Udany debiut Hofmeistera, bardzo dobra zmiana Strzebońskiego. Pozytywy po Legii
Choć w tabeli i dorobku punktowym Korony Kielce nie zgadza się niemal wszystko, to tego samego nie można powiedzieć o grze zespołu Kamila Kuzery oraz poszczególnych zawodnikach. W spotkaniu przy Łazienkowskiej można było czerpać satysfakcję z występu kilku piłkarzy żółto-czerwonych – w tym debiutanta i młodzieżowca.
Korona Kielce przegrała w Warszawie z Legią 0:1, ale zwłaszcza w drugiej połowie – w głównej mierze przez osłabienie kadrowe rywala i jego grę w niedowadze – była godnym oponentem dla wicemistrza kraju i aktualnego lidera PKO Ekstraklasy.
Kielczanie dobrze radzili sobie w obronie, co nie było tak oczywiste przed pierwszym gwizdkiem sędziego. Eksperymentalne ustawienie z trójką stoperów pod nieobecność kontuzjowanego Miłosza Trojaka, składające się z Dominicka Zatora oraz dwójki nominalnych defensywnych pomocników – Kyryło Petrowa oraz debiutującego Yoava Hofmeistera, niespodziewanie poprawnie zdało egzamin.
W skali szkolnej defensorom należała się za ten występ solidna czwórka. Ocena śmiało mogła nawet wzrosnąć do piątki, jednak wspominanej formacji przydarzył się jeden, ale kluczowy o losach meczu, moment dekoncentracji, który poskutkował zwycięskim golem dla Wojskowych. Zamieszani w akcję bramkową byli Zator i Petrow. Kanadyjczyk najpierw za lekko oddalił zagrożenie sprzed własnej bramki, a Ukrainiec zbyt asekuracyjnie atakował w stykowej sytuacji strzelca – M. Baku.
Niemal bezbłędne 90 minut rozegrał z kolei najmniej doświadczony z tego tercetu. Mowa o 22-letnim Izraelczyku. Lewonożny zawodnik bardzo szybko zaadoptował się do nowej roli, dobrze odnajdując się w zadaniach pół-lewego stopera, a gdy przyszło mu mierzyć się w pojedynkach jeden na jeden, prezentował atuty, którymi reklamowano jego osobę po transferze do Kielc.
Hofmeisfer był bardzo dynamiczny, zwrotny i szybki, zarówno na pierwszych metrach, jak i na dłuższym dystansie. Do tego odznaczał się ogromną zawziętością oraz siłą, która w połączeniu z pewnością towarzysząca mu w każdym ataku owocowała licznie wygrywanymi pojedynkami w swojej strefie boiska. Portal sofascore.com naliczył mu 10 z 13 starć przechylonych na swoją stronę. Ponadto statystycy zanotowali przy jego nazwisku 2 udane interwencje, gdy właściwie przeczytał zamysł rywali, oraz 3 wybicia – w tym dwa kluczowe, kiedy wyręczał Xaviera Dziekońskiego przy centrach z rzutów rożnych.
Pewnej dawki pozytywów można dopatrywać się również z przodu. Żółto-czerwoni zwiększyli swoją intensywność w poczynaniach ofensywnych po czerwonej kartce dla Artura Jędrzejczyka. Nowe życie w ataki gości tchnęli także zmiennicy na czele z Miłoszem Strzebońskim.
Po młodym pomocniku nie było widać śladu po trudnych, debiutanckich przeprawach na poziomie ekstraklasy z Łodzi, gdzie został rzucony na głęboką wodę. 19-latek z meczu na mecz jest w stanie dawać zespołowi coraz więcej ze swojego potencjału. W stolicy nie zjadła go presja czasu czy wyniku. Śmiało i odważnie pokazywał się do gry, oczekując na piłkę, a kiedy już miał ją w swoim posiadaniu, potrafił jednym podaniem wypracować znakomite sytuacje strzeleckie kolegom.
Pierwsza z nich miała miejsce w 83. minucie. "Strzebo" wypatrzył diagonalnie ustawionego Mateusza Czyżyckiego, po czym, długo się nie zastanawiając, posłał idealną piłkę, która swój lot zakończyła już w polu karnym miejscowych. Skrzydłowy popełnił jednak błąd w przyjęciu – i zamiast okazji bramkowej, oddał przedmiot gry oponentom.
Druga szansa na potencjalną asystę wydarzyła się już w samej końcówce doliczonego czasu. Pomocnik zebrał piłkę przed szesnastką i momentalnie obsłużył prostopadłym podaniem Adriana Dalmau. Hiszpan nie zdecydował się natomiast na uderzenie w pierwszym tempie, przełożył futbolówkę na lewą nogę, ale w tym momencie stracił kontrolę nad piłką, zaprzepaszczając ostatnią sposobność do wyrównania rezultatu tamtych zawodów.
Miejmy nadzieje, że plusy, których nie brakuje, szybko przełożoną się na przełamanie i pierwszy komplet punktów złocisto-krwistych w trwającej kampanii. Być może dojdzie do tego, gdy kolejne szanse będzie otrzymywać wymieniona wyżej dwójka.
fot. Mateusz Kaleta