Sasal: To była Korona z jesieni
Bardzo rozczarowany postawą zawodników był po przegranym spotkaniu z Cracovią szkoleniowiec Korony Kielce, Marcin Sasal. - Wszyscy zawiedli. Zagraliśmy zdecydowanie poniżej oczekiwań – mówił na pomeczowej konferencji prasowej opiekun „żółto-czerwonych”.
Trener kieleckiego zespołu po przegranym 0:3 meczu z Cracovią zauważył, że o zwycięstwie gospodarzy zadecydowała dobra, a przede wszystkim skuteczna gra w końcówce pierwszej połowy. - Pierwsza część gry w naszym wykonaniu była bardzo słaba. Graliśmy w tym czasie za statycznie. Być może zadowoliliśmy się za bardzo ostatnimi zwycięstwami, bo dzisiaj nie byliśmy drużyną z charakterem. Liczyłem na to, że do przerwy uda nam się przetrzymać zawodników Cracovii i później zaatakować, ale niestety w cztery minuty straciliśmy dwie bramki i pogrzebaliśmy swoje szanse na zdobycie punktów w tym meczu. Musieliśmy grać bardzo ofensywnie, chcieliśmy zdobyć kontaktową bramkę, ale popełniliśmy błąd i Cracovia zdobyła trzeciego gola – powiedział Sasal.
Szkoleniowiec kielczan nie ukrywał rozczarowania wynikającego z postawy zespołu, ale jak zapowiada, teraz najważniejszym pozostaje to, aby podnieść się z dołka, a swoją wartość udowodnić przy okazji kolejnego spotkania. - Takie jest życie, raz się wygrywa, innym razem przegrywa. Musimy się teraz podnieść, mamy tydzień na to, aby się podbudować. Teraz przed nami niesamowicie ważny mecz z Odrą Wodzisław. Cracovia dzisiaj wygrała zasłużenie, może dopisać sobie trzy punkty, a my niestety musimy się męczyć dalej – stwierdził.
Sasal przyznał również, że jego podopiecznym w sobotnim meczu brakowało nieco szczęścia, które za to wyraźnie dopisywało Cracovii. Jako przykład można tutaj podać kuriozalną drugą bramkę Radosława Matusiaka. Piłka odbiła się od pleców napastnika „Pasów” i kompletnie zaskoczyła bramkarza kielczan, Zbigniewa Małkowskiego. - Czy to była najdziwniejsza bramka, jaką widziałem? Na pewno nie, takie gole się przecież zdarzają. Bramkarz nie ma szans z obroną takiego strzału. Nie mamy wpływu na to, że piłka przypadkowo odbiła się od pleców jednego z zawodników. Żeby jednak móc liczyć na szczęście trzeba najpierw oddać strzał. Jak się uderzy piłkę, to zawsze jakimś sposobem może ona znaleźć drogę do bramki. Niestety dzisiaj moja drużyna oddała tych strzałów jak na lekarstwo, stąd taki wynik – ocenił.
- Może mieliśmy też trochę pecha, bo dzisiaj przecież „13”. Radek Matusiak strzelił głową w okienko bramki i pewnie trzeba będzie trochę poczekać, aż taki strzał powtórzy. Żal zwłaszcza tej drugiej bramki, bo przy 0:1 mielibyśmy znacznie większą szansę na odrobienie strat. Przy 0:2, na takim poziomie, bardzo ciężko jest wyciągnąć wynik, chociaż rzeczywiście cuda się zdarzają – powiedział.
Trener „żółto-czerwonych” nie chciał pokusić się o ocenę tego, którzy zawodnicy Korony w sobotnim pojedynku nie zawiedli jego oczekiwań. - Na szybko nie chciałbym tego robić, bo mógłbym się pomylić. Na pewno wszyscy rozczarowali i każdy zagrał poniżej oczekiwań. To nie była drużyna z ostatnich dwóch spotkań, tylko z poprzedniej jesieni. Musimy przeanalizować naszą grę w tym meczu – zakończył.
Źródło: www.terazpasy.pl
Wasze komentarze
Trenera rozliczajcie po sezonie ze swoich zadań a jak narazie to dajcie zawodnikom jak i trenerowi popracować w spokoju!
Takie pretensje to do działaczy "Trenera rozliczajcie po sezonie ze swoich zadań "
-Gąsiorowi to oni nie pozwolili popracowac z pierwszą druzyną jednego sezonu,
-Motyce nie pozwolili nawet rundy,
Wiadomo, na lepszego trenera Nas nie stac wiec nie ma go co zwalniac ale poprostu niech sie chociaż nie kompromituje swoimi wypowiedziami bo tekst w stylu "nie wiem czy poza boiskiem tez jest faul, musze sprawdzic w przepisach" to siebie i Korone kompromituje na całą Polske