Jurasik: Odcięło nam głowy
- Jakie wnioski wyciągniemy z meczów z Barceloną? Bardzo proste. Ten najważniejszy to taki, że nasi rywale nie są żadnymi bogami, tylko normalnymi facetami. W meczach Ligi Mistrzów nie jesteśmy bez szans – mówi rozgrywający Vive Targów Kielce, Mariusz Jurasik.
45 minut zażartej walki i kwadrans całkowitej dominacji Barcelony – tak w skrócie można podsumować przebieg sobotniego meczu pomiędzy drużynami Vive Targów Kielce i Dumy Katalonii. Szczypiorniści mistrza Polski przez większą część pojedynku prezentowali się bardzo dobrze i gdy wydawało się, że zwycięstwo z drugą drużyną Europy jest już na wyciągniecie ręki, nagle stało się coś nieoczekiwanego – przez 16 minut (od 42 do 58) kielczanie nie rzucili ani jednej bramki! Irytacji z powodu tej niemocy nie krył po spotkaniu rozgrywający Vive Targów, Mariusz Jurasik. - Przegraliśmy z Barceloną, ale tak naprawdę na własne życzenie. Do 45 minuty mecz toczył się pod nasze dyktando i wydało się, że już do końca będziemy kontrolować przebieg spotkania. Niestety tak się nie stało – powiedział popularny „Józek”.
- Co działo się z nami od 45 minuty? Nie wiem, odcięło nam nogi, a może lepiej byłoby powiedzieć głowy i nagle nie mogliśmy rzucić nawet bramki .To było dziwne spotkanie, już dawno takiego nie zagrałem. Nie wiem dlaczego zaprezentowaliśmy tak słabo w końcówce tego pojedynku. Stanęliśmy w miejscu, przez 15 minut rzuciliśmy tylko jedną bramkę – i to na dodatek w samej końcówce meczu – dzięki czemu Barcelona nam odskoczyła i co by nie powiedzieć zasłużenie wygrała. Nasi rywale udowodnili, że w piłkę ręczną nie gra się 45 minut, ale 60 – dodał Jurasik.
Były zawodnik Rhein-Neckar Loewen wspomniał również o innych mankamentach w grze kieleckiej drużyny. - Brakowało nam zgrania, jak i również Pawła Podsiadły. Kamil Krieger w sobotę bardzo dobrze wszedł w zawody, ale on nie pociągnie pełnych 60 minut. Michał Adamuszek jest z nami dosyć krótko i ma pewne braki - nie potrafi jeszcze odpowiednio wbiec w tempo, w niektórych sytuacjach zapomina naszych zagrywek. Ale to jest normalne. Gra z nami czwarty, czy też piąty mecz i takie zachowania mogą mu się zdarzać. W takiej hali, jak ta kielecka, też mu się może ciężko grać. Atmosfera pewnie go trochę przytłamsiła. Jestem jednak dobrej myśli co do niego. Mamy jeszcze troszkę czasu, musimy popracować nad tym zgraniem. Do tej pory bardziej skupialiśmy się na obciążeniach siłowo-fizycznych, teraz z kolei przyjdzie czas na dynamikę i szybkość. Będzie czas na ćwiczenie taktyki i na pewno popracujemy także nad zgrywaniem się poszczególnych formacji – ocenił zawodnik Vive.
Kielczanie trzy ostatnie mecze rozegrali z dwoma najlepszymi zespołami Europy minionego sezonu (dwa pojedynki z Barceloną i jeden z Kiel). Obie te drużyny będą również rywalami kielczan w grupie A rozgrywek Ligi Mistrzów. Która drużyna zrobiła większe wrażenie na Jurasiku? - Na dzień dzisiejszy Kiel jest ten jeden krok przed Barceloną. Niemcy jak najbardziej zasłużenie są najlepszą drużyną na świecie. Trzeba jednak pamiętać o tym, że Barca przygotowania do sezonu rozpoczęła dopiero 2 sierpnia, a więc kilkanaście dni temu, natomiast Niemcy trenują już od miesiąca. To, która z tych drużyn jest lepsza będziemy mogli ocenić dopiero po meczach o stawkę, w Lidze Mistrzów. Tam gra się zupełnie inaczej, niż w potyczkach towarzyskich – stwierdził.
Czy zatem pokonanie Dumy Katalonii, czołowej drużyny Europy, w Lidze Mistrzów jest w ogóle realne? - Miejmy nadzieję, że te dwa pojedynki z Barceloną – piątkowy i sobotni - będą mieć na nas pozytywny wpływ w kontekście tego co może nas czekać w listopadzie. Wiemy teraz co to za ludzie, że są oni całkowicie normalni, nie są żadnymi bogami, czy też półbogami, ale zwyczajnymi facetami, takimi jak my. Co do przyszłych spotkań w Lidze Mistrzów – wszystko zależeć będzie od dyscypliny taktycznej i konsekwentnego realizowania planu założonego przed meczem – zakończył „Józek”.
fot. Oskar Patek
Wasze komentarze