Napędziliśmy Widzew łatwymi stratami
Wynikiem 2:3 zakończył się sparing Korony Kielce z Widzewem Łódź. Żółto-czerwoni na Suzuki Arenie przegrywali po pierwszej połowie 0:3, a w drugiej odsłonie odrobili część strat. – Cieszy, że nie podaliśmy się i walczyliśmy do końca – mówi Bartosz Kwiecień, zawodnik Korony.
– Na początku nie wyglądało to z naszej strony najlepiej. Nie mogliśmy wejść w ten mecz – przyznaje Rafał Mamla, bramkarz żółto-czerwonych, który w drugiej części spotkania zastąpił na boisku Xaviera Dziekońskiego. – W drugiej połowie widać było zmianę nastawiania. Graliśmy lepiej i tworzyliśmy sobie więcej okazji bramkowych, jakie wykorzystywaliśmy.
– Sami napędzaliśmy Widzew swoimi łatwymi stratami oraz tym, że nie zwężaliśmy pola gry. To dawało im przestrzeń za naszą linią obrony. Przeciwnicy grali bardzo wysoko, a my za wszelką cenę próbowaliśmy rozgrywać. W drugiej połowie skorygowaliśmy to i zdobyliśmy dwa gole – zauważa Kwiecień.
– Szkoda, że nie udało się wyrównać. Chociaż graliśmy sparing, zależało nam na wygranej albo chociaż remisie. Cieszy reakcja zespołu. Nie poddaliśmy i walczyliśmy do końca. Fajnie, że młodzi zawodnicy zasuwają na boisku, wnoszą dużo jakości. Radek Turek w ostatniej akcji uratował nas przed "sam na sam". Super, że się rozwijają i nie boją się grać w piłkę – podsumowuje defensor żółto-czerwonych.
Fot. Korona Kielce