Lijewski przed Veszprem: Szanse wyrównane, ale kibice dadzą nam malutki handicap
W czwartek mecz o być albo nie być w Final4 Ligi Mistrzów. Barlinek Industria Kielce zagra przed własną publicznością z Telekomem Veszprem. Pierwsze starcie zakończyło się remisem 29:29. – Widać po chłopakach dużą ekscytację i oczekiwanie w ich oczach – mówi Krzysztof Lijewski, drugi trener mistrzów Polski.
Szkoleniowiec zwraca uwagę, że obecnie na treningach nie ma zbyt wielu żartów, czy śmiechów. – Każdy wie, co nas czeka. Wchodzimy w decydującą fazę sezonu, a to nagroda za ciężką pracę od początku rozgrywek, bo jesteśmy dokładnie tam, gdzie chcieliśmy być. Mamy w sobie duży głód zwycięstwa.
– Chcemy wrócić do Kolonii i tym razem zakończyć tę historię happy endem, ale najpierw musimy pokonać Veszprem – dodaje Lijewski. Aby tak się stało, kielczanie muszą wyeliminować błędy z pierwszego spotkania. Barlinek Industria Kielce na Węgrzech grała dobre zawody, zdołała zdominować rywala i wypracować sobie znaczącą przewagę. Jednak po zmianie stron nie udało się tego utrzymać.
– Po przerwie zniknęła koncentracja. Wystarczyły trzy straty i mecz zaczął się od początku. Musimy wystrzegać się błędów. Ten kto trzyma piłkę ma dużą odpowiedzialność. Tałant wpaja to zawodnikom. Nie będzie trzeciego spotkania, dlatego musimy rzucić wszystko, co najlepsze na pokład – zapowiada asystent Tałanta Dujszebajewa.
– Defensywa będzie musiała być szczelna. Natomiast w ataku Igor Karacić doskonale wie, jak prowadzić grę. Alex Dujszebajew też znajdzie sposób na uruchomienie kołowych, a Szymek Sićko rzuci coś z drugiej linii. Wszyscy muszą wspiąć się na szczyt swoich możliwości – dopowiada.
Trener Lijewski szanse obu zespołów ocenia po równo, z małym wskazaniem na mistrzów Polski, a to dzięki temu, że rozstrzygający mecz zostanie rozegrany w Hali Legionów. – Zagramy przed naszą wspaniałą publicznością. Nasi kibice dadzą nam malutki handicap.
Początek czwartkowego starcia o godzinie 18.45. Obiekt przy ulicy Drogosza zostanie wypełniony do ostatniego miejsca.
Fot. Patryk Ptak