Spektakularny mecz w Kwidzynie. Vive zdobywa mistrzostwo po dwóch dogrywkach!
Bardzo emocjonujący mecz w Kwidzynie oglądali kibice szczypiorniaka. Na szczęście z happy endem dla kielczan! Vive Targi Kielce po dwóch dogrywkach wygrały w Kwidzynie 36:32 i tym samym przypieczętowali ósme Mistrzostwo Polski w historii! Ligowy sezon „żółto-biało-niebiescy” zakończyli z kompletem zwycięstw!
Już w środę podopieczni Bogdana Wenty stanęli przed szansą postawienia kropki nad „i” w finałowej rywalizacji z MMTS-em. Po dwóch zwycięstwach w Hali Legionów 27:20 i 28:24 kielczanie musieli udać się do dalekiego Kwidzyna. Trzeci mecz zapowiadał się bardzo ciekawie, zwłaszcza, że niedzielnym spotkaniu w Kielcach szczypiorniści Zbigniewa Markuszewskiego postawili bardzo ciężkie warunki obrońcom tytułu. Wszystko wskazywało na to, że na Pomorzu będzie jeszcze trudniej wygrać z sensacyjnym finalistą Mistrzostw Polski.
I rzeczywiście. Od początku spotkania widać było, że MMTS nie zamierza się położyć na parkiecie przed kielczanami. Podopieczni Wenty wprawdzie w pierwszych fragmentach prowadzili 2:0, ale gospodarze szybko doprowadzili do wyrównania. Pomogła im w tym zwłaszcza kara dwóch minut Patryka Kuchczyńskiego. Sędziowie zresztą nie szczędzili zawodnikom oby drużyn indywidualnych kar, co świadczyło o bardzo agresywnej grze obronnej finalistów Mistrzostw Polski.
W 8. minucie Vive ponownie wyszło na dwubramkowe prowadzenie 4:2. Przez 10 kolejnych minut MMTS trzymał kontakt z gośćmi, mając kilka razy szansę na wyrównanie. Na szczęście dla kielczan doskonałą partię rozgrywał Henrik Knudsen, który w efektowny sposób przerywał kontry gospodarzy.
„Żółto-biało-niebiescy” wykorzystali niedokładność kwidzynian i w 20 minucie za sprawą Rastko Stojkovicia podwyższyli przewagę na 10:6. A chwilę później było jeszcze lepiej, bo gola na 12:7 zdobył Daniel Żółtak. W tej chwili czas dla MMTS-u wziął Zbigniew Markuszewski. Po krótkiej przerwie gospodarze starali się za wszelką cenę odrobić straty. Ambicja opłaciła się w końcówce pierwszej połowy. Kwidzynianie ze stanu 13:8 doprowadzili do 13:12, przez co schodzili do szatni z całkiem dobrych humorach. Zupełnie inna atmosfera była w obozie kielczan, dlatego można było się spodziewać, że w przerwie Wenta porządnie wstrząśnie swoimi zawodnikami.
Drugą odsłonę obie ekipy rozpoczęły bardzo nerwowo. Przez pierwsze 5 minut Vive i MMTS miały ogromne trudności ze zdobywaniem bramek. Pierwsi z letargu obudzili się kielczanie, a właściwie Paweł Podsiadło, który dwoma trafieniami doprowadził do wyniku 16:13. Tren fakt zmobilizował gospodarzy, którzy ponownie doskoczyli do faworyzowanych „żółto-biało-niebieskich” na jednego gola.
Niestety dla kwidzynian z uderzenia wybiła ich kara 2 minut dla Łukasza Czertowicza, który uderzył w twarz Podsiadłę. Vive za sprawą Stojkovicia wykorzystało przewagę i ponownie prowadziło 19:16. Po wyrównaniu składów podopieczni Wenty nie spuścili z tonu i po trafieniach Rosińskiego i Podsiadły wygrywali już 21:16.
Widząc niekorzystny przebieg gry na parkiecie o czas dla MMTS-u poprosił Markuszewski. I znowu podziałało! W 52 minucie po pięciobramkowym prowadzeniu kielczan nie pozostało już prawie nic. A mógł być nawet remis, ale w fantastyczny sposób sytuację sam na sam z Patrykiem Rombelem wybronił Marcus Cleverly. Ku uciesze kwidzyńskiej publiczności, co się odwlecze to nie uciecze, bo chwilę później kontrę wykorzystał Robert Orzechowski. Na tablicy świetlej widniał wynik 22:22!
Szykowały się więc bardzo emocjonujące końcowe fragmenty spotkania. MMTS dwukrotnie miał szansę na objęcie prowadzenia. Kapitalnie jednak w kieleckiej bramce spisywał się Cleverly. W 59 minucie z bardzo trudnej pozycji trafił Stojković. Znakomitą odpowiedzią popisał się jednak Michał Adamaszek. Na 19 sekund przed końcem czas wziął Wenta. Piłka była w posiadaniu kielczan. Rzucał Knudsen, ale fantastyczną obroną popisał się Artur Gawlik! O wyniku trzeciego spotkania miała więc zadecydować dogrywka!
Kielczanie dodatkowy czas gry rozpoczynali w osłabieniu, bo 3 sekundy przed końcem drugiej połowy karę dwóch minut otrzymał Kamil Krieger. Co gorsza w pierwszej akcji do bramki nie trafił Rafał Gliński. MMTS jednak nie wykorzystał pomyłki gości. Kibice na parkiecie w Kwidzynie oglądali bardzo wyrównaną walkę. Pierwsza połowa dogrywki zakończyła się prowadzeniem obrońców tytułu 28:27.
Po króciutkiej przerwie kielczanie za sprawą Mateusza Zaremby błyskawicznie podwyższyli wynik na 29:27. Ale to nie był koniec! MMTS w ostatnich sekundach wyrównał! Obie drużyny czekała więc druga dogrywka!
Lepiej kolejną dogrywkę zaczęli gospodarze, którzy po golu Michała Waszkiewicza z karnego prowadzili 30:29. Odpowiedź kielczan była natychmiastowa, bo efektownym rzutem popisał się Rosiński. Gospodarzom dopisywało szczęście. Długie podanie Gawlika w ostatniej chwili trącił Mroczkowski i zdobył prowadzenie dla MMTS-u. Kolejny raz jednak skutecznością popisał się Rosiński. A niedługo później trafił Knudsen. Kielczanie więc znowu po połowie dogrywki prowadzili jedną bramką.
Straty jednak szybko zostały wyrównane za sprawą Adamuszka. W 8. minucie dogrywki popisał się Knudsen, który rzucił dwie bramki pod rząd doprowadzając do wyniku 34:32. Gdy gola na 35:32 wszystko było już jasne. Kielczanie po wielkich trudach wywalczyli ósme Mistrzostwo Polski w historii. Bramkę dołożył jeszcze Stojković i kielczanie wygrali 36:32.
MMTS Kwidzyn - Vive Targi Kielce 32:36 (12:13, 25:25, 27:28, 29:29, 31:32)
MMTS: Gawlik, Suchowicz - Waszkiewicz 3, Czertowicz 2, Łangowski, Seroka 1, Rombel 2, Cieślak, Witaszak 1, Adamuszek 8, Marhun 3, Peret 2, Wardziński, Mroczkowski 6, Orzechowski 4.
Vive: Cleverly, Kotliński - Grabarczyk 1, Krieger, Zaremba 6, Podsiadło 5, Kuchczyński 3, Jachlewski, Piwko, Stojković 8, Gliński 1, Żółtak 1, Knudsen 7, Rosiński 4, Konitz, Nat.
Wasze komentarze