Porażka Scyzorów w kieleckim debiucie
Bez niespodzianki zakończyło się spotkanie Scyzorów Kielce z drużyną Lowlanders Białystok. Podopieczni Jakuba Ściwiarskiego, dla których sobotni pojedynek był pierwszym oficjalnym meczem rozgrywanym w Kielcach, ulegli faworyzowanym gościom 3:40.
Nie w Nowinach, ale na stadionie przy ulicy Prostej w Kielcach, gościli w sobotę futboliści Scyzorów. – Na razie to tylko jednomeczowa zmiana, nie wiemy jeszcze, gdzie będziemy grać w kolejnych spotkaniach – mówił po meczu opiekun KKF.pl Scyzorów, Łukasz Ściwiarski. I on i jego podopieczni, nie ukrywali jednak, że woleliby zostać w Kielcach. Dlaczego? – Jest lepszy dojazd, pojawia się tutaj więcej osób na trybunach, a poza tym jest znacznie lepsza atmosfera – przyznał z uśmiechem Ściwiarski.
O debiutanckiej tremie, w poczynaniach zawodników gospodarzy, nie mogło być jednak mowy. Kielczanie od samego początku ruszyli z dużym animuszem na swoich rywali. Już po kilku minutach futboliści Scyzorów wyszli na prowadzenie. Po trzech nieudanych próbach przedarcia się przez linię obrony gości, kielczanie przygotowali akcję, którą kopnięciem z 38 jardów zakończył Dominik Szumski. – To były pierwsze punkty w historii Scyzorów z tzw. kopnięcia z pola – mówił po meczu Ściwiarski. Jak się później miało okazać, punkty zdobyte przez Szumskiego były... jedynymi, które kielczanie wywalczyli w ciągu całego meczu.
W kolejnych minutach na boisku dominowali już tylko goście. Jeszcze w pierwszej kwarcie zawodnicy z Podlasie zdołali zdobyć przyłożenie oraz dwupunktowe podwyższenie. Kluczowa dla losów meczu okazała się jednak druga kwarta pojedynku. Kielczanie oddali pole rywalom, a ci – wykorzystując w pełni swój potencjał w grze ofensywnej – zaczęli regularnie zdobywać kolejne punkty. Skutek takiej gry? Wynik 3:22 po półgodzinie trwania zawodów. Futboliści Lowlanders dominowali nad kielczanami zarówno warunkami fizycznymi, jak i – co podkreślali zawodnicy gospodarzy – zgraniem oraz techniką. Pomimo tego, że goście z Podlasia grali w zaledwie osiemnasto osobowym składzie, to ich przewaga była widoczna w każdym elemencie futbolowego rzemiosła.
Druga odsłona spotkania wcale nie odmieniła losów meczu. Na dodatek kielczanie radzić musieli sobie bez kontuzjowanego Kamila Piwowara – gwiazdy drużyny – który doznał kontuzji i zszedł z murawy jeszcze w drugiej kwarcie pojedynku. Futboliści ze Świętokrzyskiego mieli spore problemy w ofensywie, natomiast znacznie poprawili grę obronną. Pomimo tego, w trzeciej kwarcie gospodarze i tak stracili kolejne osiem punktów (touchdown plus podwyższenie za dwa).
Ostatnia kwarta meczu to dalsza dominacja zespołu z Białegostoku. Goście podwyższyli swoje prowadzenie, zdobywając w tej części meczu 8 punktów, i ostatecznie wygrali aż 40:3. - To był bardzo wymagający rywal. Mam nadzieję, że z tej porażki wyciągniemy odpowiednie wnioski. Pomimo tak wysokiego wyniku nie byliśmy jednak dużo gorsi od naszych przeciwników – podsumował mecz Ściwiarski. – Dowiedzieliśmy się ile nas jeszcze dzieli od tak klasowego zespołu. Nie było źle, ale jednak przegraliśmy dosyć wyraźnie – stwierdził z kolei Szumski, zdobywca jedynych punktów dla kieleckiego zespołu.
Teraz kielczan czeka ponadmiesięczna przerwa. Następny mecz futboliści Scyzorów rozegrają dopiero 8 sierpnia w Warszawie z drużyną miejscowych Spartans. – Wprawdzie to rywal troszkę słabszy od Białegostoku, ale też z górnej półki – przyznał Szumski. Jedno jest pewne: aby marzyć o fazie play-off, kielczanie w Warszawie muszą powalczyć o zwycięstwo. Po sobotniej porażce futboliści ze Świętokrzyskiego spadli na trzecie miejsce w tabeli grupy wschodniej II ligi.
KKF.pl Scyzory Kielce – Lowlanders Białystok 3:40 (3:8, 0:14, 0:8, 0:10)
fot. Paula Duda
Wasze komentarze
To chyba walki w ostatniej kwarcie nie widziałeś kolego...
To chyba walki w ostatniej kwarcie nie widziałeś kolego...
DL (SK) - atak nie centralnie w przeciwnika ale w "gapy" i na odpowiedniej "technice"