„Stano strzela, bo ciągle ćwiczymy to na treningach”
Piłkarze Korony Kielce powoli przygotowują się do sobotniego spotkania z Cracovią Kraków. Ale piątkowe starcie z Polonią Bytom jeszcze nie do końca uleciało z pamięci. – To nie był nasz najlepszy mecz – przyznaje Edi.
Do tego musimy powrócić. Drugi mecz, drugie zwycięstwo, po drugiej takiej samej bramce Pavola Stano. Słowak dwukrotnie świetnie uderzył głową, pokonując najpierw Grzegorza Sandomierskiego, a później Wojciecha Skabę, ale nie byłoby tych goli, gdyby nie Edi Andradina. To właśnie dzięki znakomitym dośrodkowaniom Brazylijczyka, Korona mogła cieszyć się z bramek. – Bardzo dużo czasu poświęcamy na ćwiczenie tych elementów – przyznaje Edi. - Trzeba powoli przyzwyczaić się do tego, że będziemy strzelać gole w taki sposób. W meczu z Polonią w pierwszej połowie mieliśmy swoje sytuacje, ale nie udało się, taka jest piłka... Ważne, że wreszcie potrafimy zdobywać bramki ze stałych fragmentów. Bardzo cieszę się, że Stano znowu strzelił bramkę i że mogłem w tym pomóc.
Ale Edi, jak to Edi - mimo wszystko lubi poszukać dziury w całym i trochę ponarzekać. – Piątkowe spotkanie z Polonią Bytom nie należało do najlepszych, ale dla nas najważniejszy jest wynik. Zdobyliśmy kolejne trzy punkty, które pomogą nam pozostać w ekstraklasie – dodaje snajper Korony.
Korona Marcina Sasala nie gra efektownie, a przynajmniej nie tak bardzo, jak ta za czasów Marka Motyki. Ale dzięki świetnej postawie całego zespołu w defensywie, żółto-czerwoni nie tracą bramek. I choć strzelają mało, to wystarcza to do wygrywania. 6 punktów w dwóch spotkaniach – ten bilans mówi wszystko. Jednym z głównych bohaterów nowej linii obrony „złocisto-krwistej” drużyny jest Artur Jędrzejczyk. Ale on i tak woli mówić o innych. – Super, że Pavol strzelił kolejną bramkę! Ma świetne warunki fizyczne, by grać głową. W piątek Stano pokazał, że dobrze gra w piłkę. Ja? Ja robię tylko to co powinienem – twierdzi popularny „Jędza”. – Ale na razie rzeczywiście dobrze to wygląda. Przecież to już drugi mecz, w którym nie straciliśmy bramki – dodaje.
Niepokoić może jedynie fakt, że w Kielcach gole ostatnio zdobywają obrońcy (a właściwie jeden obrońca), a nie snajperzy. – Dla nas naprawdę nie jest ważne, kto zdobywa te bramki. Ja w Kielcach rozegrałem wiele ładnych meczów, w których napastnicy dużo strzelali, a i tak przegrywaliśmy bądź remisowaliśmy. Lepiej grać mało efektownie, a wygrywać – tłumaczy Edi.
Jędrzejczyk piątkowe zwycięstwo bardzo docenia, bo jak sam przyznaje – łatwo nie było. – Końcówka spotkania z Bytomiem była dla nas bardzo ciężka – przeciwnik przegrywał, więc starał się jak mógł ugrać korzystniejszy rezultat. Do tego jeszcze pogoda nie dopisała... Cały czas padał śnieg, przez co gra była niedokładna, piłka bardzo skakała. A gdy leciała w powietrzu, to nawet nie było jej widać – tłumaczy wypożyczony z Legii piłkarz.
Niektórzy tego zawodnika już porównują do Pawła Golańskiego. I faktycznie – aż strach pomyśleć co będzie, gdy na prawej flance zabraknie bezbłędnego Jędrzejczyka. A przecież jeżeli „Jędza” nadal będzie tak dobrze sobie radził, to z pewnością klub z Łazienkowskiej sięgnie po niego już w czerwcu. – Chciałbym zostać w Kielcach jak najdłużej. Jednak nie ja o tym będę decydował – mówi sam zainteresowany.
W 26. kolejce spotkań Korona podejmie na własnym stadionie właśnie Legię. I co ciekawe prawdopodobnie będzie musiała sobie w tym meczu poradzić bez Jędrzejczyka. – Zapis w kontrakcie mówi, że mój występ przeciwko Legii musi być dodatkowo opłacony. Tak jest również w przypadku Macieja Korzyma czy Kamila Grosickiego – tłumaczy Jędrzejczyk.
fot. Paula Duda