Z obozu Ruchu Chorzów: Piłkarze Korony wznoszą się na wyżyny
Dobre występy na przemian z bezbarwnymi - tymi słowami pokrótce można określić postawę Ruchu Chorzów w tym sezonie. - Proszę o jedno. Dajmy tym zawodnikom trochę więcej spokoju i cierpliwości, a będą efekty - apeluje do kibiców i dziennikarzy trener "Niebieskich", Waldemar Fornalik.
W rundzie jesiennej podopieczni Waldemara Fornalika grają bardzo nierówno. Dobre mecze, takie jak wygrane z tuzami Wisłą Kraków czy Legią Warszawa, przeplatają remisami i porażkami na własne życzenie. Kibice chorzowskiego klubu, w obliczu doskonałej prezencji "Niebieskich" w poprzednim sezonie, oczekują od swoich ulubieńców znacznie więcej.
Zarządzający klubem z ul. Cichej również dostrzegają pewien problem. Podczas letniego okna transferowego ekipę opuściło kilku bardzo wpływowych zawodników. Największą stratą z pewnością było odejście dwóch żądeł chorzowian - Artura Sobiecha i Andrzeja Niedzielana - bez których ubiegłoroczny sukces nie miałby prawa bytu. Działacze, widząc nieskuteczność w ofensywie, zapowiadają wzmocnienia już w styczniu. - Tej drużynie potrzebni są nowi piłkarze i myślę, że w już w przerwie zimowej kogoś sprowadzimy. Może ta siła ognia jest troszeczkę mniejsza, bo tych bramek nie ma za dużo, ale bądźmy cierpliwi i wszystko będzie w porządku. Nasze przygotowania do sezonu były troszeczkę inne ze względu na puchary. Do końca nie da się przewidzieć kontuzji dwóch, czy trzech podstawowych zawodników - tłumaczy na łamach serwisu sportslaski.pl Mirosław Mosór, dyrektor sportowy Ruchu, .
Notoryczne urazy podstawowych graczy to kolejny orzech do zgryzienia dla trenera Fornalika. Do niedawna kontuzjowani Marcin Malinowski i Grzegorz Bronowicki prawdopodobnie na spotkanie z Koroną dojdą do pełni sił. Nadal rehabilitację przechodzą jednak Gabor Straka i Ariel Jakubowski. Wykluczony jest również występ napastnika Sebastiana Olszara, który w czasie ostatniego meczu z Widzewem, w starciu z Łukaszem Broziem, doznał złamania kości jarzmowej. Z tego powodu jego rozbrat z futbolem może potrwać nawet do końca rundy jesiennej. Niewykluczone, że po powrocie na boisko będzie mu potrzebna specjalna maska ochronna, podobna do tej którą przed rokiem używał Andrzej Niedzielan.
W Chorzowie wszyscy jednogłośnie za największe zagrożenie uważają właśnie obecnego napastnika Korony Kielce. Kibice do dziś nie mogą wybaczyć zarządowi, że latem lekką ręką oddał "Wtorka", nie proponując mu nowego, lukratywnego kontraktu. Działacze bronią się tym, że były piłkarz NEC Nijmegen był po prostu za drogi w utrzymaniu. Trener Forrnalik ma na ten temat podobne zdanie, jednak dostrzega zagrożenie nie tylko w umiejętnościach Niedzielana, lecz także w poczynaniach wszystkich pozostałych zawodnikach kieleckiej ekipy. - Taki zawodnik jak Niedzielan przydałby się każdej drużynie. Nas po prostu nie było na niego stać. Jednak trzeba pamiętać, że Korona to nie tylko Andrzej. Jest w życiowej formie, ale to nie tylko jego zasługa, że Korona jest wiceliderem ekstraklasy. Oprócz niego przyszedł też bardzo dobry środkowy pomocnik z Bośni, Vlastimir Jovanović. Kilku innych piłkarzy również wzniosło się na wyżyny. Po prostu w Kielcach zbudowano bardzo ciekawy zespół - powiedział Fornalik z zachwytem.
fot. Paula Duda
Wasze komentarze