Mam chyba tylko jedną zaletę - wywiad z Rafałem Glińskim (cz. II)

16-03-2010 12:56,

Zapraszamy do przeczytania drugiej części obszernego wywiadu z Rafałem Glińskim. Dowiecie się w niej m.in. jakim prywatnie człowiekiem jest „Glina”, kiedy lepiej do niego się nie zbliżać, czy chciałby zostać po zakończeniu sportowej kariery modelem i dlaczego boi się… kotów.

Powiedziałeś kiedyś, że „sport jest nieobliczany, ale najważniejsze to walczyć do końca, żeby móc sobie potem spojrzeć w oczy w lustrze”. Zawsze ci się to udaje?

- Wydaje mi się, że tak. Jeżeli ja wiem, że wyszedłem na mecz i dałem z siebie wszystko, jeżeli mogłem podać piłkę w tę stronę to dobrze, jeżeli na przykład wróciłem się za przeciwnikiem, co uniemożliwiło mu zdobycie bramki to też super. Zawsze wyciągam z każdej sytuacji te najlepsze rzeczy i z tego się trzeba cieszyć. Wiadomo, że jakieś błędy się mogą zdarzyć, bo to jest normalne, taki jest sport, ale najważniejsze to żeby walczyć na sto procent i jeżeli to się wykona, można wygrać, można przegrać. Ale zawsze rano możesz wstać z podniesioną głową i wiesz, że był lepszy, był gorszy, ale ty dałeś z siebie wszystko i staram się żeby tak było.

Masz już jakieś plany na to, co będziesz robił jak skończy się piłka ręczna?

- Nie myślę na razie o tym… To znaczy może jakieś małe zalążki swoich planów mam, ale nie będę zdradzał. żeby nie zapeszać. Nie wiem, może kiedyś praca z młodzieżą? Zobaczymy jak to wszystko się potoczy i jak się będzie piłka ręczna rozwijała w Polsce, bo to też jest bardzo ważne, więc zobaczymy jak będzie.

„Nie patrzę na to co już mam, ale na to co jeszcze mogę mieć”. A co w takim razie chciałbyś jeszcze mieć?

- Oj, jeżeli chodzi o względy sportowe to dużo rzeczy… Chyba każdy sportowiec chciałby zostać olimpijczykiem i już nie mówie o zdobyciu medalu olimpijskiego, bo to jest chyba marzenie każdego. Na pewno kolejny mistrzowski tytuł i puchar z Vive…

Jakie wady i zalety ma Rafał Gliński?

- Wad jest dużo, a o zaletach niech mówi ktoś inny. Bo mi ciężko coś powiedzieć… Nie mam pojęcia jakie mam zalety…

Ustaliliśmy już na przykład wcześniej, że jesteś waleczny w obronie.

- No to chyba jedyna moja zaleta (śmiech) A co do wad to chyba tak do końca nie umiem przegrywać…

Ciężko ci się jest pogodzić z porażką?

- No, ciężko mi to przychodzi… Może z jednej strony to dobrze, ale z drugiej źle, bo zawsze jestem jakoś tak wkurzony po obojętnie jakiej przegranej. Wiadomo, że z czasem to przechodzi, ale na to właśnie troszkę tego czasu potrzeba.

A jak odreagowujesz po takim przegranym meczu?

- Lubię kino, często sam chodzę do kina… W każdym bądź razie musi być to taka forma, w której broń Boże nie ma żadnych rozmów o piłce ręcznej. Gdy się przegra mecz, to jest chyba ostatnia rzecz o której chce się rozmawiać… Nieraz nawet moi znajomi pytają się: „a mogliście to, a ty mogłeś tamto” i to jest takie kopanie dołka, gdy ktoś musi kiwać głową, a tak naprawdę nie chce o tym mówić. Niech minie dzień i wtedy chętnie z kimś o tym porozmawiam, ale nie tak bezpośrednio. Wtedy bardziej potrzebuję takiego wyciszenia, wyluzowania się, obejrzenia jakiegoś dobrego filmu…

Jesteś typem domatora?

- Raczej tak. Lubię ciszę, lubię spokój, chociaż lubię też podróże… Ale te osobiste to tylko na wakacjach, gdy gdzieś się wylatuje - obojętnie gdzie, można wtedy odpocząć, pożyć trochę poza domem, bo to też jest potrzebne.

Jest jakieś miejsce, które tak szczególnie wspominasz?

- Na przykład teraz byłem w Tajlandii - super miejsce, dużo pięknych wysp, woda dosłownie przezroczysta, także polecam każdemu!

A co jeszcze chciałbyś zobaczyć, zwiedzić? Jakaś wymarzona podróż?

- W tym roku na pewno pojadę do Stanów, gdyż mam tam swoją najbliższą rodzinę. Już od dwóch lat się do nich wybieram i wybrać się nie mogę, ale teraz powiedziałem, że przyjadę. Może uda mi się zabrać mamę, bo tam właśnie jest jej brat, najbliższa nasza rodzina i chciałbym tam polecieć.

Jak ci się podoba w Kielcach?

- Bardzo fajne, rozwojowe miasto. Ja pamiętam Kielce jeszcze z czasów kiedy grał tutaj Karol Bielecki, bo wtedy już się przyjaźniliśmy i nieraz tutaj go odwiedzaliśmy. Sporo się pozmieniało, nawet sama ulica Sienkiewicza. Pamiętam jak ją jeszcze remontowali, była w totalnej rozbiórce, a teraz bardzo fajnie to wygląda. Słyszałem, że budują kolejne galerie, także bardzo fajnie się tu wszystko rozwija. Do tego ludzie żyją sportem, co dla nas sportowców też jest bardzo ważne.

Zdarza się, że ludzie zaczepiają Cię na ulicy? Proszą o zdjęcie, autograf, gratulują zwycięstwa?

- Czasami tak jest, choć nie aż tak, że ludzie się rzucają, bo to byłoby też dziwne trochę. Czasem się zdarza, że ktoś mnie zaczepi, pogratuluje, doda otuchy, życzy powodzenia na następne spotkania, także to jest bardzo mile.

Popularność nie męczy cię trochę? Lubisz po meczach pozowanie do zdjęć z kibicami, rozdawanie autografów?

- Ja nie sądzę żebym był popularny… Jeżeli ktoś chce ode mnie autograf, to bardzo chętnie go dam, czy jak ktoś chce sobie ze mną zrobić zdjęcie, to też nie mam z tym problemu. Wcale mnie to nie przytłacza. To jest normalne i wydaje mi się, że każdy z chłopaków z naszej drużyny robi to bardzo chętnie.

Poznałeś już trochę Kielce?

- Trochę tak, ale ulic nie znam i chyba znał nie będę. Mniej więcej rejony albo jakieś mniejsze czy większe osiedla znam, wiem jak się poruszać.

Masz zatem już jakieś swoje ulubione miejsca?

- Moim ulubionym miejscem jest moje mieszkanie. Tam się najlepiej czuję, tam mogę robić w sumie co chce, tam najlepiej odpoczywam i to jest właśnie najważniejsze po treningach.

A czego ci tu brakuje?

- Na pewno rodziny, która jest we Wrocławiu i nie mam zbyt wiele czasu, żeby ją odwiedzać. Jak grałem w Niemczech, to już w ogóle mogłem zapomnieć o odwiedzinach, zdarzało się co miesiąc czy półtora, to zupełna abstrakcja…. Ale teraz fajnie, przyjechali do mnie na mecz z Veszprem i mogliśmy spędzić trochę czasu razem.

Jesteś osobą rodzinną?

- Wydaje mi się, że tak.

A domem zawsze będzie Wrocław?

- Zdecydowanie tak! Tam się wychowałem, tam są moje korzenie, mam tam wielu znajomych. Co nie znaczy, że nie chciałbym tutaj mieszkać… Nie wiadomo jak się życie potoczy, ale na pewno jakieś sprawy mieszkania, to będą zawsze związane z Wrocławiem.

Lubisz gotować?

- Lubię, choć ostatnio w sumie  nie mam na to w ogóle czasu. I szczerze powiem, że przez ostatnie dwa-trzy tygodnie nic nie zrobiłem w domu. Nie mówię o kolacji, bo wieczorem zawsze się coś dla siebie zrobi, to jest normalne ,ale jeśli chodzi o obiad, to już dawno nic nie zrobiłem. Na mecz z Rhein - Neckar przyjechali do mnie znajomi z Wrocławia, to byliśmy w jakiejś restauracji, coś zjedliśmy, ale ogólnie, jak mam wenę, to nieraz szukam przepisów w Internecie, kupuję składniki i patrzę co mi wyjdzie. Czasem wychodzi lepiej, nieraz gorzej, ale przecież człowiek uczy się na błędach (śmiech)

Masz jakieś swoje danie popisowe?

- Nie, nie mam żadnego. W sumie lubię gotować zupy… Ogórkowa mi nawet nieźle wychodzi (śmiech)

A co najbardziej lubisz jadać?

- Najlepsze jest mięso w każdej postaci i każdego rodzaju, ale ponadto makarony. Za ziemniakami w sumie nie przepadam, ale makarony i wszystkie zupy jak najbardziej.

Dlaczego boisz się kotów?

- Nie mam pojęcia dlaczego…  Po prostu tak mam od 10-11 lat. Nigdy nie lubiłem kotów i później może przerodziło się to w jakąś bojaźń. Ja sobie odpowiadam, że na przykład pies, gdy się cieszy, to macha ogonem, a jak ma do ciebie jakiś problem to szczeka. U kota tego nie potrafię w żaden sposób zobaczyć i może to jest bardziej na zasadzie niepewności ,bo nie wiem co taki kot zrobi.

Jak ci się pracowało w roli modela w trakcie sesji do kalendarza? Może to będzie pomysł na przyszłość?

- Nie, nie, nie! Modelem to ja nigdy nie będę. Dla nas, jeśli chodzi o codzienne treningi i taką sesję zdjęciową do tego kalendarza, która trwała gdzieś około godziny, to OK, ale faktycznie ciężka sprawa jak ci modele chodzą po wybiegach, cały czas ich pudrują…. To w ogóle nie dla mnie i chyba nie dla nas, także na pewno takim człowiekiem nie będę.

Ale z efektów jesteś zadowolony?

- Tak, fajnie wyszedł kalendarz. Całokształt drużyny bardzo fajnie, jeszcze te hasła na każdej stronie, czy to jest styczeń, luty – walka, emocje, poświęcenie. Według mnie to dociera tak dogłębnie do odbiorcy i może być bardzo fajne, także osobiście wydaje mi się, że udał im się ten pomysł.

W tym roku jako klub bierzecie udział w wielu rozmaitych akcjach, miedzy innymi w Krewniakach i Kocham, Lubię, Szanuję - bardzo dużo się tego dzieje. A czy ty osobiście lubisz pomagać innym?

- Oczywiście, bardzo! Na tyle na ile mogę, to pomagam. Ostatnio na przykład dużo osób prosi o autograf ze zdjęciem czy szalik, jakiś kubek na rożne aukcje dla dzieci, które maja rożnego rodzaju schorzenia. Mam też taki odruch, że jak oglądam reklamy na TVN i są jakieś spoty z fundacji, to zawsze wysyłam smsa, robię to automatycznie. Jeżeli chodzi o pomoc dla innych, to swoim kolegom czy przyjaciołom nie odmówię, obojętnie czego dotyczy, czy to są jakieś tam mniejsze sprawy typu przeprowadzki czy załatwienia czegoś. Oczywiście jeśli jest to w moim zasięgu.

A myślisz, że przez udział w takich akcjach, sportowcy jako osoby publiczne mogą wpłynąć na społeczeństwo i w ten sposób coś zmienić?

- Wydaje mi się, że tak. W sumie nawet dla osoby, która jest fanem danego sportowca jakiś drobny upominek, autograf czy zdjęcie to jest dla kogoś takiego dużo. A jeżeli to jeszcze ma przynieść jakieś korzyści w sensie powiedzmy zdrowotnym czy finansowym, to jak najbardziej wydaje mi się, że chyba większość chłopaków podpisałoby się pod tym co powiedziałem i poparła mnie.

Nie boisz się czasem koszmaru wszystkich sportowców, jakim jest kontuzja, która wykluczyłaby cię z gry?

- Po pierwsze to w ogóle nie można myśleć o kontuzji, bo dlaczego akurat miałaby ona przytrafić się mnie? Choć oczywiście gdzieś to jest wliczone w nasz sport. Nie mówię tu o wypadkach losowych, czy gdy na przykład zawodnik innej drużyny umyślnie chce ci coś zrobić. Tego nie powstrzymasz, ale generalnie trzeba trenować, robić swoje i nie myśleć o kontuzjach, bo jak wychodząc na mecz myślisz o kontuzji, to już automatycznie jesteś poblokowany w głowie i to jest bez sensu... Co ma być to będzie i nie można o tym myśleć .

Co najbardziej cenisz sobie u innych?

- Przede wszystkim szczerość i charakter. To są dla mnie takie cechy najważniejsze, poza tym nie lubię jak ktoś jest fałszywy, mówi coś do ciebie, klepie po plecach, że jest dobrze, a później powie coś innego… To jest najgorsze.

Ufasz ludziom?

- Tak, w sumie to dlaczego miałbym im nie ufać? Skoro ktoś ufa mi, to też muszę dać takiej osoby jakiś kredyt zaufania. Jednak jeśli ktoś to zaufanie zawiedzie, to później ciężko już odzyskać je u mnie.

Masz jakieś autorytety? Idoli?

- Oczywiście, chyba jak każdy. Od dziecka moim autorytetem i idolem, jeśli chodzi o sport był Michael Jordan. Wcześniej wspominałem, że lubię NBA i, co prawda jego era już się skończyła, ale do tej pory jest wielki. We wszystkich meczach, które teraz są rozgrywane, to właśnie do niego porównują zawodników, czyli dalej można powiedzieć, że stoi na piedestale tego wszystkiego. Zawsze się wzorowałem na nim, oczywiście nie o grę, bo to są dwa inne sporty, ale na człowieku jakim też był. A tak to chyba jak dla każdego innego  rodzice, którzy na każdym kroku cię wspierają i dają ci szansę do kolejnych osiągnięć czy zakładanych celów, z którymi generalnie sam byś sobie nie poradził, a oni są przy tobie i ci pomagają.

Miałeś ich wsparcie kiedy zaczynałeś grac w piłkę ręczną, czy może raczej mówili: „synu może zrezygnuj, odpuść sobie”?

- Było tak czasami, ale w głębi serca na pewno myśleli, że to dla mnie dobre. Nie było tak, że mówili „nie idź na trening, bo jest ci to niepotrzebne”,  tylko bardziej była to ich troska, bo widzieli nieraz jaki byłem zmęczony. Na przykład gdy wracałem po szkole mówili do mnie „może dziś nie pójdziesz, odpoczniesz sobie”, bo chcieli żebym był wypoczęty i mógł iść rano ze świeżymi wiadomościami do szkoły. Niczego mi nie zabraniali. Wiedzieli, że kocham to robić i nie było z tym żadnych problemów.

Przyjaźń jest ważna w Twoim życiu?

- Chyba najważniejsza. Ja traktuję przyjaźń jako kontynuację mojej rodziny, to jest dla mnie praktycznie jedno i to samo, dlatego przyjaciele są bardzo ważni w moim życiu i oby tak było dalej.

To powiedz mi w takim razie jak poznałeś Krzyśka Lijewskiego? To chyba twój największy przyjaciel, przez niektórych określany wręcz żartobliwie „twoją żoną”.

- Nie, żoną nie jest i nigdy nią nie będzie! (śmiech) Ale fakt , z „Lijkiem” się przyjaźnimy, można powiedzieć, że żyjemy na stopie braterskiej. Poznaliśmy się na jakiejś kadrze juniorów, to było w Ciechanowie. To znaczy znaliśmy się już wcześniej, ale tylko z widzenia, bo jeszcze za juniorów jak się grało jakieś rozgrywki. Ostrowia miała drugą ligę seniorów i Śląsk tez miał drugą ligę seniorów i tę młodzież która się wyróżniała, brali do tych zespołó,w żeby się ogrywali ze starszymi zawodnikami. Jeździliśmy na ligę do Ostrowa, Ostrów przyjeżdżał do nas i mniej więcej wiedziałem kto tam gra. Był właśnie to Krzysiek, czy też Bartek Jaszka. Ale pierwszy raz zobaczyliśmy się osobiście i poznaliśmy dopiero w Ciechanowie. Później pamiętam, że miałem złe połączenie do domu, a po „Lijka” przyjechali rodzice i wracałem razem z nimi do Ostrowa, przenocowałem u niego i jakoś tak się zaczęła nasza przyjaźń. Później przekonałem go, żeby przyszedł do Śląska, bo też musiał zmienić klub, żeby moc się dalej rozwijać. We Wrocławiu miał dwa świetne sezony  i dzięki temu też wyjechał do Hamburga.

I tak wam zostało po dziś dzień.

- No dokładnie. We Wrocławiu razem mieszkaliśmy, zawsze dużo rzeczy robiliśmy wspólnie, jeździliśmy na wakacje. Dogadywaliśmy się, nie mieliśmy ze sobą nigdy problemów, konfliktów. I jakoś to jest do tej pory. Teraz co prawda rzadziej możemy się spotykać, ale zawsze jak jesteśmy razem na kadrze, to mieszkamy w jednym pokoju, dużo rozmawiamy, mamy jeszcze stare historie z Wrocławia, stare tematy, z których teraz się śmiejemy, a kiedyś może traktowaliśmy poważnie.

Czyli odległość nie przeszkadza wam w przyjaźni?

- Wydaje mi się, że chyba w przyjaźni nic nie może przeszkodzić. Jeśli ktoś jest kogoś przyjacielem, to nie ma problemu z tym, gdzie się znajduje, szczególnie teraz kiedy są telefony komórkowe i Internet.

Patryk Kuchczyński to też twój bliski przyjaciel?

- Tak, z Patrykiem też znamy się już bardzo długo i tutaj była to pierwsza postać z którą więcej czasu spędzałem. Teraz nawet mieszkamy w jednym budynku.

A nie macie siebie przez to czasem dość? Treningi, mecze i jeszcze mieszkacie tak blisko…

- Nie, bo wiadomo, że każdy ma swoje życie. On rodzinę –żona, dziecko, także przede wszystkim nimi musi się zajmować. Ale jakieś wspólne wieczory się zdarzają, często zapraszają mnie na kolację, a ja nigdy nie odmawiam.

Odwdzięczasz się czasem?

- Czasami się zdarza.

Wróćmy jeszcze do twoich zainteresowań? Co poza sportem? Podobno lubisz wędkować?

- Zawsze lubiłem. Pamiętam jeszcze jak ojciec mnie zabierał na ryby. Tutaj nie miałem okazji powędkować, chociaż bardzo bym chciał i mam nadzieję, że teraz jak będzie wiosna to nadrobię to. Wiem, że tutaj dużo chłopaków się tym interesuje, między innymi „Józek” wędkuje i zna rejony, gdzie fajnie można połowić ryby. A tak ogólnie to lubię odpoczynek, lubię miejsca, w których można totalnie zapomnieć o wszystkim, rozłożyć sobie kocyk, porozmawiać, zrobić grilla. Poza tym dobry film, surfowanie w Internecie.

Jakie filmy najbardziej lubisz?

- Lubię wszystkie filmy, poza horrorami. Horrorów nie oglądam, bo się boję (śmiech) Żartuję, ale nie lubię ich z tego względu, że fabuła tych filmów jest zawsze taka sama. Bardziej bym się skłaniał w kierunku psychologii, czegoś co działa na psychikę, a nie piły, które ucinają komuś ręce. To bez sensu. Poza tym oglądam wszystkie filmy, począwszy od dobrej komedii, skończywszy na sensacji. Oczywiście każdy ma swoich ulubionych aktorów i obojętnie jaki to film z tym aktorem, to wiem, że musze ten film zobaczyć dla samej obsady, bo na pewno będzie fajny.

Kiedy mówiłeś o rybach, wspomniałeś, że tata Cię uczył. Ojciec odegrał dużą rolę w twoim życiu?

- Na pewno, chyba jak każdy rodzic. Każdy ojciec czy mama starają się prowadzić swojego syna dobrym torem, także skoro siedzę tutaj z tobą akurat w takich okolicznościach, to znaczy, że na pewno musiał jakoś swoje piętno na mnie wywrzeć. Zawsze miał u mnie duży szacunek i zawsze liczyłem się z jego zdaniem, także na pewno odegrał dużą rolę w moim życiu, tak samo moja mama.

Zdarza Ci się czasem płakać?

- Rzadko. Lepiej sobie coś przemyśleć na spokojnie, jak można coś zrobić lepiej, jak poprawić sytuację. Ja jestem generalnie optymistą, staram się wyciągać ze wszystkiego pozytywy. To znaczy widzę też negatywy, ale bardziej patrzę na te pozytywne rzeczy, co jest dobrze albo co może być jeszcze lepiej zrobione. Dlatego rzadko płaczę… To już naprawdę muszą być ekstremalne sytuacje.

Z tego co mówisz, wydajesz się być osoba stonowaną, która musi sobie wszystko przemyśleć, a jednak samochód kupiłeś dość spontanicznie…

- Tak, tylko, że samochód chciałem kupić i akurat zobaczyłem u kolegi auto, które chciał sprzedać i nawet jeszcze nie wsiadając do niego już wiedziałem, że będzie moje. Tak czasem jest - widzisz w sklepie koszulkę, spodnie, czy buty i już wiesz ze chcesz je mieć, że te ci się najbardziej podobają i tak też było u mnie z samochodem. To znaczy ja przemyślałem sobie temat, bo kolega mi dał najpierw to auto na 3-4 dni i powiedział  „Glina pojeździsz sobie, zobaczysz, będzie Ci się podobało, to OK”. Nie było tak, że zobaczyłem, zapłaciłem i po sprawie.

Ale w życiu jak podejmujesz decyzje, to musisz dokładnie wszystko przeanalizować, zastanowić się?

- Tak, zawsze. Nic nie robię na „hura”. Zawsze jak jest jakaś ważniejsza decyzja, to wolę się pięć razy zastanowić. Może to w sumie głupio brzmi w stosunku do tego co robię na boisku, gdy niekiedy krzyczę i jestem wybuchowy, ale jeśli chodzi o życie prywatne, to wolę wszystko przemyśleć niż później żałować.

Powiedziałeś kiedyś, że twoim niespełnionym marzeniem jest założenie rodziny. Nie udało się do tej pory, bo kariera była na pierwszym miejscu?

- Kariera do tej pory jest na pierwszy miejscu, ale nie ma to żadnego związku z rodziną. Po prostu, może to przez to, że mieszkałem w Niemczech nie myślałem o tym wcześniej… Teraz też oczywiście nie jest to jakimś wyznacznikiem, że musze natychmiast założyć rodzinę i na siłę szukam sobie odpowiedniej partnerki, żeby tę rodzinę założyć. Wydaje mi się, że to przyjdzie kiedyś, z czasem… No chyba, że nie przyjdzie…. Jest to moje niespełnione marzenie i mam nadzieje, że kiedyś się spełni, ale jeśli się nie spełni, to trudno. Nie wszystkie marzenia się przecież spełniają.

Jakie masz motto życiowe?

- „Dopóki walczysz, jesteś zwycięzcą” . Wzięło się to stąd, że kiedyś, gdy jeszcze grałem w Śląsku, dostaliśmy takie breloczki z tym napisem przed jakimś ważnym meczem. Wtedy chyba zdobyłem pierwszy medal mistrzostw Polski i od tamtej pory to hasło mi towarzyszyło.

I kiedy masz gorszy dzień to właśnie to sobie powtarzasz?

- Nie, kiedy mam gorszy dzień, staram się jak najszybciej zasnąć, bo wiem, że następny będzie o wiele lepszy!

Jesteś szczęśliwy?

- Pewnie że tak! Czemu miałbym być nieszczęśliwy? Zawsze może być jeszcze lepiej, ale jestem szczęśliwym człowiekiem.

Rozmawiała Ewa Stempniowska.

------------

Dziękujemy, że jesteś z nami i wspierasz twórczość dostępną na CKsport.pl. Kliknij w link poniżej i postaw naszej redakcji symboliczną kawę.

Postaw mi kawę na buycoffee.to

Wasze komentarze

das2010-03-16 19:05:08
Nie powiem wywiady pierwsza klasa :)
M_M2010-03-16 20:10:26
A mnie zastanawia jedna rzecz... jak długo trwał ten wywiad?? Spędziliście całe popołudnie z Glińskim czy jak? :P
Redakcja2010-03-16 21:17:52
Żeby tylko jedno... ;)
elo2010-03-18 13:54:32
samochod od kolegi, ciekawe, bo chyba jezdzi autem ktorego poprzedni wlasciciel byl z tzw. polswiadka. ciekawe
mimi2010-03-18 20:34:04
jak już panie elo to z "półświatka"
dobry tekst btw;)
mimi2010-03-18 20:34:38
jak już panie elo to z "półświatka"
dobry tekst btw;)
mimi2010-03-18 20:39:37
jak już panie elo to z "półświatka"
dobry tekst btw;)
mimi2010-03-18 20:52:59
jak już panie elo to z "półświatka"
dobry tekst btw;)

Ostatnie wiadomości

Industria Kielce po dramatycznym meczu odpadła z Ligi Mistrzów. – Nie wiem, co stało się w ostatniej akcji, czy to był faul, czy o co tam chodziło – powiedział po spotkaniu Dani Dujszebajew, rozgrywający „żółto-biało-niebieskich”.
Industria Kielce po dramatycznym meczu odpadła z Ligi Mistrzów. – Uważam, że sędziowie w tej sytuacji powinni pójść z duchem gry i puścić akcję – powiedział po spotkaniu Krzysztof Lijewski, drugi trener „żółto-biało-niebieskich”.
Mecz pełen zwrotów akcji przyszło nam oglądać podczas rewanżowego starcia Industrii Kielce z Magdeburgiem w ramach ćwierćfinału Ligi Mistrzów, którego stawką było Final4 w Kolonii. Kielczanie walczyli bardzo zaciekle doprowadzając do rzutów karnych. Tutaj lepsi okazali się gospodarze.
Ponad 600 fanów Industrii Kielce pojawiło się w Magdeburgu, aby wspierać drużynę w ćwierćfinałowym starciu Ligi Mistrzów. Kibice „żółto-biało-niebieskich” przemaszerowali przez miasto.
Przed Koroną Kielce najważniejszy miesiąc w sezonie. Czy maj okaże się szczęśliwy i „żółto-czerwoni” pozostaną w PKO BP Ekstraklasie?
Industria Kielce zgłosiła sześciu młodych zawodników do decydujących starć w Orlen Pucharze Polski. Są to wychowankowie klubu, którzy przed kilkoma tygodniami świętowali znaczący sukces.
W 30. kolejce PKO BP Ekstraklasy Korona Kielce zremisowała wyjazdowy pojedynek z Puszczą Niepołomice 1:1. – Nie jesteśmy zadowoleni z tego meczu, ponieważ musimy walczyć o zwycięstwa – powiedział po spotkaniu Dominick Zator, obrońca „żółto-czerwonych”.
W poniedziałek nie udało się wykonać milowego kroku w stronę utrzymania. Korona Kielce zremisowała w Krakowie z Puszczą Niepołomice 1:1 i wciąż znajduje się w strefie spadkowej. Kto Waszym zdaniem zasłużył na miano najlepszego piłkarza żółto-czerwonych w tym meczu?
W 30. kolejce PKO BP Ekstraklasy Korona Kielce zremisowała wyjazdowy mecz z Puszczą Niepołomice 1:1. – Wszystko zależy od tego jak gramy po stracie gola, a wtedy najczęściej tracimy kontrolę nad meczem – powiedział po spotkaniu Martin Remacle, pomocnik „żółto-czerwonych”.
W 30. kolejce mecze najwyższej klasy rozgrywkowej obejrzało 144 475 osób.
Lider oraz wicelider na tarczy. Czy seria Hutnika doprowadzi krakowian do 1 ligi?
Już w najbliższą środę (1 maja) rozstrzygną się losy Industrii Kielce w Lidze Mistrzów. „Żółto-biało-niebiescy” rozegrają wówczas rewanżowy mecz 1/4 finału z SC Magdeburg.
Po 139 dniach zawodnicy Bruk-Betu Termaliki Nieciecza doczekali się kolejnego zwycięstwa w sezonie. Podbeskidzie coraz bliżej spadku do 2 ligi.
Kolejny przegrany mecz mają za sobą zawodnicy Radomiaka Radom. Na szczycie tabeli robi coraz ciaśniej.
Puszcza Niepołomice z kolejną zaliczką punktową prowadzącą do utrzymania. Klub grający ten sezon na stadionie Cracovii zremisował z Koroną 1:1, ma 33 punkty na koncie i kosztem żółto-czerwonych plasuje się nad strefą spadkową.
Korona Kielce wciąż w dramatycznym położeniu. Kielczanie zremisowali z Puszczą 1:1. Gola na wagę jednego punku zdobył Martin Remacle. Żółto-czerwoni aktualnie plasują się na 16. miejscu w tabeli. – Spodziewaliśmy się tego, co możemy zastać w Krakowie i rzeczywiście rywal postawił nam trudne warunki – mówi trener Kamil Kuzera.
W 30. kolejce PKO BP Ekstraklasy Korona Kielce zremisowała wyjazdowy mecz z Puszczą Niepołomice 1:1. Bramkę dla „żółto-czerwonych” zdobył Martin Remacle, a dla gospodarzy Roman Yakuba.
Pokaźna grupa fanów Korony Kielce po 15.00 wyruszyła spod stadionu przy ulicy Ściegiennego do Krakowa, gdzie na miejscu będą wspierać swoją drużynę podczas walki o trzy punkty. Na arenie Cracovii podopieczni Kamila Kuzery zmierzą się z Puszczą Niepołomice. Początek starcia o godzinie 19.00.
Przed Industrią Kielce rewanżowym mecz ćwierćfinału Ligi Mistrzów. Kielczanie zagrają na wyjeździe z SC Magdeburg – Najważniejsze natomiast jest serce i charakter. Uważam, że w tym meczu będzie decydowało wiele rzeczy – powiedział przed spotkaniem Artsem Karalek, obrotowy gości.
W rewanżowym meczu ćwierćfinału Ligi Mistrzów Industria Kielce zagra na wyjeździe z SC Magdeburg – Jeśli będziemy robić to samo, co robiliśmy w pierwszym pojedynku, to znów wygramy jedną bramką – powiedział przed spotkaniem Andreas Wolff, bramkarz „żółto-biało-niebieskich”.
To historyczny moment dla kieleckiego klubu. W niedzielę łupem juniorów Polonii Kielce padły dwa medale!
Już w najbliższą środę (1 maja) rozstrzygną się losy Industrii Kielce w Lidze Mistrzów. Mistrzowie Polski rozegrają wówczas rewanż 1/4 finału z SC Magdeburg. – Jeżeli zagramy kompaktowo i zespołowo jako drużyna, nieszablonowo i nieprzewidywalnie, to właśnie tą jednością możemy ich pokonać – powiedział przed spotkaniem Krzysztof Lijewski, drugi trener „żółto-biało-niebieskich”.
Podano dokładny terminarz fazy grupowej turnieju olimpijskiego szczypiornistów. W zmaganiach o medale może wziąć udział nawet ośmiu graczy Industrii Kielce.
To będzie mecz, którego stawką może być utrzymanie na najwyższym szczeblu rozgrywek! Korona Kielce gra dziś wyjazd z Puszczą Niepołomice. Czy żółto-czerwoni dźwigną ciężar gatunkowy tej rywalizacji i zdołają na stadionie Cracovii ograć beniaminka? Zapraszamy na relację tekstową NA ŻYWO!
Orlen Superliga podała dokładne terminy rozegrania meczów finałowych pomiędzy Industrią Kielce a Orlenem Wisłą Płock.
Korona Kielce wraca w tym sezonie na stadion Cracovii, by tym razem zmierzyć się z Puszczą Niepołomice. Stawka meczu jest bardzo duża, gdyż rywalizują ze sobą zespoły pretendujące do spadku z PKO BP Ekstraklasy. Gdzie można obejrzeć to spotkanie?
Bezpieczeństwo to jeden z kluczowych obszarów, na który zwracają uwagę osoby, które aktualnie poszukują pracy. Zgodnie z raportem „Kształtowanie kultury bezpieczeństwa i higieny pracy w organizacji” jest to jeden z najważniejszych czynników, który może zaważyć na tym, czy oferta zostanie uznana za atrakcyjną. Nie powinno więc dziwić, że coraz więcej przedsiębiorstw na poważnie analizuje ceny kursów KPP – byle tylko zapewnić pracownikom możliwość rozwoju w tym kierunku. Komu takie szkolenie przyd
Piłkarze Korony Kielce będą mogli liczyć na wsparcie licznej grupy „żółto-czerwonych” kibiców.
W 27. kolejce III Ligi grupy IV świętokrzyskie drużyny zanotowały różne rezultaty. Jakie?
Za nami jeden z ostatnich weekendów handballowych zmagań w niższych ligach. Tylko jeden ze świętokrzyskich zespołów mógł cieszyć się z wygranej.

Copyright © 2024 CKsport.pl Redakcja Reklama

Projekt i wykonanie: CK Media Group