Orlęta przegrały z drużyną Arkadiusza Bilskiego
Piłkarze Orląt Kielce wciąż bez zwycięstwa w lidze. Na domiar złego "Orły" przegrały dzisiaj na własnym stadionie z Juventą Starachowice 0:1. Jedynego gola dla gości zdobył Mirosław Kalista, który do siatki kielczan trafił w doliczonym czasie pierwszej połowy.
Pierwotnie mecz z Juventą miał być rozegrany dokładnie tydzień temu. Wtedy jednak na przeszkodzie stanęły ulewne deszcze, które przeszły nad całym regionem. Dzisiaj natomiast warunki do gry były niemal doskonałe. Gracze obu drużyn mogli jedynie narzekać na silnie wiejący wiatr, ale nawet mimo tego można się było spodziewać całkiem niezłego widowiska.
Niestety rzeczywistość okazała się zgoła odmienna. Kibice, którzy stawili się na stadionie przy ulicy Warszawskiej obejrzeli słaby, a momentami brutalny mecz. Na początku pierwszej połowy sytuacji strzeleckich z obu stron było jak na lekarstwo, lekką przewagę optyczną mieli jednak faworyzowanie goście.
To jednak nie oni, a „Orły” pierwsze zagroziły bramce przeciwnika. W 28. minucie w środku pola piłkę odzyskał Jakub Stachura i oddał ją na skrzydło do Michała Relidzyńskiego. Zawodnik gospodarzy popisał się doskonałym dośrodkowaniem do niepilnowanego Damiana Kopycińskiego, który zmarnował kapitalną okazję. – Tej sytuacji było sztuką nie strzelić… Był 5 metrów od bramki, miał sporo czasu, a i tak trafił wprost w bramkarza – mówił zdenerwowany Krzysztof Dziubel, grający trener Orląt.
Po chwili kielczanie stanęli przed kolejną szansą na otworzenie wyniku. Rzut wolny z około 25 metrów wykonywał Rafał Kita. Pomocnik Orląt uderzył nieprzyjemną piłkę po ziemi, którą niepewnie wybił golkiper gości. Do futbolówki dopadł jeszcze Stachura, ale posłał ją obok słupka bramki Juventy. Gdy wydawało się, że pierwsza połowa skończy się bezbramkowym remisem, błąd przed polem karnym popełnił Stachura. Piłkę odzyskał Mirosław Kalista i po indywidualnej akcji przepięknym strzałem z dystansu pokonał Tomasza Palkę. – Szkoda, bo do przerwy pozostało kilka sekund. Ta piłka chyba jeszcze podskoczyła graczowi ze Starachowic, bo wleciała do bramki takim dziwnym lobem. Mieliśmy trochę pecha, bo pewnie jakby ten zawodnik miał jeszcze kilka takich prób, to by tego nie powtórzył – ocenił szkoleniowiec kielczan.
Po przerwie kielczanie osiągnęli optyczną przewagę nad rywalem. Podopieczni Dziubela coraz śmielej zapędzali się pod pole karne rywali, ale za każdym razem brakowało u nich dokładnego ostatniego podania, a co za tym idzie także strzałów na bramkę. Całkiem nieźle natomiast funkcjonowała defensywa „Orłów”, w której brylował 45-letni grający trener drużyny z osiedla Dąbrowa. – Wróciłem do gry po dłuższej przerwie spowodowanej kontuzją i grało mi się całkiem nieźle. Zresztą wszystko ku temu sprzyjało, bo boisko było bardzo dobrze przygotowane. Martwi mnie jednak to, jak zaprezentowali się młodzi piłkarze. Nie wiem… może jeszcze paraliżuje ich jakiś strach przed III ligą? – zastanawiał się Dziubel.
Gdy gospodarzom nie szło w akcjach ofensywnych na ratunek pospieszyli im… starachowiczanie, bowiem w 81. minucie drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartkę otrzymał strzelec bramki – Mirosław Kalista. I już 60 sekund później powinno być 1:1. Mocny strzał z główki oddał Stachura, ale instynktowną interwencją popisał się golkiper Juventy.
W końcówce spotkania obie ekipy mogły zmienić jego rezultat. Strzały Daniela Dulaka z Orląt i Stawiarskiego z Juventy nie znalazły jednak drogi do bramki.
- Moi piłkarze nie spełnili zaleceń, które powiedziałem im w szatni. Mieliśmy grać szeroko, a tego nie robiliśmy. Wrzucaliśmy też wysokie piłki w pole karne, gdzie przecież defensorzy gości mieli przewagę wzrostową. O ile nasza obrona wyglądała dzisiaj całkiem nieźle, to znowu zawiedliśmy z przodu. Nie umiemy się znaleźć w dogodnych sytuacjach, ale również nie możemy sobie ich wypracować. Nie ma jednak co panikować. Prezes przyszedł ostatnio do szatni i powiedział, żeby chłopaki się nie przejmowali. Najważniejsze jest, aby zawodnicy walczyli na boisku. Tu nie ma żadnej presji ode mnie, czy od prezesa. Gra na trzecioligowych boiskach musi sprawiać przyjemność, a nie paraliżować – podsumował trener Orląt.
Z gry swojej drużyny niezadowolony był także trener Juventy, Arkadiusz Bilski, którego występy w barwach Korony doskonale pamiętają kieleccy kibice. – Pomijając nasze problemy z młodzieżą, zagraliśmy dzisiaj dramatycznie słabe spotkanie. Nie potrafiliśmy wymienić trzech czy czterech podań. Nie stworzyliśmy też wielu sytuacji. Strasznie się męczyliśmy. W końcowych minutach zafundowaliśmy sobie też niezły horror, ale szczęśliwie udało nam się zainkasować trzy punkty. W ostatnim naszym meczu ta gra wyglądała zdecydowanie inaczej, choć mierzyliśmy się z o wiele mocniejszym przeciwnikiem. Dziś rywala mieliśmy słabszego i dostosowaliśmy się do jego poziomu – mówił popularny „Bilu”.
Orlęta Kielce – Juventa Starachowice 0:1 (0:1)
Bramka: Kalista (45’ +)
Orlęta: Palka – Wróblewski, Bieniek, Dulak, Dziubel – Zacharski, Kita, Armata (63’ Gładysz), Relidzyński (46’ Bętkowski) – Stachura, Kopyciński (46’ Bakalarz, 77’ Gil)
Juventa: Wróblewski – Płusa, Gębura, Pastuszka, Szymoniak – Zuba (66’ Kopeć), Drej (88’ Wrona), Kalista, Wojtowicz – Anduła (88’ Gruszczyński), Jaros (63’ Stawiarski)
Czerwona kartka: 81’ Kalista (za drugą żółtą)
Komplet wyników i aktualna tabela!
Wasze komentarze