Korona mocno osłabiona. W Gdańsku bez pięciu z pierwszego składu?
Duży ból głowy ma przed sobotnim meczem z Lechią szkoleniowiec Korony, Marcin Sasal. Opiekun „zółto-czerwonych” w Gdańsku będzie musiał zestawić zupełnie nowy zespół. Powód? Kontuzje i kartki, które w sumie eliminują z gry aż pięciu czołowych zawodników.
Już od dłuższego czasu wiadomym było, że do Trójmiasta nie pojedzie dwójka zawodników - Zbigniew Małkowski, który musi pauzować za czerwoną kartkę z meczu z Legią, oraz Nikola Mijjalović, przechodzący cały czas rehabilitacje. Serb do Kielc ma wrócić 5 listopada i dopiero wówczas okaże się, czy będzie on zdolny pomóc zespołowi w kolejnych spotkaniach. W pełni zdrowy nie jest także Andrzej Niedzielan. Początkowo - po wstępnych diagnozach - prognozowano, że „Wtorek” zdoła wykurować się na mecz z Lechią, ale wiadomo już, że występ zawodnika w sobotnim meczu jest wykluczony. Na razie najlepszy strzelec „żólto-czerwonych” trenuje indywidualnie i dopiero od wtorku ma rozpocząć zajęcia razem z całą drużyną. Istnieje szansa, że zawodnik będzie gotowy na następny mecz z Arką, jednak i tutaj pojawia się pewien problem. - W Gdyni jest sztuczna nawierzchnia i pojawia się pytanie, czy występ Niedzielana w tym meczu jest wskazany. Nie chcemy, aby kontuzja się odnowiła. Andrzej jest dla nas zbyt cennym zawodnikiem, żebyśmy mogli ryzykować - mówi Sasal.
Oprócz wspomnianej trójki w najbliższym meczu z Lechią nie zagrają także Hernani oraz Lukas Janić. Zwłaszcza absencja Brazylijczyka jest dla kieleckiego szkoleniowca dużym problemem. Obrońca „żółto-czerwonych” ma kłopot z Achillesem. W czwartek sztab szkoleniowy Korony podjął ostatecznie decyzję, że Hernani zostanie w Kielcach i nie pojedzie nad morze. - Musimy go wyleczyć. Ten uraz ciągnie się za nim od meczu z Legią. Z „Jagą” Hernani zagrał tylko 45 minut, bo nie chcieliśmy ryzykować, ale niestety w Gdańsku i tak musimy sobie poradzić bez niego - przyznaje Sasal. Kto zatem może zastąpić Brazylijczyka na środku obrony? Warianty są dwa. Partnerem Pavola Stano będzie w sobotę Jacek Markiewicz, albo też młody Piotr Malarczyk.
To jednak nie koniec zmartwień opiekuna „żółto-czerwonych”. Pod dużym znakiem zapytania stoi występ jednego z liderów Korony, Pawła Sobolewskiego. Pomocnik kieleckiej drużyny - ze względu na naciągnięcie mięśnia przywodziciela - nie wystąpił już w ostatnim, pucharowym spotkaniu z Jagiellonią. Decyzja odnośnie tego, czy „Sobolek” pojedzie do Gdańska ma zapaść po dzisiejszym, zaplanowanym na 15.30, treningu. Wtedy też powinniśmy poznać nazwiska osiemnastu piłkarzy, którzy dziś wieczorem udadzą się w podróż do Trójmiasta.
Pomimo wielu urazów szkoleniowiec Korony nie załamuje jednak rąk: - Będziemy musieli sobie jakoś poradzić w tej sytuacji. Na pewno mniejsze pole manewru jest w defensywie, bo na chwilę obecną mamy tylko pięciu obrońców. Czterech z nich będzie grało, a jeden usiądzie na ławce rezerwowych. W drużynie są kontuzje, ale to otwiera szanse dla pozostałych zawodników. Czeka nas trudne zadanie, ale nie załamujemy rąk - podkreśla z nadzieją opiekun „żółto-czerwonych”.
fot. Paula Duda
Wasze komentarze