Tataj: Teraz będziemy musieli się mieć na baczności
– Trochę cieszy mnie ta bramka, ale szkoda, że dała nam tylko jeden punkt... Dla mnie najważniejsze jest dobro drużyny. Wczoraj nie wykorzystaliśmy kilku dobrych okazji na podwyższenie przewagi i to się na nas zemściło – twierdzi Maciej Tataj.
Wczoraj Korona nie zdołała zwyciężyć z Odrą Wodzisław. Na pocieszenie kielczanie zyskali jeden punkt, jednak po wczorajszej grze z pewnością liczyli oni na lepszy wynik. – Mamy duży niedosyt. Nie wykorzystaliśmy kilku dogodnych okazji na podwyższenie rezultatu i to się na nas zemściło. Gdybyśmy wygrali, to moglibyśmy się spokojnie przygotowywać do kolejnych spotkań. Teraz sytuacja stała się bardziej napięta i będziemy musieli się mieć na baczności – mówi niepocieszony Tataj.
Były napastnik pierwszoligowego Dolcanu Ząbki w sobotę strzelił swojego premierowego gola w ekstraklasie. Czy Maciej jest zadowolony ze swojej bramki? – Mam umiarkowane odczucia… Dla mnie najważniejsze jest dobro drużyny. Trochę cieszy mnie ta bramka, ale szkoda, że dała nam tylko jeden punkt. Można powiedzieć, że jest to połowiczny sukces, ale co zrobić? Taka jest piłka nożna. Mam tylko nadzieję, że w kolejnym meczu będzie lepiej – kwituje popularny „Tata”.
Punkt z Odrą nie zadowala w Kielcach nikogo. Cieszyć może jednak fakt, że do bramki rywali po raz kolejny trafił napastnik. – W ciągu dwóch meczów razem z Michałem Zielińskim strzeliliśmy trzy gole i myślę, że nie jest to zły wynik. Teraz najważniejsze jest byśmy w środę przeszli do półfinału Remes Pucharu Polski. W Białymstoku czeka nas trudny mecz. „Jaga” pokazała, że zależy im na tym pucharze. Mieli w Kielcach swoje sytuacje na lepszy wynik, ale ich nie wykorzystali… Oby tak samo był w środę – dodaje snajper „złocisto-krwistych”.
Czy Korona w pucharowej rywalizacji z „Jagą” będzie starała się utrzymać korzystny wynik ugrany w Kielcach? – Nie chodzi o to, byśmy kalkulowali i za wszelką cenę pilnowali „zera” z tyłu tylko grali i atakowali… Oczywiście bez ułańskich szarż – twierdzi Tataj.
Fot. Paula Duda
Wasze komentarze