Pod ostrzałem pytań
Jak oceniają doping kieleckich kibiców? Która z opraw ultrasów najbardziej przypadła im do gustu? Czy podśpiewują czasami jakieś „koroniarskie” przyśpiewki? – na te i inne pytania odpowiadali Marcin Sasal i Jacek Kiełb – goście pierwszego spotkania z cyklu ”Złocisto-krwiści po godzinach”.
Blisko dwie godziny trwało spotkanie kibiców kieleckiej Korony ze szkoleniowcem „żółto-czerwonych”, Marcinem Sasalem oraz zawodnikiem klubu znad Silnicy, Jackiem Kiełbem. Impreza zorganizowana przez Stowarzyszenie Kibiców Korony Kielce „Złocisto-krwiści” przyciągnęła do klubu Focus, gdzie spotkanie miało miejsce, blisko stu sympatyków kieleckiej drużyny. Wielu z nich miało niepowtarzalną okazję do porozmawiania z zaproszonymi gośćmi, uzyskania od nich cennego autografu, czy też zrobienia sobie pamiątkowego zdjęcia.
Jeszcze przed rozpoczęciem oficjalnej części spotkania trener kieleckiego zespołu wręczył organizatorom imprezy koszulkę z podpisami wszystkich zawodników Korony. - Dziękujemy za zaproszenie. Mam nadzieję, że ta koszulka pozostanie takim symbolem naszego spotkania i zawiśnie gdzieś w tym klubie. Wiem, że początki są trudne, ale wierzę w to, że z każdym kolejnym miesiącem imprezy te będą cieszyć się jeszcze większą popularnością – powiedział Sasal.
Po chwili przyszedł już czas na pierwsze pytania. Gama poruszanych tematów była ogromna, ale dotyczyły one przede wszystkim spraw sportowych oraz kibicowskich. Pytania nie należały do najłatwiejszych, jednak goście starali się odpowiadać na każde z nich. – Trenera Marka Motyki z nami tutaj nie ma, więc chyba mogę udzielić odpowiedzi – mówił z uśmiechem Kiełb, gdy jeden z kibiców poprosił go, aby porównał Koronę Sasala do Korony Motyki. Dobry humor dopisywał zresztą nie tylko pomocnikowi, ale także opiekunowi drużyny „żółto-czerwonych”. – Dlaczego nasi napastnicy nie zdobywają bramek? Cóż, pomyliłem się. Myślałem, że kupiłem środkowego obrońcę, a kupiłem środkowego napastnika – mówił Sasal wywołując tym samym śmiech zgromadzonych fanów.
Zaproszeni goście wykazywali także duże zainteresowanie działalnością podejmowaną przez kibiców. – Pamiętam, że gdy Korona walczyła w Ząbkach o awans do ekstraklasy, to nie wpuścili was na stadion. Do tej pory tylko nie wiem dlaczego – mówił Sasal, który jednak od razu został poinformowany o tym, co było powodem takiej decyzji organizatorów spotkania. - Było nas za dużo! – uświadomił trenera ktoś z tłumu. Szkoleniowiec kielczan z dużym szacunkiem wypowiadał się o kibicach Korony, do których zwrócił się zresztą z bezpośrednim apelem. – Nie zawsze będziemy wygrywać 1:0. Czasami przydarzy nam się lekki kryzys i wtedy wasza pomoc oraz głośny doping są nam najbardziej potrzebne. O to wsparcie was właśnie prosimy – mówił Sasal.
Kiełb w trakcie spotkania przyznał, że na bieżąco śledzi działalność kibiców Korony, ogląda w internecie filmy z dopingu, a także zdjęcia prezentowanych w trakcie spotkań opraw. – Najlepszy doping, jaki zapamiętałem? W meczu z Widzewem na inaugurację rundy wiosennej poprzedniego sezonu. Piosenka? Zdecydowanie „żółć i czerwień w naszych sercach, aż po życia kres”. Już nawet sąsiedzi ze mną nie mogą wytrzymać, bo puszczam ją tak często – powiedział Kiełb, a chwilę później zanucił nawet fragment wspomnianej wcześniej pieśni. Nieco dłużej wychowanek Pogoni Siedlce zastanawiał się nad wskazaniem najlepszej jego zdaniem oprawy zaprezentowanej przez kieleckich ultrasów. Wyręczać z opresji starał się go opiekun „żółto-czerwonych” – Jacek zazwyczaj patrzy na piłkę – mówił z uśmiechem Sasal. - Nie no, czasami sobie „luknę” na oprawę, jak siedzę na ławce – odpowiedział Kiełb, czym wzbudził prawdziwą salwę braw.
To jednak nie był koniec trudnych pytań z jakimi zmierzyć się musieli zebrani goście. Szkoleniowiec Korony opowiadał między innymi o tym, jaka jest jego recepta na to, aby w klubie grało więcej wychowanków oraz co zrobić, aby polskie drużyny prezentowały się lepiej w europejskich pucharach. Kiełb z kolei mówił wiele na temat swojej przyszłości. – Nigdzie z Korony na razie nie odchodzę. W mediach pisano wiele bzdur na temat mojego transferu, tyle tylko, że ja nic nie wiedziałem o żadnych propozycjach z innych klubów. Na pewno chciałbym jednak kiedyś zagrać na Zachodzie – stwierdził reprezentant polskiej młodzieżówki.
W podzięce za przybycie trener oraz pomocnik „żółto-czerwonych” otrzymali od kieleckich kibiców koszulkę Korony z napisem „Scyzory”. Kolejne minuty upłynęły gościom na rozdawaniu licznych autografów, po które ustawiła się zresztą długa kolejka chętnych. Kolejne spotkanie z cyklu „Złocisto-krwiści po godzinach” zaplanowano na przyszły miesiąc.
fot. www.mks-korona-kielce.pl
Wasze komentarze