Vive kontra „Lwy”. Czy historia zatoczy koło?
Wygrać muszą. Bo grają o życie. Ale porażka wstydu nie przyniesie. Bo przecież walczą z potentatem. - Damy z siebie wszystko, wcale nie jesteśmy bez szans - mówi rozgrywający Vive Targów Kielce, Henrik Knudsen. Już w niedzielę wielki mecz z Rhein-Neckar Loewen.
8 października 2009 roku. Niemal dokładnie rok temu. W Europahalle w Karlsruhe wielkie niedowierzanie. - To prawdziwa sensacja - takimi słowami relacjonowaliśmy spotkanie kieleckiego Vive z niemieckim potentatem, Rhein-Neckar Loewen. Świat szczypiorniaka był w szoku. Polski kopciuszek, który w starciu z jedną z najlepszych drużyn globu miał ponieść sromotną klęskę, zremisował. Jakby tego było mało, jeden punkt zapewnił sobie - za sprawą rzutu Tomasza Rosińskiego - zaledwie trzy sekundy przed końcem meczu. Był sukces, była dramaturgia. I początek czegoś nowego. To właśnie w tamtym meczu narodziła się wielka drużyna. Ta sama, która w kolejnych miesiącach, jak równy z równym, walczyła z takimi tuzami piłki ręcznej jak MKB Veszprem, czy też HSV Hamburg.
Od tamtego wydarzenia minęło dwanaście miesięcy. Co się zmieniło? Vive już nie jest kopciuszkiem, a zespołem o którym mówi się jako o pretendencie do bycia czołową drużyną Europy. Klub urósł w siłę, przez co zwiększyły się również wymagania. Trzy porażki z rzędu w rozgrywkach Ligi Mistrzów jeszcze rok temu przyjęte zostałyby ze spokojem i pokorą. A teraz? - Po tych wszystkich klęskach, bo w ten sposób niektórzy określali chociażby naszą porażkę z Celje, wreszcie wracamy do siebie - mówi ironicznie opiekun Vive Targów, Bogdan Wenta.
Vive w grupie A Ligi Mistrzów jest bez punktu. Po porażce z Celje, kielczanie ulegli także Chambery oraz THW Kiel. Zgoła odmienne nastroje panują w Mannheim. Odmieniony Rhein-Neckar Loewen (z nowym trenerem, Gudmundurem Gudmundssonem, i kilkoma zmianami w składzie), po trzech kolejkach najbardziej prestiżowych rozgrywek w Europie, jest - z kompletem punktów - liderem tabeli. Mało tego. Niemcy na 14 oficjalnych spotkań w tym sezonie (w Lidze Mistrzów oraz w Bundeslidze) zanotowali tylko jedną porażkę, z Magdeburgiem. - Lwy stały się lepsze i grają teraz z większym entuzjazmem niż w poprzednim roku - mówił tydzień temu, po porażce swojego zespołu, trener Chambery, Philippe Gardin.
W Kielcach doceniają klasę rywala. Wiedzą jednak, że - aby awansować do dalszej fazy rozgrywek - trzeba wreszcie zacząć wygrywać. Szans na zdobycze punktowe należy szukać także w pojedynkach z europejskimi potentatami. Szkoleniowiec Vive Targów przed niedzielną potyczką ma jednak powody do optymizmu. Jego maszynka do wygrywania wreszcie zaczyna odpowiednio funkcjonować.
Coraz lepiej w ostatnich meczach spisują ci, którzy do tej pory zawodzili najbardziej. Mariusz Jurasik i Michał Jurecki nie są jeszcze w pełni formy, ale coraz częściej biorą na swoje barki ciężar odpowiedzialności za grę drużyny. W świetnej dyspozycji są Marcus Cleverly oraz Rastko Stojković. Jedynym problemem opiekuna mistrzów Polski są kontuzje dwóch czołowych graczy - Daniela Żółtka i Tomasza Rosińskiego. Wszystko jednak wskazuje na to, że obaj szczypiorniści wykurują się do niedzieli i będą mogli zagrać przeciwko „Lwom”.
Żaden ze szczypiornistów Vive Targów nie będzie mógł jednak w niedzielne popołudnie liczyć na gorętsze przywitanie, niż te jakie otrzyma gwiazda Rhein-Neckar Loewen i reprezentant Polski, Karol Bielecki. Popularny „Kola” w czerwcu tego roku, w trakcie rozgrywanego w Hali Legionów meczu towarzyskiego Polska-Chorwacja, doznał urazu, w wyniku którego stracił wzrok w lewym oku. Po tym wydarzeniu jego dalsza kariera stanęła pod dużym znakiem zapytania.
Były gracz „żółto-biało-niebieskich” nie poddał się, wręcz przeciwnie - pokazał olbrzymi charakter – i, w specjalnej masce, wrócił do gry. Przed rozpoczęciem niedzielnego spotkania rozgrywający „Lwów”, najprawdopodobniej z rąk doradcy Prezesa Rady Ministrów, Jana Krzysztofa Bieleckiego i ministra sportu Adama Giersza, otrzymać ma - w uznaniu za niezłomną wolę walki i powrót do sportu - list gratulacyjny od premiera polskiego rządu, Donalda Tuska.
Na miłe przywitanie liczyć będzie mógł także inny zawodnik „Lwów”, Sławomir Szmal, który - jak wiadomo - od przyszłego sezonu bronić będzie barw zespołu znad Silnicy. Oprócz wspomnianej dwójki, w ekipie z Mannheim wystąpi jeszcze jeden Polak, Grzegorz Tkaczyk. On, w przeciwieństwie do Szmala i Bieleckiego, ze względu na kontuzję nie wystąpił w poprzednich spotkaniach pomiędzy Vive, a Rhein-Neckar Loewen.- Na co dzień wszyscy jesteśmy przyjaciółmi, ale na boisku nie będzie żadnych sentymentów - deklaruje wprost Wenta.
Niedzielny pojedynek cieszy się olbrzymim zainteresowaniem mediów. Na mecz akredytowanych jest ponad 70 dziennikarzy z całego świata. Transmisję - z rozpoczynającego się o godzinie 15 - spotkania, przeprowadzą między innymi: Polsat Sport, TV4, EHF TV, a także Eurosport (skrót tego meczu w niedzielę o godzinie 20.45 na Eurosport 2) oraz amerykańska telewizja kablowa, MHz Networks. Również do naszego portalu zapraszamy na specjalną relację z live z tego pojedynku. Po meczu, na stronie Cksport.pl, znajdziecie również materiały z konferencji prasowej, pomeczowe wypowiedzi zawodników i trenerów oraz dwie obszerne fotogalerie. Polecamy!
fot. Paula Duda/Tomasz Kubicki