Kuzera: Jeżeli się skończy 1:0 dla nas, nie będę miał nic przeciwko
Po zwycięstwie z Wisłą Płock pora na kolejne domowe starcie. Korona zagra z niebyle kim, bo z Radomiakiem Radom. Jakie nastroje panują w zespole kielczan? Czego można spodziewać się po zespole z Mazowsza?
– Wyjątkowe odczucia przed meczem z Radomiakiem? Dla nas każdy mecz jest jak finał, z kategorii tych ostatnich. Dodatkowy smaczek. Nazwijmy go derbami. Dawno nie było takiego meczu, gdy kibice Radomiaka mogli wejść na nasz stadion. Gramy dla kibiców. Musimy robić wszystko, aby dorównać poziomem do naszych fanów. Frekwencja w minionej rundzie była znakomita. Ten zespół pomału robi swoją pracę, ale popełniamy też sporo błędów, nad którymi pracujemy w ramach każdego mikrocyklu. Czujemy wsparcie, jednak to zasługa tego, że robimy swoje. Czujemy to, że coraz lepiej radzimy sobie na boisku.
– Jak gra Radomiak? Radomiak gra swoją grę. Moją nieprzypadkowych piłkarzy, mocne indywidualności. Musimy być skoncentrowani, aby nie dać chleba rywalowi. To groźny zespół. Liczba punktów mówi sama za siebie. Trudny mecz przed nami. Jesteśmy w stanie wygrać z każdym i z każdym przegrać. Jeśli będziemy realizować zadania, wiem, że jesteśmy w stanie przejąć kontrolę.
– Oczekiwać niewielu bramek? Jeżeli się skończy 1:0 dla nas, nie będę miał nic przeciwko. Ale wiemy, że potrafimy kreować i zdobywać więcej bramek. Budujące było też to, że umiemy kompaktowo bronić i zagrać na zero z tyłu.
– Łukowski się zatrzymał? Przeciwnik zwraca na niego więcej uwagi. Na odprawach rywala na pewno jest poruszany jego temat, dlatego ma trudnej. Był taki moment, w którym Kuba był mniej aktywny, ale w ostatnim meczu potrafił dojść do sytuacji. Jestem o niego spokojny. Najważniejsze, że nie odleciał. Wierze, że coś dołoży.
– 35 punktów da utrzymanie? Nie mamy takiej ustalonej granicy. Z każdego meczu musimy wycisnąć jak najwięcej. Sam złapałem się na tym, że waga niektórych punktów była większa lub mniejsza. Po naszych wygranych meczach często się denerwowałem, bo ktoś wygrał nie po naszej myśli, a przecież trzeba robić swoje. Jeżeli będziemy punktować, uda nam się zrealizować nasz cel. Nie oglądamy się na innych.
Początek meczu Korona – Radomiak w sobotę o godz. 15.
fot. Grzegorz Ksel