Sobolewski: Jakim cudem sędzia tego nie widział?
- Wszyscy, oprócz arbitra, dostrzegli, że obrońca Cracovii w polu karnym zatrzymał piłkę ręką. To była ewidentna „jedenastka”. Wystarczyło tylko gwizdnać – mówił po piątkowym spotkaniu z Cracovią pomocnik Korony Kielce, Paweł Sobolewski.
Drugie z rzędu zwycięstwo odnieśli w piątek piłkarze kieleckiej Korony. Podopieczni Marcina Sasala, po pokonaniu Polonii Bytom, tym razem uporali się z ostatnią drużyną ekstraklasy, Cracovią. Dla „żółto-czerwonych” zwycięstwo z „Pasami” miało wyjątkowy smak. - Wreszcie wygraliśmy u siebie. Dwa razy się nie udało, ale teraz w końcu możemy cieszyć się z trzech punktów wywalczonych na własnym stadionie – cieszył się po meczu pomocnik kieleckiej drużyny, Paweł Sobolewski. I on i jego koledzy mogą wreszcie odetchnąć z ulgą. Korona, która po dwóch pierwszych kolejkach, miała zaledwie jeden punkt, teraz pnie się w górę tabeli i małymi kroczkami zmierza ku jej górnej części. – Już wcześniej pogubiliśmy niepotrzebnie trochę punktów, w związku z czym zwycięstwo z Cracovią było nam bardzo potrzebne. Teraz mamy wprawdzie dwa ciężkie wyjazdy, do Krakowa i Warszawy, jednak dzięki piątkowemu zwycięstwu możemy teraz w spokoju kontynuować nasze przygotowania – zaznaczył Sobolewski.
Występ byłego zawodnika Jagiellonii w piatkowym meczu z Cracovią stał pod dużym znakiem zapytania. Pomocnik „żółto-czerwonych” przyznaje, że cały czas odczuwa jeszcze skutki przeziębienia. - Wytrzymałem te 90 minut, ale przyznam szczerze, że nie było łatwo. Już w drugiej połowie ta choroba dawała mi się mocno we znaki. Myślę, że potrzebuje jeszcze dwóch dni do tego, aby dojść w pełni do siebie – mówił po meczu.
Pomimo choroby, Sobolewski na boisku wystąpił i prezentował się całkiem dobrze. Do pełni szczęścia zabrakło mu tylko tego, do czego przyzwyczaił kibiców w poprzednich spotkaniach, czyli asysty. – No wiem, że niektórzy przyzwyczaili się już do tych asyst, ale co zrobić. Też byłbym szczęśliwy, gdyby dzisiaj znów ktoś zdobył bramkę po moim podaniu, ale tym razem niestety się nie udało. Chociaż było blisko. Edi w pierwszej połowie miał dobrą sytuację, w drugiej części meczu troszkę lepiej mogłem z kolei zagrać do Maćka Korzyma. Przy odrobinie szczęścia mogłem ten mecz zakończyć asystą – przyznał.
Sobolewski miał jeszcze jedną szansę na wypracowanie gola swojej drużynie. W 59. minucie pomocnik Korony wbiegł w pole karne i minął obrońcę Cracovii, Krzysztofa Janusa, gdy ten – leżąc – zatrzymał piłkę ręką. Zawodnik kieleckiej drużyny nie ukrywał swego rozgoryczenia z powodu tego, że arbiter spotkania, Włodzimierz Bartos z Łodzi, nie podyktował w tej sytuacji rzutu karnego dla „żółto-czerwonych”. – To była ewidentna „jedenastka”. Obrońca gości zrobił ślizg, i gdyby nie zatrzymał piłki ręką, to poleciałby w trybuny, a ja miałbym wolną drogę do bramki. Pozostało tylko to gwizdnąć, nic więcej, ale sędzia tego nie uczynił – stwierdził piłkarz Korony.
– Już po meczu, gdy udzielałem wywiadu dla Canal +, dziennikarz tej stacji, który widział wszystko na powtórkach, powiedział mi, że w tej sytuacji powinniśmy otrzymać rzut karny za zagranie ręką jednego z zawodników Cracovii. Czy nie uważam, że mimo wszystko powinienem dalej kontynuować akcję, a nie czekać na decyzję arbitra? Nie, ja po prostu byłem pewien tego, że on to gwizdnie. Tym bardziej, że biegł za mną. Musiał podyktować tego karnego i wszyscy się co do tego zgadzają – ocenił popularny „Sobolek”.
O ile we wcześniejszych spotkaniach, Sobolewski – grający z Maciejem Korzymem na pozycji skrzydłowgo – występował częściej na prawej flance pomocy, tak w piątek, już w parze z Łukaszem Maliszewskim, biegał głównie po lewej stronie boiska. Gdzie on sam czuje się najlepiej? - Dla mnie to bez znaczenia, czy występuje na lewej, czy prawej stronie. Gram tam gdzie mnie trener wystawi. Często z drugim bocznym pomocnikiem zmieniamy się pozycjami, po to, by narobić trochę ruchu w zespole rywali. Mamy sytuacje bramkowe, może nie wszystkie z nich wykorzystujemy, ale ważne jest to, że – nawet pomimo tego, że zdobywamy zaledwie jedną bramkę w meczu – to jednak wygrywamy. W dwóch ostatnich spotkaniach nie straciliśmy żadnych goli i to też bardzo cieszy – podkreślił.
Teraz przed piłkarzami z Kielc 16-dniowa przerwa w rozgrywkach, a później dwa wyjazdowe mecze, z Polonia Warszawa oraz Wisłą Kraków. Ile zdobytych punktów w obu tych pojedynkach zadowoliłoby Sobolewskiego? – Tak naprawdę to o Polonii i Wiśle będziemy dopiero myśleć, bowiem do tej pory najważniejszy był dla nas tylko mecz z Cracovią. Nad tym, jaki plan punktowy by nas zadowolił w tych dwóch najbliższych spotkaniach, będziemy pewnie mogli dopiero się zastanawiać od przyszłego tygodnia. Wiemy jednak doskonale o tym, ze to będą dwa niezwykle ciężkie spotkania – zakończył blondwłosy pomocnik.
fot. Paula Duda
Wasze komentarze
sędzia Bartos to jeden z tych którzy w sławetnym korupcyjnym sezonie 2003/2004 byli poniekąd czyści.
On odmówił dwukrotnie wydrukowania meczu Korony.
Albo byl czysty,albo wziął więcej od Stali Rzeszów