Sasal: Znów ta nieskuteczność
- Gdy przegrywaliśmy 0:2, w mojej głowie pojawiły się już czarne myśli. Przed nami silni sparingparnetrzy, a ja nie chcę przegrać siedmiu, czy ośmiu meczów z rzędu. Taka seria groziłaby reanimacją zespołu – mówi szkoleniowiec Korony Kielce, Marcin Sasal.
4 razy 30 minut – w takim, nietypowym, wymiarze czasowym przyszło grać piłkarzom kieleckiej Korony w trakcie środowego spotkania towarzyskiego z Łódzkim Klubem Sportowym. Jak przyznawał po meczu opiekun „żółto-czerwonych”, Marcin Sasal, dwugodzinny maraton miał swój ściśle określony cel. - Chcieliśmy, aby zawodnicy otrzymali możliwość dłuższego grania. Ci, którzy są lepiej przygotowani – tak jak Pavol Stano, czy Hernani – zagrali po 90 minut, inni przebywali na boisku nieco krócej. Graliśmy 120 minut, ale widać było, że wyglądaliśmy lepiej od naszych przeciwników pod względem kondycyjnym – stwierdził trener kieleckiej ekipy.
Piłkarze Korony, po trzech sparingowych porażkach z rzędu, wreszcie – przynajmniej połowicznie – dzięki remisowi z ŁKS-em, przerwali niechlubną serię. Nie wyzbyli się jednak wcześniejszych problemów... - Niestety skuteczność dalej stanowi nasz problem. Niektórzy napastnicy wykorzystują mało sytuacji bramkowych, chociaż w środę tych dogodnych okazji strzeleckich było naprawdę dużo. Brakuje nam trochę swobody ruchu. Obóz dał zawodnikom w kość, przez co są oni zmęczeni zarówno fizycznie, jak i psychicznie – zauważył Sasal.
- Przy wyniku 0:2 pojawiły się u mnie już czarne myśli. Teraz czekają nas silni sparingparnetrzy, a nie chciałem, żebyśmy zrobili sobie serię siedmiu, czy ośmiu porażek z rzędu. W takiej sytuacji trzeba by było zespół reanimować pod względem mentalnym. Myślę jednak, że to nie o to chodzi, aby wybrać sobie chłopców do bicia i wygrywać mecz za meczem, a później mieć w lidze jakieś problemy – zauważył.
Opiekun Korony przyznał również, że – oprócz słabej skuteczności – problemem kieleckiego zespołu jest także brak zgrania, zwłaszcza pomiędzy nowymi, a „starszymi” zawodnikami. - Cały czas szukam różnych rozwiązań w naszej grze. Istotne w tym momencie jest zwłaszcza zgrywanie się nowych zawodników z resztą zespołu. Andrzej Niedzielan jest - na przykład - zawodnikiem bardzo specyficznym, pozostali piłkarze muszą się nauczyć tego, jak wykorzystać jego szybkość, w jaki sposób podać mu piłkę. Na razie Andrzej nie pokazał w pełni swoich możliwości, ale trenuje bardzo solidnie i jak przyjdzie świeżość, to ujrzymy chociażby jego umiejętności sprinterskie. Podobna sytuacja dotyczy Maćka Korzyma. Nad tym zgraniem właśnie będziemy pracować w trakcie drugiego zgrupowania – przyznał.
Ból głowy opiekuna Korony związany jest również z kontuzją czołowego obrońcy kieleckiej drużyny, Nikoli Mijajlovica. - Odezwał się jego uraz przeciążeniowy z zeszłego sezonu. Nikola był ostatnio na konsultacji lekarskiej i wprawdzie mógłby jechać z nami na obóz, ale groziłoby to pogłębieniem kontuzji w trakcie sezonu. Nie może grać przecież cały czas na środkach przeciwbólowych, więc musi teraz zrobić wszystko, aby dojść do zdrowia. Na pierwszym zgrupowaniu wykonał solidną pracę, a na drugim aż tak dużo nie straci, bo to, że w piłkę grać potrafi, to chyba nikogo nie trzeba przekonywać. Teraz czeka go dziesięciodniowa rehabilitacja, po której powinien być gotowy na pierwszy mecz sezonu – powiedział Sasal.
W kieleckim zespole w sparingu z ŁKS-em wystąpił nowy, testowany zawodnik, grający na pozycji środkowego pomocnika. Szkoleniowiec Korony nie chciał jednak zdradzać żadnych informacji na temat tajemniczego piłkarza. - Na razie mogę powiedzieć tyle, że jest to zawodnik testowany. Nie zdradzę jego nazwiska. Nie wiem jeszcze, czy pojedzie z nami na obóz, czy też nie, na razie dajemy sobie kilka dni na ocenę jego umiejętności. Szukamy jakiejś alternatywy w zespole. Wiadomo, że jest potrzeba sprowadzenia prawego obrońcy. W sparingu z ŁKS-em nie wystąpił Mijajlović, w związku z czym graliśmy bez podstawowego prawego i lewego defensora. Swoją szansę dostał Paweł Kal, który jednak musi jeszcze sporo pracować, aby dojść do poziomu, jaki prezentuje Nikola. Na lewej stronie obrony wystąpił nawet Hernani. Zawsze coś może się wydarzyć, w związku z czym trzeba brać pod uwagę różne ewentualności. Raczej wątpliwe jest to, że w jednym momencie pozyskamy klasowego lewego i prawego obrońcę oraz rozgrywającego, dlatego też jakoś muszę sobie radzić – zakończył Sasal.
fot. Tomasz Fąfara
Wasze komentarze