Pierwszy krok zrobiony
Nie było niespodzianki. W pierwszym meczu półfinału play-offów w Hali Legionów zawodnicy Vive Targów Kielce pewnie pokonali zespół Azotów Puławy 31:18. Wojciech Zydroń, Piotr Wyszomirski i spółka nie mieli w tym spotkaniu nic do powiedzenia.
To nie było piękne widowisko. Azoty ani przez chwilę nie zagrozili kielczanom w osiągnięciu korzystnego wyniku. Niestety, rywal i stawka meczu nie przyciągnęły też tłumów. Trybuny Hali Legionów, a przynajmniej ich spore fragmenty, świeciły pustkami. Z pewnością wpływ miały na to dość wysokie ceny biletów na to spotkanie, który były tylko trochę tańsze niż wejściówki na mecze Ligi Mistrzów.
O tym, że przeciwnicy nic w Kielcach nie zdziałają, kibice przekonali się już po pięciu minutach, gdy gospodarze wyszli na prowadzenie 5:0. „Żółto-biało-niebiescy” od tamtej pory spokojnie dążyli do uzyskania zwycięstwa. Tu różnicą bramek nie liczyła się wcale, najważniejsza była wygrana.
Puławianie robili w sobotnie popołudnie co mogli, ale… mogli niewiele. Dość powiedzieć, że najpiękniejszego gola dla gości zdobył… bramkarz Piotr Wyszomirski, który dojrzał, że Marcus Cleverly stoi daleko od bramki i zdecydował się na rzut przez całe boisko. Takiej bramki hala przy ul. Bocznej nie widziała już dawno.
W szeregach kieleckiego zespołu zdecydowanie wyróżniał się – co nie jest żadną niespodzianką – Rastko Stojković, który bez problemu radził sobie na kole z obrońcami Azotów. Serbski obrotowy znów był najskuteczniejszym zawodnikiem mistrzów Polski. Całkiem dobrze radził sobie także na prawym skrzydle Patryk Kuchczyński, który zdobył kilka cennych goli po szybkich kontratakach. Tych w dzisiejszym meczu nie brakowało, bo puławianie często tracili piłkę pod bramką Vive Targów.
W drugiej części meczu na boisku pojawił się Paweł Piwko, który przez ostatnie trzy miesiące dochodził do siebie po operacji. Wenta mógł pozwolić sobie na wystawienie „Browara”, bo jak już wspomnieliśmy wyżej – wynik ani przez chwilę nie był zagrożony. Już po pierwszej połowie kielczanie prowadzili przecież pięcioma golami. W drugiej tylko powiększyli tę przewagę.
To spotkanie potwierdziło bolesną prawdę, że prawdziwe emocje czekają nas dopiero w finale. Wisła Płock to w tej chwili jedyny klub w Polsce, który potrafi nawiązać w miarę wyrównaną walkę z kieleckimi szczypiornistami. Puławian po prostu trzeba „przejść” i to zadanie podopieczni Wenty realizują z dużą starannością.
Musimy jednak zaznaczyć, że w kilku sytuacjach ze świetnej strony zaprezentował się bramkarz Vive, Marcus Cleverly. Duńczyk prezentował dziś formę niczym z meczów z HSV Hamburg, Rhein-Neckar Lowen czy Chambery Savoie. To właśnie Cleverly był jednym z najważniejszych ojców sobotniej wysokiej wygranej.
W niedzielę kolejny mecz Vive Targów z Azotami – o tej samej porze (godz. 17.30), oczywiście w tej samym miejscu (Hala Legionów). W półfinale play-offów gra się do trzech zwycięstw.
Vive Targi Kielce – Azoty Puławy 31:18 (14:9)
Vive: Cleverly, Kotliński – Grabarczyk, Zaremba, Podsiadło 1, Kuchczyński 5, Jurasik, Jachlewski 2, Stojković 11, Gliński 3, Żółtak, Knudsen 3, Rosiński 6.
Azoty: Wyszomirski 1, Stęczniewski - Gowin, Sieczkowski 3, Płaczkowski, Zinchuk 3, Pomiankiewicz, Kus 2, Witkowski, Semenov, Atanasjew, Szyba 2, Sieczka 2, Zydroń 5.
fot. Tomasz Fąfara
Wasze komentarze
Vive;1+5+2+11+3+3+6=31
Teraz Panie Redaktorze:
Azoty;1+3+3+2+1+2+2+5=19