieć, że jest już świetnie, ale zgrywamy się i z każdym spotkaniem oraz treningiem jest coraz lepiej. Zawodnicy wiedzą jakie są ich zadania na parkiecie i z czasem będą wykonywać je dokładniej.
Możliwe, że w Rzeszowie nie wesprze was Maciej Dobrowolski, który w końcówce meczu nabawił się groźnie wyglądającej kontuzji. Co się stało?
– Nie wiem dokładnie, ale pewnie skręcił nogę. Leczenie takiego urazu nie trwa długo, bo około tygodnia. Jednak nie wiem jak poważna jest to kontuzja – poczekajmy na opinię lekarza. Mam nadzieję, że szybko do nas wróci, ponieważ cały zespół go potrzebuje.
Fart w rozgrywkach ligowych dotychczas przegrał ze Skrą i Jastrzębskim Węglem, natomiast wygrane odnotował z Delectą Bydgoszcz oraz Indykpolem. Czyli statystycznie kielczanie na koniec sezonu powinni znaleźć się w środku tabeli...
– Moim zdaniem możemy powalczyć z każdą drużyną. W PlusLidze jest dużo zespołów prezentujących podobny do nas poziom i to właśnie na nich musimy zdobywać punkty zapewniające nam utrzymanie. Oczywiście są takie ekipy jak Skra, ZAKSA, Resovia, z którymi nie będzie łatwo wygrać i nie ma co ukrywać – faworytami takich meczów nie będziemy. Ale niespodzianki się zdarzają i być może taka nastąpi już w najbliższą sobotę?
Macie już jakiegoś „asa” w rękawie, który pomoże wam pokonać rzeszowian?
– Jak powiem to nie będzie niespodzianki (śmiech).
W takim razie powiedz z jakimi atutami i wadami Fart przystąpi do meczu z Asseco Resovią?
– Wad oczywiście nie ma. Mamy tylko zalety (śmiech).
A tak naprawdę?
– Uważam, że grunt to tworzyć drużynę. Niech każdy się wspiera nawzajem i żyjmy razem na parkiecie – to jedna z najpotężniejszych broni. Gra się o wiele łatwiej, jeżeli zespół jest zgrany. Wiadomo, że trafiają się dużo lepsi technicznie rywale i możemy nie liczyć na wygraną, ale wszystko jest możliwe, jeśli tylko podejmiemy walkę.
Wyobraźmy sobie, że kielecki zespół jest w optymalnej formie i ma przed sobą spotkanie z Resovią Rzeszów. Jakiego wyniku można byłoby się spodziewać w takiej sytuacji?
– (bardzo długa chwila zastanowienia) O kurcze... Powiem szczerze, że nie wiem. Ale moglibyśmy przegrać, bądź wygrać – tak jak i teraz. Nie musimy być zgrani, by zwyciężyć. Jeżeli cała „dwunastka” trafi w tzw. dzień konia i będzie w najwyższej formie, możemy odnieść sukces. Nie jest powiedziane, że pojedziemy do Rzeszowa, nastawimy głowy, będziemy chować się po boisku i czekać na lanie. Na pewno spróbujemy. Faworytami nie jesteśmy, ale bądźmy dobrej myśli.
Rozmawiał Maciej Urban
Fot. Marek Kita
Wasze komentarze