Stano: Polonia ma swój charakter
O pierwsze ligowe zwycięstwo w tym sezonie walczyć będą w sobotę piłkarze Korony Kielce. – Dawno już nie strzeliłem gola, więc może teraz coś uda mi się trafić – zapowiada Pavol Stano. Czy słowacki stoper po raz kolejny ukąsi swój były klub?
Piłkarze Korony zapowiadają, że do Bytomia jadą tylko i wyłącznie po zwycięstwo. Podopieczni Marcina Sasala nie mają jednak wyjścia – remis z Zagłębiem i porażka z Widzewem spowodowały, że punkty utracone na własnym boisku trzeba zacząć odrabiać w spotkaniach wyjazdowych. – Wierzę w to i jestem tego pewny, że stać nas na zdecydowanie więcej, niż do tej pory pokazaliśmy – mówi z przekonaniem obrońca kieleckiego klubu, Pavol Stano. I on i jego koledzy zdają sobie sprawę z tego, że początek rundy w wykonaniu Korony nie jest zbyt obiecujący. Stano apeluje jednak o cierpliwość. – Zagraliśmy dopiero dwa mecze, stąd też należy jeszcze wstrzymać się z ocenianiem naszej gry. Najodpowiedniejszy na to moment będzie po zakończeniu rundy – twierdzi.
O ile w pojedynku z zespołem „Miedziowych”, kielczanie – pomimo zdobycia tylko punktu – zaprezentowali się z dobrej strony, to w minionym tygodniu – w meczu z Widzewem – zagrali jedno z gorszych spotkań od dłuższego czasu. Skąd taka negatywna metamorfoza piłkarzy w żółto-czerwonych strojach? - Pierwszy mecz zagraliśmy bardzo dobrze, drugi był już słabszy, ale to jest w jakimś stopniu normalne. Zawsze się tak zdarza, że w trakcie rundy – każdemu zespołowi, bez wyjątku – przytrafi się kilka gorszych spotkań. Mam nadzieję, że tych słabszych meczów w naszym wykonaniu do końca rundy będzie już jak najmniej – tłumaczy Stano. I zaznacza. - Teraz jedziemy do Bytomia z chęcią udowodnienia własnej wartości i z zamiarem wywalczenia pierwszych w tym sezonie trzech punktów.
Po meczu z Widzewem wiele pretensji można było mieć do formacji defensywnej kieleckiego klubu. Łodzianie strzelili „żółto-czerwonym” dwa gole, co i tak było najmniejszym wymiarem kary dla podopiecznych Marcina Sasala. Stano nie uważa jednak, że defensywa Korony spisuje się gorzej niż w poprzedniej rundzie. – Z naszą obroną wcale nie jest tak źle. Nie można wyciągać wniosków tylko po jednym meczu. Podczas zgrupowań w Słowenii udowodniliśmy, że potrafimy grać dobrze w defensywie. Z Widzewem było wiele przypadku, stąd też niestety również i my, obrońcy, nie wypadliśmy zbyt dobrze – przyznaje.
Szansa na pierwsze zwycięstwo w sezonie nadarzy się już w sobotę. Rywal Korony, bytomska Polonia, to zdaniem wielu jeden z głównych kandydatów do opuszczenia ekstraklasy. Słowacki obrońca, który w sezonie 2007/2008 bronił barw klubu z Górnego Śląska, nie podziela tej opinii. – Na pewno na Polonii każdemu rywalowi gra się bardzo ciężko. Wiem, jaki charakter mają chłopaki z Bytomia, stąd też można się spodziewać tego, co nas tam czeka. Z Polonią nie będzie łatwo, ale to samo możemy powiedzieć o każdym innym rywalu. Nie ma już słabych zespołów w ekstraklasie. Nie można już myśleć, że jedzie się do beniaminka, albo jakiegoś słabszego rywala, bo to nieprawda. Każdy w tej lidze potrafi grać. Często o zwycięstwie decydują jakieś szczegóły, albo też dyspozycja dnia – zauważa.
Stano nie ukrywa, że pojedynek z Polonią jest dla niego w jakimś stopniu szczególny. – Mecze z byłymi klubami – w tym także z Polonią – traktuję nieco inaczej, niż te pozostałe. Bardzo się cieszę na myśl takich spotkań. Fajnie jest zagrać przeciwko swoim byłym kolegom. W sobotę chcę się pokazać z jak najlepszej strony i liczę na zwycięstwo w tym pojedynku – podkreśla.
To właśnie Stano – w ostatnim spotkaniu Korony z Polonią – wpisał się jako jedyny na listę strzelców, dzięki czemu to kielczanie mogli cieszyć się ze zwycięstwa. Słowak, jako zawodnik Korony, zdobył także bramkę w meczu z innym swoim byłym klubem, Jagiellonią Białystok. Czy w sobotę może nas czekać kontynuacja tej passy? - Najlepiej byłoby gdybym znów coś strzelił. Już dawno nie zdobyłem gola. O ile na początku poprzedniej rundy stwarzaliśmy sobie dużo sytuacji po stałych fragmentach gry, tak później tych okazji było już mniej. Mam nadzieję, że w sobotę uda mi się powtórzyć wyczyn z ostatniego spotkania z Polonią – kończy z nadzieją.
fot. Paula Duda