Cierzniak: Cieszę się, bo znów będę miał dużo pracy
- Zawsze jestem szczęśliwy wtedy, gdy mogę grać. Jeśli nie gram i siedzę na ławce, to jestem nieszczęśliwy. Taka jest moja natura i nic tego już nie zmieni – mówił po pucharowym spotkaniu z Jagiellonią bramkarz Korony Kielce, Radosław Cierzniak.
Udany powrót do bramki kieleckiej Korony zaliczył w środę golkiper „żółto-czerwonych”, Radosław Cierzniak. Piłkarz, który ostatni mecz o stawkę rozegrał 20 listopada 2009 roku, w spotkaniu z drużyną „Jagiellonii” wpuścił wprawdzie jedną bramkę, jednak o jej utratę nie można mieć do niego żadnych pretensji. W przeciągu całego spotkania Cierzniak zaprezentował za to wiele świetnych interwencji i wydatnie pokazał, że wcale nie składa broni w walce o pozycję bramkarza numer jeden w klubie znad Silnicy.
Piłkarz Korony po spotkaniu z Jagiellonią przyznał, że wynik pierwszego pojedynku pomiędzy drużynami z Kielc i Białegostoku wcale nie przesądza sprawy awansu do kolejnej rundy Pucharu Polski. - Nie możemy myśleć w ten sposób, że jesteśmy już jedną nogą w Pucharze Polski. Wiem doskonale, że w Białymstoku czekać nas będzie bardzo ciężkie spotkanie. Ja się jednak z tego powodu cieszę, bo myślę, że znów będą miał całkiem dużo pracy. Musimy jednak już powoli zapomnieć o tym meczu i coraz bardziej skupić naszą uwagę na pojedynku z Odrą Wodzisław – powiedział.
Cierzniak zwrócił także uwagę na bardzo dobrą grę ofensywną prezentowaną przez jego kolegów z przednich formacji. - Warte podkreślenia jest to, że zdobyliśmy trzy bramki z akcji, a nie po stałych fragmentach gry. Dawno nie udało nam się strzelić tylu bramek po bezpośrednich akcjach, stąd też należy się z tego powodu cieszyć. Martwi mnie tylko troszkę to, że jednak tę jedną bramkę straciliśmy, bo jednak zwycięstwo 3:0 byłoby dla nas zdecydowanie lepszą zaliczką przed meczem rewanżowym. 3:1 to nie jest jednak zły wynik, szanujemy ten rezultat i na pewno z dużą mobilizacją i koncentracją podejdziemy do spotkania w Białymstoku – stwierdził.
- Pierwsza połowa była dosyć trudna dla mnie. Mało się działo, a obraz spotkania zmienił się dopiero po pierwszej bramce. Zaczęliśmy grać wtedy nieco inaczej, swoje sytuacje zaczęła wypracowywać sobie także Jagiellonia. W drugiej połowie musiałem już być bardziej skupiony, bo zdawaliśmy sobie sprawę z tego, że Jagiellonia nas zaatakuje i będzie chciała odrobić straty. Weszliśmy w odpowiedni rytm, fajnie graliśmy w obronie, dobrze w środku pola, przez co „Jaga” nie zagroziła nam zbyt mocno. Myślę, że cały zespół należy pochwalić za bardzo ciężką pracę wykonaną w trakcie tego spotkania – ocenił.
Cierzniak nie chciał pokusić się o ocenę tego, czy dobry występ w spotkaniu z „Jagą”, może w jakimś stopniu przybliżyć go do pierwszego składu Korony. - Najważniejsze dla nas jest to, żebyśmy wygrali najbliższy mecz z Odrą. Nie ma co się zastanawiać nad tym, kto wyjdzie w pierwszej „jedenastce". Decyzja o tym, czy w wyjściowym składzie wyjdę ja, czy Zbyszek Małkowski, należy do trenera. Ja mogę powiedzieć tyle, że jestem gotowy do gry. Zawsze będę szczęśliwym człowiekiem, jeśli będę grał w piłkę. Jak nie gram i siedzę na ławce, to jestem nieszczęśliwy. Taką mam naturę i zawsze w ten właśnie sposób będę do tego podchodził – zakończył.
fot. Paula Duda, Tomasz Fąfara