Korona łapie oddech na powierzchni, na którą wydostała się po 146 dniach
Korona Kielce, dzięki zwycięstwu nad Radomiakiem Radom, chwilowo wyskoczyła ze strefy spadkowej. Aby być pewnym swojej nowej, bezpiecznej pozycji, korzystnie musiał potoczyć się wieczorny pojedynek Jagielloni z Górnikiem. Wynik dopisał, a kielczanie uciekli spod kreski pierwszy raz od 11 kolejek.
Żółto-czerwoni pokonali 2:1 Radomiaka Radom po grze na błocie oraz śniegu, ale mimo wszystko ładnej piłce i golach Evgeniyego Szykawki, a także Kacpra Kostorza. Podopieczni Kamila Kuzery dopisali do swojego dorobku 3 punkty, który złożyły się łącznie na 26 "oczek". Taki stan konta pozwolił na chwilowe przeskoczenie w tabeli 15. Górnika i 14. Jagiellonii, które przed swoim bezpośrednim starciem odznaczały się 25 punktami.
Z uwagi na gorszy bilans z wyżej wymienionymi ekipami, złocisto-krwiści musieli liczyć na zwycięstwo jednej z tych drużyn – bowiem remis ponownie miał zepchnąć ich do czerwonej strefy. Finalnie jednak rezultat ostatniego sobotniego starcia potoczył się po myśli beniaminka. Jagiellonia zwyciężyła 2:1, a Korona zajęła miejsce zabrzan w ligowej stawce.
Kielczanie uciekli spod kreski pierwszy raz od 146 dni, wylicza dziennikarz Radia eM, Damian Wysocki. Na ten czas złożyło się 11 kolejek, a początek czarnej, choć trafniej będzie użyć sformułowania – czerwonej, serii miał miejsce 14 października i przegranego meczu na Suzuki Arenie ze Stalą Mielec 0:2.
Warto dodać, że kielczanie rozpoczynali tę rundę ze stratą 4 "oczek" do bezpiecznej strefy. Regularne punktowanie na własnym boisku i jeden punkt przywieziony z Wrocławia złożyły się sumę 13, a więc równowartości dorobku z całej rundy jesiennej.
fot. Krzysztof Kolasiński