Podział punktów w Zabrzu. Dużo walki, zero bramek
Korona była pewna utrzymania, Górnik walczył o życie. Zabrzanie zaczęli to jednak pokazywać dopiero w drugiej połowie. Do przerwy spotkanie przy ulicy Roosvelta nie było pięknym widowiskiem. Potem wyglądało to lepiej, ale kibice i tak nie zobaczyli żadnego gola. Wtorkowy mecz 36. kolejki zakończył się bezbramkowym remisem.
Zgodnie z przedmeczowymi zapowiedziami, trener Marcin Brosz wypuścił na plac boju swoich najlepszych zawodników. Nie mógł zagrać tylko Kamil Sylwestrzak, który pauzował za żółte kartki. Do Zabrza pojechał za to kontuzjowany ostatnio Airam Cabrera, lecz spotkanie rozpoczął na ławce rezerwowych.
Pierwsza połowa nie przyniosła wielu emocji. Wprawdzie tempo meczu było niezłe, ale gra toczyła się przede wszystkim w środku boiska. Dogodnych okazji bramkowych było jak na lekarstwo. Górnik nie stworzył takiej praktycznie żadnej. Korona naprawdę bliska zdobycia gola była raz, gdy w 6. minucie po stałym fragmencie gry i wycofaniu piłki, z linii pola karnego huknął Vlastimir Jovanović, ale futbolówka przeleciała tuż nad bramką gospodarzy.
Żółto-czerwoni do przerwy na pewno prezentowali się lepiej, ale brakowało kielczanom trochę pomysłu na rozegranie akcji w ofensywie. Dlatego już na początku drugiej części spotkania na murawie pojawił się Cabrera.
To jednak nie on, a Nabil Aankour już w 47. minucie mógł trafić do siatki. Fatalnym wybiciem piłki „popisał się” Grzegorz Kasprzik, dzięki czemu piłka dotarła pod nogi Marokańczyka. Pomocnik Korony tuż po przyjęciu oddał strzał, futbolówka przelobowała bramkarza Górnika, ale przeleciała obok prawego słupka. Gdyby jej lot był inny, golkiper zabrzańskiej drużyny nie miałby nic do powiedzenia.
Chwilę później prawdziwy centrostrzał zaprezentował Szymon Matuszek, piłka zmierzała tuż pod poprzeczkę bramki Korony, ale zdołał wybić ją Dariusz Trela. Kielecki golkiper później jeszcze w kilku sytuacjach zachował się właściwie. To efekt znacznie lepszej gry górników po przerwie, którzy stwarzali większe zagrożenie pod bramką żółto-czerwonych.
W 74. minucie ogromnie zakotłowało się w polu karnym przyjezdnych, ale ostatecznie Trela zdołał zablokować strzał. Kielczanie błyskawicznie wyprowadzili szybki kontratak, po podaniu Bartłomieja Pawłowskiego z dystansu uderzył Vanja Marković, ale minimalnie niecelnie.
Dwie minuty później Górnik był bardzo bliski zdobycia bramki. Z prawej strony dośrodkował Matuszek, głową uderzył Jose Kante, ale obok bramki. W doliczonym czasie gry zabrzanie mieli jeszcze lepszą okazję. Z rzutu rożnego dośrodkował Aleksander Kwiek, piłkę strącił głową Ołeksandr Szeweluchin, ale trafił tylko w słupek.
Już w sobotę Korona zakończy sezon. W ramach 37. kolejki kielczanie na Kolporter Arenie zmierzą się z Jagiellonią Białystok (godz. 15.30).
Górnik Zabrze – Korona Kielce 0:0
Górnik: Kasprzik - Matuszek, Szeweluchin, Danch, Oss, Kallaste - Przybylski, Kurzawa (70’ Kwiek) – Steblecki (74’ Skrzypczak), Ćerimagić (55’ Kante) – Gergel
Korona: Trela - Rymaniak, Dejmek, Diaw, Gabovs – Grzelak (84’ Cebula), Jovanović – Pyłypczuk (64’ Marković), Aankour, Pawłowski – Sekulski (46’ Cabrera)
Żółte kartki: Matuszek
Wasze komentarze
Niektórzy coś sugerowali o odpuszczeniu meczu ,a tu proszę Panowie idziemy na rekord.
Jeszcze raz wielkie brawa.