Daszkiewicz: Takiego meczu w Kielcach jeszcze nie było
– Trener Jadaru Radom, Jan Such powiedział, że wolałby grać w barażach z Fartem. Wspomniał również, że jest zaskoczony zwycięstwem kielczan w Gdańsku, bo liczył na gładkie zwycięstwo Trefla. Nie mam nic przeciwko, by trener Such był jeszcze bardziej zaskoczony po tym weekendzie – powiedział Dariusz Daszkiewicz.
Jak ocenia pan zeszłotygodniowe spotkania Farta z Treflem?
Dariusz Daszkiewicz: – Jesteśmy zadowoleni z tego zwycięstwa w Gdańsku. Jak dotąd jesteśmy drugą drużyną, która w tym sezonie wygrała z Treflem na ich terenie. Wcześniej dokonał tego tylko Pronar Parkiet Hajnówka. Gdańszczanie w sezonie potwierdzili, że są głównym faworytem do awansu, tym bardziej cieszymy się z tej wygranej. Zagraliśmy dwa niezłe mecze z tym, że ten drugi wyszedł nam o wiele lepiej. W sobotnim spotkaniu już na początku dostaliśmy 4:0 co troszeczkę ustawiło tego seta. Dwa następne były wyrównane, ale zabrakło nam odrobiny szczęścia… Chyba sparaliżowała nas stawka o jaką gramy. Dużo rozmawiamy na ten temat z zawodnikami i staramy się zachować spokój. Dzień później jednak to do nas szczęście się uśmiechnęło.
Były to bardzo wyrównanie potyczki…
– Cały czas goniliśmy, udało się rywala dogonić i w końcu przegonić.
Czy przed wyjazdem nad morze kalkulował pan, ile Fart jest w stanie ugrać w Gdańsku?
– Niczego nie kalkulowaliśmy. Do Gdańska pojechaliśmy po maksymalną stawkę – chcieliśmy wygrać dwa spotkania. Ale z takim samym nastawieniem do meczu podszedł Trefl… Oni wręcz musieli zagrać o wszystko, bo grali we własnej hali. Tym bardziej jesteśmy zadowoleni z tego zwycięstwa.
Czy jedno zwycięstwo z Treflem w pełni pana zadowoliło?
– Oczywiście pozostał pewien niedosyt… Te dwa sety były wyrównane i gdyby udało nam się chociaż w jednym z nich przełamać i wygrać to losy sobotniego meczu mogły się różnie potoczyć. Z drugiej strony cieszę się, że po porażce 0:3 zespół zachował mobilizację i zwyciężył w drugim spotkaniu 3:1. Ta wygrana pomogła nam uwierzyć, że jesteśmy w stanie pokonać zespół z Gdańska.
Można powiedzieć, że znacie się z Treflem doskonale.
– Dokładnie tak. Myślę, że wiemy o sobie wszystko. Jeszcze przed weekendem na podstawie nagrań wideo przeprowadzimy na przypomnienie analizę przeciwnika. Myślę, że niczym się raczej nie zaskoczymy.
Ostatnio na parkiecie coraz częściej w akcji możemy zobaczyć Kacpra Bielickiego. Co wpłynęło na tę zmianę w zespole?
– Szykowaliśmy z nim zmianę na play-off. Kacper dysponuje bardzo dobrą zagrywką. Z Jokerem zaczynał w pierwszej szóstce, niedługo potem pod siatką zmienił go Krzysiek Makaryk i w końcówce Kacper znowu wracał na zagrywkę. W najważniejszych momentach meczu ta zmiana wypaliła – wypadł bardzo dobrze. W Gdańsku rozegrał całe dwa mecze i myślę, że pokazał się z dobrej strony w ataku, w bloku też coś tam złapał. Krzysiek jest po kontuzji kostki i na pewno jeszcze nie jest w takiej formie w jakiej był. Ale mamy ten komfort, że dysponujemy trójką środkowych, z których każdy może zagrać.
Kacper aż do niedawna był dla rywali wielką niewiadomą…
– No na pewno, ponieważ grał dużo mniej. Kacper brał udział głównie w Pucharze Polski. Natomiast w ligowych grał mniej i stąd też taki pomysł, by czymś zaskoczyć przede wszystkim Jokera. Trefl już nie był tym zaskoczony – drugi trener Gdańska był na naszym meczu w Pile i widział tę zmianę.
Jak wyglądały przygotowania do spotkania z Treflem?
– W poniedziałek rano wróciliśmy z Gdańska, byliśmy w Kielcach przed godziną czwartą więc cały dzień był wolny. We wtorek spotkaliśmy się na krótkim rozruchu, trochę pograliśmy dosłownie dziesięć, piętnaście minut piłką, by mieć jakiś kontakt z piłką. Potem byliśmy na siłowni i odnowie biologicznej. W środę rano odbył się około półtorej godzinny trening, na którym skupiliśmy się na zagrywce i przyjęciu. Wieczorem zrobiliśmy troszkę ataku, ale główny akcent postawiliśmy na blok. W czwartek do południa siłownia, a potem ustawienie pod kątem spotkania, wideo przed treningiem. W piątek będzie podobnie – wideo i trening pod kątem meczu. W sobotę będziemy mieli około godzinny rozruch.
Z pewnością Fart Kielce w najbliższy weekend chciałby pewnie i spokojnie awansować na najwyższy szczebel rozgrywek.
– Ja powiem tak: chcielibyśmy wygrać dwa najbliższe mecze i móc się cieszyć z awansu do PlusLigi, ale nie zapominajmy, że z podobnym nastawieniem przyjeżdża Trefl, a mimo wszystko to oni są głównym faworytem. Trener Jadaru Radom, Jan Such powiedział, że wolałby grać w barażach z Fartem. Wspomniał również, że jest zaskoczony zwycięstwem kielczan w Gdańsku. Liczył na gładkie zwycięstwo gdańszczan, którzy w najbliższy weekend tylko dopełniliby formalności. Nie mam nic przeciwko, by trener Such był jeszcze bardziej zaskoczony po tym weekendzie.
Usytuowanie Farta na pozycji drużyny przegranej i nie będącej faworytem powinno tylko pomóc, ponieważ cała presja wyniku spada na drużynę Trefla. Zgadza się pan?
– Z jednej strony tak, bo teoretycznie nie powinniśmy odczuwać takiego stresu jak nasi rywale. Z drugiej strony gramy o tę samą stawkę. Do tego dochodzi nasze niedoświadczenie… Chyba tylko Krzysiek Makaryk wywalczył awans do PlusLigi i grał o coś. Dla większości chłopaków to są chyba najważniejsze mecze w ich dotychczasowej karierze. Cieszę się, że potrafili wytrzymać to ciśnienie w Gdańsku. Mam nadzieję, że w Kielcach będzie podobnie.
Na zakończenie może chciałby pan jakoś zachęcić kibiców, do przybycia na najbliższe spotkania między Fartem, a Treflem?
– Mam nadzieję, że tę pracę wykonają media (śmiech). Meczu siatkarskiego o taką stawkę w Kielcach jeszcze nie było. Z pewnością będą to spotkania na wysokim poziomie – takie były z Jokerem i Treflem w Gdańsku. Każdy kibic, niekoniecznie siatkówki, może przyjść i spokojnie pooglądać. Może się zarazi, zaszczepi w sobie tę dyscyplinę i dzięki temu grono kibiców Farta powiększy się. Chociaż patrząc na to, co było w Gdańsku, gdzie na pierwszym meczu było dwieście osób, a na drugim stu pięćdziesięciu to my i tak mamy od nich lepszą frekwencję. Ale mamy również większą halę i żeby wyglądało, że jest pełna musi na rywalizację te trzy tysiące przyjść.
Rozmawiał Maciej Urban.
Fot. Tomasz Fąfara.
Trener Daszkiewicz z pewnością i tym razem znajdzie sposób na gdańszczan.
Wasze komentarze