Bez pracy nie ma kołaczy
Kryzys szkolenia w polskim sporcie, słomiany zapał nastolatków, a może zwyczajna „woda sodowa”. Co jest przyczyną tego, że nasze nieoszlifowane talenty się marnują? Jaką drogą młodzi ludzie powinni kroczyć, by osiągnąć sukces? Na te pytania odpowiadają kieleckie gwiazdy sportu.
Kiedy około dziesięć lat temu w czasach gimnazjalnych przyglądałem się niektórym moim rówieśnikom, dałbym sobie uciąć rękę, że to właśnie oni będą w przyszłości stanowić trzon narodowego sportu. I co stało się tę dekadę później? Musiałbym dać sobie uciąć rękę... Czasami wręcz zachodzę w głowę i zastanawiam się, dlaczego tak utalentowani ludzie nie wykorzystali w życiu swoich umiejętności?
Światowej klasy szczypiornista, Mariusz Jurasik zwraca szczególną uwagę na istotę rzetelności w wykonywaniu swoich sportowych obowiązków. – Należy pracować nad sobą tak długo, jak długo się uprawia daną dyscyplinę. Na pewno nie można sobie pozwolić na żaden luźny trening. Jeżeli ktoś ma zacięcie do obojętnie jakiego sportu i mocno pracuje, to z pewnością osiągnie swój cel. Pomóc temu może jeszcze jakiś minimalny talent, ale na nim samym nie da się bazować. Jest bardzo wielu utalentowanych zawodników, którzy w wieku nastoletnim grają ponadprzeciętnie, a potem, kiedy nadchodzi okres seniorski, gdzieś ci sportowcy giną. Przyczyną tego może być trener, który źle ich prowadzi, albo sam gracz, który myśli, że już całe życie będzie bazował na swoim talencie. Bez pracy nie ma kołaczy, dlatego trzeba ciężko pracować – mówi „Józek”.
Czyli ćwiczyć, ćwiczyć i jeszcze raz ćwiczyć. Mateusz Jachlewski całkowicie zgadza się ze swoim kolegą z zespołu Vive Targi Kielce i reprezentacji Polski. – Powiem szczerze, że ja bardzo dużo trenowałem. Od początku, kiedy zacząłem swoją przygodę z piłką ręczną, miałem wiele treningów – nie wiem, czy to dobrze, czy źle… Taka była moja droga. Później trafiłem do szkoły, gdzie miałem jeszcze cięższe treningi. No i na każdych zajęciach trzeba dawać z siebie wszystko, bo jeżeli raz się odpuści, to już zawsze tak będzie – zaznacza popularny „Siwy”.
Ale ciężka praca to nie wszystko. By osiągnąć sukces trzeba być niezwykle odpornym na falę krytyki i miłować się w sporcie, który się uprawia. – Na pewno piłce nożnej trzeba się poświecić i nie można się poddawać. Bardzo często słyszałem, że zagrałem słaby mecz, albo że się nie nadaję do tej roboty. Ale nie przejmowałem się tym i zawsze robiłem swoje. Zbyt bardzo kocham ten sport, by przejmować się tym, co ludzie mówią. Czasami coś nie wyjdzie, jednak zawsze trzeba iść do przodu! – twierdzi reprezentant Polski w piłce nożnej, Jacek Kiełb.
Michał Kozłowski podkreśla, że sportowe początki dla dzieci mogą być niezwykle trudne. – Żeby stać się dobrym sportowcem trzeba bardzo długo nad tym pracować. My trenujemy ponad dziesięć lat – to jest wielki wysiłek, szczególnie dla młodych zawodników. To wszystko nie jest takie proste. Dzieciaki kiedy przyjdą na trening, to od razu chcą atakować i zagrywać z wyskoku, ale tak się nie da. Najpierw trzeba przejść przez wszystkie elementy gry zaczynając od tych najprostszych, kończąc na najtrudniejszych. To przychodzi z czasem, ale trzeba to oprzeć o ciężki trening. Ja zacząłem grać w siatkówkę w czwartej klasie podstawowej. Jeżeli chcecie być siatkarzami na takim poziomie jak my, to trzeba dla tej dyscypliny poświęcić wszystko. Nie należy zwieszać głów, tylko starać się, trenować, oznaczyć sobie cel i dążyć do jego zrealizowania – kwituje „Kozi”.
A przecież w przeciwieństwie do innych miejscowości, Kielce tworzą wyborne warunki dla rozwoju sportowego młodzieży. Szczególnie „złocisto-krwiści” dbają o swoją przyszłość. – Przede wszystkim cieszy mnie fakt, że w Koronie jest o wielu więcej wychowanków niż w Legii. W Kielcach jest wielu utalentowanych chłopaków i każdy z nich ma wielką szanse przed sobą. Nie ma nic fajniejszego, jak osiągnąć sukces w takiej dyscyplinie, jaką jest piłka nożna. Każdy młody sportowiec powinien mieć przed sobą cel, by stać się lepszym piłkarzem niż ja – podkreśla Aleksandar Vuković.
Niestety, każdy medal ma swoje dwie strony. W naszym mieście są duże trudności z wychowaniem młodych siatkarzy. – Szkolenie i rozwój siatkówki w Kielcach raczkuje. Ciężko jest młodym ludziom zaistnieć na siatkarskich parkietach w naszym mieście. Tutaj dopiero wszystko się zaczyna i jeżeli tak dalej będzie, to trudno będzie znaleźć kogoś z Kielc do drużyny. Fart istnieje dopiero trzy lata i pracujemy nad tym, by zainteresować młodych ludzi siatkówką – twierdzi Miłosz Zniszczoł.
Nie innego zdania na ten temat jest Kozłowski: – W Kielcach są małe tradycje siatkarskie. Nie jest łatwo przejść do takiego miasta, gdzie króluje piłka ręczna i piłka nożna… W szczególności Vive Targi Kielce, które w Polsce zdobywa wszystko co popadnie, a w Europie robi coraz większą furorę. Ale bardzo się cieszę, że wiele dzieci chce trenować tę dyscyplinę sportową. Kiedy odbywają się jakieś turnieje młodzieżowe, to przychodzi na nie po sto pięćdziesięcioro dzieci. Widać, że jest trochę chętnych dzieciaków i to nas cieszy. Fart musi wygrywać, by młodzież zobaczyła w nas tych idoli. Siatkówka tutaj niestety raczkuje, ale wszystko przyjdzie z czasem i nic tylko czekać, aż w przyszłości powstanie tu jakiś ośrodek siatkarski. Kielce są bardzo przychylne jeżeli chodzi o sport. My tutaj dobrze się czujemy, bo to jest fajne miasto. Coraz więcej kibiców przychodzi na nasze mecze, szkoły przychodzą nam dopingować… Super to wygląda i oby jeszcze więcej ludzi przychodziło na nasze pojedynki.
Sport równa się wielu wyrzeczeniom. W naszym kraju utarło się, że ogromnym problemem przede wszystkim piłki nożnej jest fakt, że młodzi nie potrafią skupić się na grze i oddają się w życiu przyjemnościom. Wielu określiłoby to mianem popularnego zjawiska „wody sodowej”. Ale czy w rzeczywistości to jest problem sportowca? – W Polsce jest taki zwyczaj, że brak wyników zrzuca się na takie właśnie powody. Serbom udaje się przebić do europejskich klubów, a przecież „sodówka” to ich nieodłączna cecha. Uważam, że jest to normalne, kiedy młody piłkarz przy pierwszych pieniądzach, czy sukcesach zwariuje w sensie pozytywnym. Problem jest taki, że polski piłkarz zadowala się minimalnymi sukcesami. „Jestem w Koronie, chcę być w tym klubie, a nie być w tym klubie najlepszym i zrobić światową karierę”… Myślę, że to może być podstawowy problem, a nie jakaś „sodówka”. To jest wymówka i szukanie tanich odpowiedzi na pytanie, dlaczego jest źle z polską piłką. Wielu serbskich piłkarzy było już skreślonych, ale mimo wszystko zrobili karierę. Zrobili coś głupiego, ale potrafili iść do przodu – ocenia Vuković.
Problemy były, są i będą nieodłączną częścią sportu. Często przyczyną zmarnowania młodego talentu są złe warunki treningowe oraz błędy szkoleniowe. Należy jednak pamiętać, że najwięcej zależy właśnie od tych maluczkich i większych sportowców, którzy osiągną sukces tylko dzięki ciężkiej pracy nad sobą.
Wasze komentarze