Trener wierzył w nas do końca
Evgeniy Szykawka okazał się kluczowym zawodnikiem Korony Kielce w meczu z Legią Warszawa. Białorusin co prawda nie dał żółto-czerwonym punktów, ale dzięki swojej zmianie i dwóm brakom wlał sporo nadziei w odrobienie start oraz na lepszą Koronę w pozostałej części sezonu. – Daję z siebie wszystko, co mogę. Możemy wyjść z tego. Wszyscy w to wierzą. Te półgodziny dają nadzieję – twierdzi.
Po zakończonym pojedynku piłkarze nie mieli dobrych nastrojów. Po pierwsze przegrali, a po drugie odczuwali niedosyt po dobrych 30 minutach, które przybliżyły ich do zgarnięcia choć jednego punktu.
– Wszyscy w szatni siedzieli, jakby spuścili głowę. Pokazaliśmy po przerwie, że możemy walczyć z mocnymi drużynami. W kolejnym meczu wyjdziemy na 100 procent w domu z Cracovią – przyznaje bohater Korony, Evgeniy Szykawka.
Wejście przy wyniku 0:3 nie należy do najłatwiejszych. To także nie jest wdzięczny moment dla trenerów, którzy muszą wznieść się na wyżyny psychologicznych możliwości, aby odpowiednio nastroić wchodzących graczy. W tym wypadku się udało.
– Trener wierzył w nas do końca. Powiedział nam, że mamy grać do przodu, próbować strzelić i to się udało. Przy drugiej bramce zauważyłem lukę za obrońcami. Miłosz (Trojak - przyp. red.) podał świetne podanie – ocenia.
fot. Grzegorz Ksel