Korona Kielce pięknie grała w Łodzi, wygrała i utrzymała się PKO Ekstraklasie!
Tak gra się w i o ekstraklasę. Korona Kielce zdominowała Widzewa Łódź przy Piłsudskiego. Podopieczni Kamila Kuzery po świetnym spotkaniu pokonali innego z beniaminków 3:0 i zapewnili sobie utrzymanie w najwyższej klasie rozgrywkowej.
W szeregach kielczan nastąpiły dwie zmiany. Do jedenastki wskoczyli wszak Dawid Błanik oraz Ronaldo Deaconu. Na ławce rezerwowych zasiedli za to Dalibor Takac, a także Jacek Podgórski. Już w premierowych minutach ten pierwszy z wymienionych piłkarzy odpłacił się w najlepszy możliwy sposób za daną mu szansę. W 7. minucie żółto-czerwoni próbowali centr z prawej flanki. Po jednej z nich piłka została wybita przed pole karne, gdzie na sytuacyjny strzał zdecydował się Kyryło Petrow. Uderzenie Ukraińca napotkało jeszcze na drodze Błanik, kierując futbolówkę do siatki Ravasa. Przed pełnią radości wstrzymała kielczan analiza zespołu VAR. Ta zakończyła się jednak po myśli złocisto-krwistych.
Przez pierwszy fragment po golu na 1:0 "czerwoni" przejęli inicjatywę. Nie potrafili zaś przełożyć częstszych kontaktów z przedmiotem gry na konkrety. W okolicach 20. minuty ze swoistych okopów na własnej połowie wydostała się i dała o sobie znać ekipa przyjezdnych. Bardzo groźnie atakowali kolejno Szykawka czy Deaconu uderzający w swoim stylu zza szesnastki. W następnych fragmentach swoją sytuacje miał Piotr Malarczyk, który znalazł się na piątym metrze przy centrze Ronaldo. Tym razem wychowanek żółto-czerwonych źle przystawił głowę do piłki. Po niespełna kwadransie uczynił to natomiast w perfekcyjny sposób.
W 40. minucie goście wykonywali rzut wolny z okolic 35. metra i jego bocznej strefy. Na dośrodkowanie zdecydował się Dawid Błanik. Atakujący posłał wyśmienite podanie właśnie na wbiegającego "Malara", a ten modelowym "szczupakiem" zmaterializował rosnącą przewagę graczy Kuzery, podwajając zaliczkę. Jeszcze przed gwizdkiem oznaczającym koniec pierwszej połowy bliski trafienia na 3:0 był Kyryło Petrow, ale na drodze do tego celu stanęła poprzeczka. Ukrainiec próbował swoich sił strzałem głową po rzucie rożnym z lewej flanki.
Po zmianie stron miejscowi wyszli na murawę z mocnym postanowieniem poprawy. Widzew mocniej zaakcentował grę na stronie przeciwników. Pierwszy raz do interwencji zmuszony został Marcel Zapytowski, ale brak wzmożonej pracy przed przerwą nie wpłynął negatywnie na jego koncentrację.
Koroniarze nie chcieli pozostać dłużni. W drugiej części także pragnęli pokazać swoją dominację w tej partii. I rzeczywiście znów zagrali na miarę pozostania w PKO Ekstraklasie. Znakomitym rajdem na lewej stronie popisał się Marius Briceag. Rumun podprowadził futbolówkę, po czym przeszywającym podaniem wzdłuż pola karnego obsłużył Jakuba Łukowskiego. Najlepszy strzelec Korony zaktualizował swój dorobek tuż po wybiciu godziny rywalizacji, notując 12. gola w sezonie.
W dalszych fragmentach potyczki goście kontrolowali wydarzenia na zielonym prostokącie. Łodzianie nie potrafili odwrócić obrazu gry. Ekipa trenera Niedźwiedzia wyglądała jak dzieci we mgle zwłaszcza w trzeciej tercji boiska. Piłkarze w czarnych trykotach nie dawali złudzeń, kto zasłużył tego dnia na pełną pulę. Kielczanie dowieźli to trzybramkowe prowadzenie do końcowego gwizdka, dzięki czemu zapewnili sobie upragnione utrzymanie w PKO Ekstraklasie. Co ciekawe, nomen omen do jednej bramki grali z nimi również bezpośredni rywale z zagroźonych miejsc. Zarówno Wisła Płock, jak i Śląsk Wrocław przegrali swoje mecze. To oznacza, że z ligą – poza Miedzią Legnica oraz Lechią Gdańsk – żegna się Wisła Płock.
Widzew Łódź – Korona Kielce 0:3 (0:2)
Bramki: Błanik 7', Malarczyk 40', Łukowski 60'
Widzew: Ravas – Żyro (46’ Milos), Szota, Kreuzrigler – Zieliński, Stępiński, Shehu (90' Zawadzki), Nunes – Ciganiks, Terpiłowski (78’ Dawid), Pawłowski
Korona: Zapytowski – Zator, Malarczyk (79’ Kiełb), Trojak, Briceag – Błanik (75’ Godinho), Petrow (75’ Takacz), Nono, Deaconu, Łukowski (86' Danek) – Szykawka (86' Szulc)
Kartki: Letniowski, Milos – Szykawka, Petrow, Błanik
fot. Maciej Urban