„Środkowy napastnik grający na pozycji libero”
– Mawia się, że nowa miotła dobrze zamiata, więc Wrocław może zagrać tylko lepiej. Oni chcą przerwać złą serię i zagrać o dwadzieścia procent lepiej niż zwykle. Czeka nas trudny mecz, ale nie będziemy odstawiać nogi – powiedział Pavol Stano.
Dobrze się dzieje w kieleckim klubie. Zgadzasz się?
Pavol Stano: – Już od wiosny dobrze gramy w piłkę. Po spotkaniu z Legią staliśmy się lepszym zespołem. Potem przyszedł nowy sezon i mecze z Zagłębiem i Widzewem. Z Lubinem zagraliśmy naprawdę dobrze, tylko nie wykorzystaliśmy kilku świetnych okazji na poprawienie rezultatu. Z łodzianami nie było już tak pięknie, ale też nie było tak źle. Teraz poprawiliśmy skuteczność, czujemy się pewniejsi siebie i jesteśmy lepiej zgrani.
W Warszawie zagraliście bardzo dobre zawody. Ciężko było w Krakowie zawiesić poprzeczkę równie wysoko. Czy twoim zdaniem osiągnęliście to?
– Powiem tylko, że w Krakowie było nas stać na więcej. Wywieźliśmy stamtąd jeden dobry punkt, ale mogło być jeszcze lepiej.
W meczu z Cracovią zaliczyłeś słupek. Wtedy powiedziałeś, że bramka była zbyt mała. Później przy Konwiktorskiej szerokość bramki znowu wyraźnie ci przeszkodziła.
– Drugi słupek niestety. W ostatnich meczach byłem blisko zdobycia bramki. Oczywiście cieszę się z każdego mojego trafienia, ale najważniejsze są wyniki drużyny. A strzelenie gola jest dla mnie taką „czereśniczką” na torcie.
Nie czujesz się z tym źle, że cały czas musisz obchodzić się smakiem zdobywania bramek?
– Asysty zbieram, pomagam zdobywać te bramki. Nie przeszkadza mi to w ogóle.
Jak to jest, że środkowy obrońca stwarza sobie i innym tak dużo okazji na zdobycie gola?
– Jestem jak środkowy napastnik grający na pozycji libero (śmiech).
Nie najlepiej dzieje się ze Śląskiem Wrocław. Słaba pozycja w tabeli i zmiana trenera mogą mieć duży wpływ na ich postawę w spotkaniu z Koroną. Marcin Sasal powiedział, że w takiej sytuacji drużyny grają świetnie, bądź bardzo słabo.
– Mawia się, że nowa miotła dobrze zamiata, więc Wrocław może zagrać tylko lepiej. Mam nadzieję, że to przełamanie nie nastąpi w spotkaniu z Koroną. Poza tym, ze starym, czy nowym trenerem – oni do gry byliby nastawieni bojowo. Chcą przerwać złą serię i zagrać o dwadzieścia procent lepiej niż zwykle. Czeka nas trudny mecz, ale nie będziemy odstawiać nogi, albo, nie daj Boże, lekceważyć przeciwnika.
Czyli nie brałeś po uwagę tego, że Śląsk może w Kielcach zagrać swój najgorszy mecz w sezonie?
– Nie! Z tym w ogóle się nie liczymy i jesteśmy przygotowani na najgorsze. Wszystkie mecze są obecnie bardzo wyrównane i ciężkie, niezależnie z kim grasz. Często o wyniku może przesądzić jedna przypadkowa bramka. Z każdym przeciwnikiem musimy zagrać na pełnych obrotach.
Strzeliłeś gola w ostatnim meczu między Śląskiem, a Koroną. Można powiedzieć, że masz szczęśliwą nogę do tego rywala?
– Do tego stwierdzenia trochę mi brakuje. Potrzebuję jeszcze kilku podejść, a to dopiero mój drugi mecz przeciwko Śląskowi w barwach Korony. Ale nie gniewałbym się, gdybym po raz kolejny strzelił im gola (śmiech).
Jakim wynikiem zakończy się najbliższe spotkanie?
– Ciężko powiedzieć. Może być 1:0, 5:4, byleby trzy punkty pozostały w Kielcach.
Czy napastnikowi na pozycji libero uda się strzelić kolejnego gola?
– (Śmiech) Andrzejowi dobrze idzie i niech tak zostanie. Wszyscy mu w tym pomożemy.
Rozmawiał Maciej Urban.
Fot. Paula Duda/Tomasz Fąfara