Nie ma Józka, nie ma Vive
Nie udał się piłkarzom ręcznym Vive Targów wyjazd do Sarajewa. W meczu z zamykającą tabelę gr. B Ligi Mistrzów Bosnią kielczanie w fatalnym stylu ulegli gospodarzom, przegrywając 25:21.
Trener Bogdan Wenta zdecydował się rozpocząć dzisiejsze spotkanie dość eksperymentalnym składem, pozostawiając na ławce m.in. Marcusa Cleverly, Mariusza Jurasika, Patryka Kuchczyńskiego, czy Witalija Nata. Zamiast nich na parkiecie mieli okazję pokazać się choćby Konitz, Tubic oraz „świeżo upieczony” obywatel naszego kraju, Kazimierz Kotliński.
Mecz rozpoczął się od ataków gospodarzy, którzy po trzech minutach wyszli na prowadzenie 2:0. Trzeba tu zaznaczyć, że Bośniacy mimo ostatniej lokaty w gr. B mieli jeszcze o co walczyć. Zwycięstwo nad Vive Targi przedłużało bowiem ich szanse na zajęcie czwartego miejsca w grupie, premiowanego awansem do kolejnej rundy. Na szczęście kielczanie w porę opanowali sytuację na parkiecie i dwie minuty później wyszli na pierwsze prowadzenie (3:2). Duża w tym zasługa Tubica, który w tym okresie gry rzucił dla gości dwie bramki.
Niestety, z każdą minutą podopieczni Wenty grali coraz gorzej. Straty, pudła i przegrane pojedynki sam na sam z golkiperem gospodarzy wciąż pogarszały statystyki gości. Szczególnie słabe zawody rozgrywał Mateusz Jachlewski, który co rusz nie trafiał na bramkę Grahovaca lub – co gorsza - oddawał piłkę rywalom. Jedynie dzięki Kazimierzowi Kotlińskiemu, który kilkukrotnie udanie interweniował, wynik wciąż oscylował w granicy remisu. Na przerwę oba zespoły schodziły przy prowadzeniu Vive, 10:9.
Niestety, początek drugiej połowy okazał się wierną kopią pierwszej i już po kilku minutach gospodarze wyszli na prowadzenie 12:10. Potrzeba było kolejnych dwóch zmarnowanych okazji Jachlewskiego, by przy stanie 14:11 trener Wenta wziął czas i posadził na ławce fatalnie grającego dziś lewoskrzydłowego. Niestety, wejście Witalija Nata nie wniosło wiele w grę Vive Targów. Kielczanie nie mieli pomysłu na rozmontowanie linii obronnej rywali, o czym najlepiej świadczy fakt, że nie potrafili nawet wygrać okresu gry, w którym gospodarze grali w podwójnym osłabieniu…
Kiedy w 52 minucie na tablicy zabłysnął wynik 23:17 dla gospodarzy stało się jasne, że przy fatalnej postawie kielczan z dzisiejszej potyczki nie uda się „urwać” chociażby remisu. Mimo, iż przez kilka ostatnich minut gracze Bosni wciąż grali w osłabieniu, bez najmniejszego problemu zdobywali kolejne bramki, odpierając jednocześnie niemrawe ataki kielczan. Goście sprawiali wrażenie kompletnie przybitych a chimeryczne rzuty Rosińskiego, Konitza czy Stojkovica lądowały obok bramki gospodarzy lub w rękach bardzo dobrze dysponowanego Grahovaca. Moment błysku miał jedynie Paweł Podsiadło, jednak i ten po zdobyciu trzech bramek dostosował się do poziomu swoich kolegów.
Po (nie oszukujmy się) beznadziejnym meczu piłkarze ręczni Vive Targów ulegli outsiderowi gr. B 21:25. Ciężko pokusić się nawet o obiektywną ocenę postawy kielczan. Brakowało polotu, brakowało pomysłu na grę, brakowało też zawodnika, który w krytycznym momencie wziąłby na siebie odpowiedzialność za postawę zespołu. Jedno po dzisiejszym meczu jest jednak pewne – bez „Józka” Vive nie jest już tą samą drużyną…
Bosnia BH Gas Sarajewo - Vive Targi Kielce 25:21 (9:10)
Vive: Kotliński - Knudsen 6, Rosiński 4, Tubic 3, Podsiadło 3, Stojkovic 2, Nat 2, Jachlewski 1, Konitz, Grabarczyk, Żółtak, Krieger, Gliński
Wasze komentarze
A forma już od meczu z Rhin Neckar w Kielcach idzie CAŁY CZAS ostro w dół.
Najlepszym praworozgrywajacym pod nieobecnosc Jurasika jest Rosa !!!!Wiec nie moze on stac na lewym rozegraniu,Glinski nie jest srodkowym mamy Konitza jak Heniek nie gra,Teraz widzisz czy chcesz wiecej przykladow !!!!!!!!!Moze i jestem lepszym trenerem kto wie ???