Kosmiczny mecz w Kielcach. Zabójcza końcówka Łomży Industrii i wielki Wolff
Cóż to było za spotkanie! W Hali Legionów doszło do pojedynku gigantów szczypiorniaka. Łomża Industria Kielce wraz z THW Kiel zafundowali widzom niezwykle intensywne widowisko, na kosmicznym poziomie. Ważącą o losach meczu okazała się końcówka. W niej więcej zimnej krwi zachowali gospodarze, wygrywając 40:37.
Na czwartkowe spotkanie do bramki miejscowych wskoczył Andreas Wolff. Niemiec uporał się z grypą żołądkową i zajął miejsce między słupkami od pierwszej minuty. Doświadczony golkiper wyciągnął kilka razy z opresji swoją drużynę, jednak równie solidnie po drugiej stronie boiska spisywał się Niklas Landin. Między innymi ten czynnik wpłyną na niezwykle zacięty przebieg pojedynku, w jego początkowych fragmentach.
Drużyny szły łeb w łeb, punkt za punkt. W okolicach przełomu pierwszego z drugim kwadransem ofensywy obu ekip były bezbłędne, nadając widowisku niesamowite tempo. Na szczególne uznanie zasługiwała błyskawiczna organizacja Niemców po straconych bramkach i wykorzystanie destabilizacji w defensywie gospodarzy.
Drobne przełamanie przyszło gdy na zegarze wybiła 20. minuta. Ponownie dał o sobie znać Andreas Wolff, który w jednej z akcji pokusił się nawet o podwójną obronę. Świetny moment bramkarza odbił się na wyniku. Kielczanie odskoczyli na 2 bramki, choć należy dodać, że w późniejszym etapie nie wykorzystali okazji na wzbogacenie prowadzenia.
Niepowodzenie jednego jest szansą drugiego, a swoją zrealizowali goście, którzy jeszcze przed przerwą doprowadzili do wyrównania. To właśnie remisem, w stosunku 19:19, zakończyła się pierwsza część gry.
Po zmianie stron obraz zawodów nie uległ zmianie, jednak gospodarze mieli okazje ku odskoczeniu oponentom na bardziej bezpieczną przewagę. Żółto-biało-niebiescy marnowali natomiast tytaniczną pracę Wolffa, pudłując w ofensywie. Niemoc kielczan zaszła na tyle daleko, że to THW stanęło w pewnym momencie przed szansą na 2-bramkową zaliczkę. To mógł być punkt zwrotny spotkania, ale ponownie między słupkami Łomży Industrii wyrosła ściana.
W szeregach mistrzów Polski najjaśniejsza postać okupowała pozycję defensywną. Co innego dotyczyło kilończyków, gdzie pierwsze skrzypce grał lewy rozgrywający Eric Johansson. Szwed trafiał z każdej pozycji, przy szerokim wachlarzu technicznej realizacji tych rzutów.
Choć wspomniany zawodnik grał jak z nut, nie zdołał pomóc zespołowi w wykreowaniu przewagi. Do końca pojedynku trwała szaleńcza walka. O końcowym wyniku zadecydowała sama końcówka, na co zapowiadało się od samego początku. Kluczowy był ponownie wielki Andreas Wolff, który na półtorej minuty przed końcem obronił rzut karny. Po tym wydarzeniu gospodarze wyszli na "plus 2", finalnie wygrywając 40:37.
Łomża Industria Kielce – THW Kiel 40: 37 (19:19)
Łomż Industria: Wolff, Kornecki – Nahi 2, Sićko 7, D. Dujszebajew 1, Karacić 3, Olejniczak, Thrastarson 1, A. Dujszebajew 7, Remili 3, Paczkowski, Moryto 6, Kounkoud 3, Karaliok 2, Tournat 3, Sanchez-Migallon 2
THW Kiel: N. Landin, Mrkva – Dhamke 2, M. Landin 6, Johansson 9, Wallinius, Bilyk 6, Schowormstede, Duvjak 1, Zarabec, Weinhold, Reinkind 3, Pabst, Ekberg 6, Overby 2, Wiencek 2
fot. Maciej Urban