Mecz, że Mucha nie siada
W poniedziałkowy wieczór to oni wielokrotnie ratowali swoje zespoły przed utratą bramek. Jeden z nich wyciągnął wszystko, drugi co tylko mógł. Jan Mucha to niewątpliwy bohater spotkania Korony z Legią, ale Zbigniew Małkowski też może być zadowolony ze swojego występu.
Wbrew wszelkim pozorom, nie taki warszawski diabeł straszny jak go malują – można by rzec po tym spotkaniu. – Jeśli chodzi o mnie to nie miałem się czego obawiać. Grałem już z zespołami, które występowały w Lidze Mistrzów, gdzie grają o wiele lepsi zawodnicy. Z mojej perspektywy nie było widać, że jesteśmy drużyną gorszą. Wręcz przeciwnie, często mieliśmy nad Legią przewagę. Niestety tej przewagi nie udokumentowaliśmy zdobyciem bramki. W takich spotkaniach, gdy nie strzela się gola, ciężko o korzystny wynik – zaznaczył Zbigniew Małkowski.
Jan Mucha nie pozostawił wątpliwości, że tego dnia Koroniarze postawili Legii wysokie wymagania.– Korona zagrała bardzo ambitnie… Ale z Legią każdy gra ambitnie. Nie znam drużyny, która z nami by tak nie grała. To był mecz o jedną bramkę, więcej goli tutaj paść nie mogło. Na szczęście to nam udało się go strzelić – powiedział.
Mucha był w doskonałym humorze, Małkowski oczywiście w dużo gorszym. – Niestety trzy punkty pojechały do Warszawy. Bardzo chcieliśmy zdobyć przynajmniej jeden punkt, ale nie udało się… Takie jest życie. Mieliśmy kilka sytuacji, z których nie skorzystaliśmy. Rywal wykorzystał nasze jedno gapiostwo przy stałym fragmencie gry i w rezultacie straciliśmy gola – stwierdził.
W poniedziałek kieleccy napastnicy na wszelkie sposoby próbowali wbić gola Słowakowi. – W końcu oni od tego są, żeby coś próbowali strzelić. My również w pierwszej, jak i w drugiej połowie mieliśmy kilka sytuacji. Zagraliśmy z Koroną bardzo wyrównany mecz. Kielczanie chcieli ugrać co najmniej remis, ale im się to nie udało. Cieszy nas ten wynik, ponieważ zdobyliśmy w Kielcach ważne trzy punkty, które poprawią nasze miejsce w tabeli – skwitował Mucha.
Czego zabrakło tego dnia kieleckiej ofensywie? – Zabrakło nam bramek, a mieliśmy kilka sytuacji ku temu, by je zdobyć. Co innego, gdybyśmy dochodzili do szesnastu metrów i tam kończyły się nasze akcje… My mieliśmy stuprocentowe okazje do zdobycia gola. Niestety nie udało się – powiedział Małkowski. Czy można w takim razie powiedzieć, że kieleckim armatom zabrakło szczęścia? – Trudno mówić o braku szczęścia, jeżeli grając u siebie nie wykorzystujemy trzech, czterech pewnych sytuacji strzeleckich. No cóż… Naszą główną bolączką jest brak skuteczności – podkreślił.
– Ja stoję między słupkami również po to, by te piłki łapać i odbijać. Nie stoję tam tylko po to, by stać. Aczkolwiek wiele pracy w ostatnim spotkaniu nie miałem. Jan Mucha miał zdecydowanie więcej pracy. Można powiedzieć, że nasi napastnicy tego dnia zagrali mu na notę – zakończył Małkowski.
Korona walczy o utrzymanie, a jakie cele pozostały legionistom? – Pozostała nam jeszcze gra o europejskie puchary. Zobaczymy jak się końcówka sezonu potoczy. Polska ekstraklasa jest bardzo wyrównana i tutaj wszystko może się zdarzyć – stwierdził Jan Mucha.
fot. Paula Duda
Wasze komentarze