Korona to nieprzewidywalny zespół. Potrafi zaskoczyć każdego przeciwnika
Przed piątkowym meczem Korony Kielce z Legią Warszawa, oba kluby łączy naprawdę dużo. Kielczanie po dwóch porażkach z rzędu powoli wracają do żywych. Jeszcze nie tak dawno w kieleckiej szatni panowała grobowa atmosfera. Od tamtej pory minął zaledwie tydzień, ale dziś sytuacja wygląda już znacznie lepiej. Kielczanie przygotowują się do kolejnego spotkania, a przyświeca im jasny cel: zagrać dobry mecz i ponownie dać swoim kibicom powód do radości.
Na finiszu rozgrywek poprawia się też sytuacja w obozie Legionistów. Fala słabych wyników kosztowała trenera Romeo Jozaka utratę posady pierwszego trenera, a w stolicy otwarcie mówiło się o kryzysie. Miejsce zwolnionego Chorwata zajął tymczasowo jego asystent, Dean Klaufurić i Legia szybko z powrotem zaczęła wygrywać. W ubiegłym tygodniu “Wojskowi” wywalczyli sobie awans do finału Pucharu Polski, eliminując w półfinale Górnika Zabrze, a parę dni później, w niedzielę, wygrali w Krakowie z Wisłą. Presja w ekipie gospodarzy na pewno w dalszym ciągu jest duża, ale piłkarzom ze stolicy towarzyszą już znacznie lepsze nastroje, niż miało to miejsce kilka tygodni temu.
Przed piątkowym spotkaniem z Koroną szkoleniowiec Legii ma do swojej dyspozycji praktycznie wszystkich piłkarzy. Nikt nie jest zawieszony za kartki, a kontuzjowani pozostają jedynie rezerowi: Łukasz Turzyniecki oraz Michał Kopczyński. Do treningów powrócił też Brian Iloski, 22-letni pomocnik, ale on jeszcze na swoją szansę gry musi poczekać.
Jakiej Legii możemy zatem spodziewać się w piątkowy wieczór? - Przysłowie o niezmienianiu składu po zwycięstwach jest znane również w Chorwacji. Dzisiaj na pewno niczego nie zdradzę. Mamy szeroką ławkę i chcemy inteligentnie oraz mądrze ustawić nasz zespół. Legia to wielki klub i na pewno wystawimy idealną jedenastkę. – mówi szkoleniowiec warszawskiego zespołu.
- Oczywiście przeanalizowaliśmy oba nasze ostatnie mecze z Koroną. Bardziej jednak skupiliśmy sie na ich spotkaniu z Jagiellonią. Korona to zespół nieprzewidywalny, w którym jest spora rotacja. Nasz rywal płynnie zmienia taktykę w czasie meczu, przez co potrafi zaskoczyć każdego przeciwnika – chwali swoich piątkowych rywali Klaufurić.
Legioniści w dobrych humorach przygotowują się do piątkowego spotkania. W nadchodzącym tygodniu mają jednak napięty terminarz – już w środę, 2 maja na stadionie Narodowym zagrają w finale Pucharu Polski z Arką.
Żółto-czerwonych czeka niewątpliwie trudne zadanie, ale to Legia czuje większą presję. “Wojskowi” zajmują trzecie miejsce w lidze, a do prowadzącego Lecha tracą jeden punkt. Każde potknięcie może ich kosztować utratę marzeń o obronie ligowego tytułu. Kielczanie jadą do Warszawy bez dodatkowej presji. Oni swój cel już osiągnęli, a teraz dalej są w grze o jak najwyższe miejsce w lidze. Nie są bez szans – Korona nie przegrała przy Łazienkowskiej już od czterech lat. Poprzednie trzy potyczki żółto-czerwonych w stolicy to zwycięstwo i dwa remisy. Ostatnią porażkę w Warszawie kielczanie ponieśli w 2014 roku przegrywając 0:1 po golu z rzutu karnego w końcówce spotkania.
Jaka zatem będzie recepta na to, aby i tym razem zapunktować w spotkaniu z Legią? Wydaje się, że kluczem do sukcesu będzie zdobycie pierwsza bramka. Legia to jedna z czterech drużyn (obok Bruk-Betu, Piasta i Pogoni), która w tym sezonie nie wygrała meczu tracąc gola jako pierwsza.
Początek spotkania Korony Kielce z Legią Warszawa dziś o godz. 20:30.
Wasze komentarze