Tak blisko, a jednak tak daleko...
Kielczanie w drugim meczu sparingowym przegrali z Barceloną 6 bramkami. O dziwo w sobotnim spotkaniu byli bliżej zwycięstwa nad faworyzowanymi rywalami, bo w 48. minucie prowadzili jeszcze 18:17. Niestety fatalna końcówka spotkania sprawiła, że goście zwyciężyli 25:19…
Wczoraj szczypiorniści Vive Targów zaprezentowali się bardzo pozytywnie na tle FC Barcelony. Mistrzowie Polski nie przestraszyli się sławnych rywali i przez większą część spotkania walczyli z gwiazdami z Katalonii jak równi z równymi. Ostatecznie jednak musieli pogodzić się z trzybramkową przegraną. Dobra piątkowa gra wzbudziła jednak apetyty kieleckich kibiców, którzy w rewanżowym sparingu oczekiwali zwycięstwa swoich ulubieńców.
Jak wiadomo, to jednak był mecz towarzyski, któremu przyświecał zupełnie inny cel. Dlatego więc trener Bogdan Wenta w wyjściowym składzie dokonał wielu z zmian w porównaniu z piątkowym meczem. I tak na parkiecie pojawili się Cleverly, Żółtak, Grabarczyk, Zaremba, Knudsen, Kuchczyński oraz Jachlewski.
Trzeba przyznać, że Mistrzowie Polski drugą rywalizację z Barcą rozpoczęli z dużo większym animuszem. Dzięki dobrej grze obronnej (sprawdzony system 6-0) i skutecznym kontrom, kielczanie zdołali odskoczyć Katalończykom na 6:3! I chyba przebrali miarkę…, bo już chwilę potem goście doprowadzili do stanu 6:5.
Mimo krótkiego przestoju w grze kielczanie dalej prowadzili wyrównaną grę z utytułowanymi rywalami. Nerwowo zrobiło się jednak w 21. minucie, kiedy Barca doprowadziła do wyniku 8:8 i dodatkowo karą dwóch minut ukarany został Michał Adamuszek. Wydawało się, że podopieczni Wenty wyjdą z opresji obronną ręką, bo w czasie osłabienia kapitalną indywidualną akcją i atomowym rzutem popisał się Kamil Krieger. Niestety chwilę potem goście odpowiedzieli dwoma golami z rzędu.
Ten kto myślał, że w tym momencie Barcelona rozpoczyna swoje show, był w wielkim błędzie. Kielczanie nie dość, że trzymali kontakt z Katalończykami, to w końcówce połowy za sprawą skutecznego rzutu karnego Mirza Dzomby wyszli na prowadzenie 12:11!
I tuż po przerwie wcale nie było gorzej! Nawet pomimo tego, że trener kielczan zmienił niemal połowę składu. Na parkiecie pojawił się Kazimierz Kotliński, a na skrzydłach biegali Witalij Nat i Mirza Dzomba. Więcej czasu na grę dostali także Michał Adamuszek i Mateusz Zaremba. I właśnie on w 37. minucie rzucił bramkę na 16:13. Chwilę później Vive mogło prowadzić jeszcze wyżej, ale kontrę Adamuszka z łatwością zatrzymali obrońcy Barcy. To się zemściło, bo zamiast 18:14 na tablicy świetlnej pojawił się wynik 17:15.
Na kwadrans przed końcem rozdrażniona Barca zaczęła odrabiać straty. Nie było to jednak konsekwencją ich lepszej gry, ale zastoju kielczan, którzy popełniali proste błędy w ataku, nie wykorzystując nawet sytuacji sam na sam Danielem Sariciem. Miało to swoje odzwierciedlenie na tablicy świetlnej, gdzie dziesięć minut przed końcową syreną widniał wynik 20:18 dla gości.
To co stało się z grą Mistrzów Polski w końcówce drugiej połowy było prawdziwą zagadką. Podopiecznym Wenty na parkiecie nie wychodziło dosłownie NIC. To było wodą na młyn gości, którzy bezlitośnie wykorzystywali każdą sytuację, konsekwentnie odskakując od zdezorientowanych zawodników Vive. Ostatecznie kielczanie przegrali z Barceloną 19:25…
Vive Targi Kielce – FC Barcelona Borges 19:25 (12:11)
Vive: Cleverly, Kotliński – Grabarczyk, Krieger 2, Zaremba 1, Kuchczyński, Dzomba 5, Jurasik 2, Jachlewski, Stojković 5, Gliński, Adamuszek, Żółtak 1, Knudsen 2, Bult 1, Nat.
Barcelona: Sjostrand, Saric – Noddesbo, Garcia 3, Tomas 2, Sarmiento 2, Ugalde 4, Romero, Nagy 1, Jernemyr, Rutenka 4, Roca 2, Oneto, Igropulo, Saubich 1, Entrerrios 2, Ruiz, Molina 1, Sorhaindo 3, Perez.
fot. Tomasz Kubicki
Wasze komentarze