Rosiński: Sami jesteśmy sobie winni
- Jesteśmy zadowoleni z tego remisu. Wiadomo, mogliśmy ten mecz wygrać, bo tuż przed końcem mieliśmy rzut karny, ale nie ma co narzekać. Pretensje możemy mieć do samych siebie, a nie do Rastko Stojkovica - mówi rozgrywający Vive Targów Kielce, Tomasz Rosiński.
Było blisko. Nawet bardzo. Jeszcze cztery sekundy przed końcem niedzielnego meczu pomiędzy Vive Targi Kielce, a Rhein-Neckar Loewen, Hala Legionów była w ekstazie. Na tablicy świetlnej widniał wynik 23:23, a do wykonania rzutu karnego przygotowywał się - niemal nieomylny - Rastko Stojković. Niemal, bowiem Serb w decydującej akcji meczu przegrał próbę nerwów z golkiperem „Lwów”, Henningiem Fritzem. Kołowy kieleckiej drużyny, po niewykorzystanej szansie, zakrył twarz koszulką i od razu udał się do szatni.
Kibice, którzy głośno skandowali nazwisko sympatycznego zawodnika, nie mieli jednak do niego pretensji. Nie tylko oni starali się pocieszać po meczu obrotowego Vive Targów. - Nie mamy absolutnie pretensji do Rastka. Wiadomo jak to jest - ostatnie sekundy, karny oko w oko z bramkarzem, niesamowita presja. Nie możemy go obwiniać - podkreślił po spotkaniu rozgrywający Vive Targów, Tomasz Rosiński.
„Rosa” nie obwinia Stojkovica, ma za to uwagi do gry całego zespołu. Jego zdaniem o braku zwycięstwa kieleckiej drużyny zadecydowała bardzo słaba skuteczność, zwłaszcza w drugich 30 minutach pojedynku. Warto przy tym zaznaczyć, że od 46. do 57. minuty gospodarze nie potrafili rzucić ani jednej bramki! - Pretensje możemy mieć do samych siebie. Mogliśmy ten mecz rozstrzygnąć na naszą korzyść znacznie wcześniej. W drugiej połowie mieliśmy wiele czystych sytuacji, ale niestety nie potrafiliśmy ich wykorzystać. Bardzo dobrą zmianę w bramce „Lwów” dał Fritz, który wybronił kilka niezwykle ważnych strzałów. Powinny one znaleźć się w siatce, ale niestety zostały odbite - stwierdził.
Mimo braku zwycięstwa, Rosiński jest zadowolony z wywalczenia jednego punktu z faworyzowanym przeciwnikiem. - Cieszymy się bardzo z tego, że udało nam się zdobyć ten punkt. W poprzednich trzech meczach przegrywaliśmy, dlatego też ta zdobycz jest tak bardzo ważna. Mogliśmy wygrać, ale i tak nie jest źle. Jak sam wynik wskazuje był to mecz, w którym decydującą rolę odgrywała obrona. Włożyliśmy w to spotkanie dużo siły, bardzo dobrze spisywaliśmy się w defensywie. Zresztą to samo możemy powiedzieć o naszych rywalach. Na pewno z jednej i z drugiej strony to zdobywanie bramek przychodziło niezwykle ciężko - zauważył.
- Ten punkt jest dla nas bardzo cenny w kontekście naszej sytuacji w grupie. Jesteśmy z niego zadowoleni - dodał Rosiński, który w niedzielę musiał mierzyć się ze swoimi kolegami z reprezentacji Polski, Karolem Bieleckim i Grzegorzem Tkaczykiem. Jak grało mu się przeciwko wspomnianej dwójce? - Bardzo ciężko, ale to normalne, bo przecież są oni bardzo dobrymi i klasowymi zawodnikami. I Karol i Grzesiek są dobrymi kumplami, ale na boisku nie było żadnych sentymentów - zakończył.
fot. Tomasz Kubicki/Paula Duda
Wasze komentarze
piekna oprawa. gratuluje !